~LWF0070 (3)

~LWF0070 (3)



142

to jego koń Gullfaxi („złotogrzywy”), wsiadł na niego i ruszył galopem za Ody-nem, który popędził na Sleipnirze do Asgardu. Hrungnir podążył za nim równie szybko na Gullfaxim i w zaślepieniu Olbrzyma (iotunrnod) nie zauważył, że wjechał w ogrodzenia grodu Asów (asgrindr). Pojedynek pozostał więc w zasadzie nierozstrzygnięty! Odyn był nieco wcześniej, ale Gullfaxi okazał się być równie dobrym wierzchowcem jak Sleipnir. W opowieści zwraca uwagę, że Odyn do Jotunheimu wybrał się konno, a w ten sposób podróżował na ogół tylko w zaświaty, natomiast w „naszych” światach ludzi i bogów prawie zawsze pojawiał się pieszo (J. Lindów 1996, 9).

Hrungnir wszedł do hali Asów, a ci, choć jako Olbrzym był ich wrogiem, nie uchybili obowiązkowi gościnności i zaprosili go do wspólnego picia. Hrungnir zażądał olbrzymiego naczynia, z którego na ogół pił znany z nieumiarkowania Thor, i opróżniał je błyskawicznie. I wnet pijany Olbrzym zaczął się przechwalać, że całą Walhallę przeniesie sam aż do Jotunheimu, zatopi Asgard, zabije bogów, a boginie Freję i Sif zabierze ze sobą i uwiedzie. Jedynie Freja miała odwagę dolewać mu dalej trunki, a Olbrzym przechwalał się, że wypije Asom całe ich piwo. I dopiero ta groźba zaniepokoiła ostatecznie bogów. Wezwali więc Thora, by rozprawił się z uciążliwym gościem. Thor jak deus ex machina stawił się natychmiast i już wzniósł młot do góry zarzucając Olbrzymowi nieokrzesanie, gdy Hrungnir stwierdził, że Odyn zaprosił go w gościnę i jest pod jego opieką. Thor zaproponował więc, by wyszli z hali bić się na zewnątrz. Hrungnir odparł na to, że nie przyniesie Thorowi chwały, jeśli go zabije, gdy jest nieuzbrojony, ale mogą walczyć ze sobą na granicy zwanej Griotungagardr („miejsce, dosłownie gospodarstwo, gdzie jest mnóstwo kamieni”), i tam stawi się na bój, określony u Snorriego jako formalny pojedynek (holmgang i einvigr), uzbrojony w swój oręż: tarczę i osełkę. Inaczej, podkreślił ponownie Hrungnir, Thora czeka niesława, jeśli zabije bezbronnego.

Olbrzymi bali się o rezultat tego pojedynku. Wiedzieli, że Hrungnir był wśród nich najsilniejszy, i nie chcieli go stracić. Stworzyli więc w Griotunga-gordzie męża z gliny, wysokiego na 9 mil i mierzącego 3 mile w torsie. Ponieważ nie znaleziono dlań żadnego serca odpowiedniej wielkości, w jego ciało włożono serce klaczy. Olbrzym nazwany został Mokkurkalfi1. Jego postać nie jest późnym dodatkiem do mitu, gdyż już skald Kormak zarzuca swojemu przeciwnikowi, że ma serce z gliny (Skj. IB, 80), czyniąc wyraźną aluzję do Mok-kurkalfiego. Natomiast Hrungnir miał według opisu Snorriego „sławne serce z twardego kamienia z trzema przeplecionymi rogami, tak potem ryto znak magiczny, który nazywany jest sercem Hrungnira”. Olbrzym miał też kamienną głowę i kamienną tarczę.

Haustlong (14-16) opisuje Thora jadącego do walki jak burza, z grzmotami piorunów rozlegającym się pod jego zaprzężonym w kozły wozem i z blaskiem błyskawic sprawiającym, że powietrze płonęło i trzęsła się ziemia. Ale według Snorriego pojedynek stoczono pieszo. Hrungnir stanął przeciw Thorowi i jego słudze Thjalfiemu wraz ze swym sztucznie stworzonym z gliny Olbrzymem. Uzbrojony był w osełkę i kamienną tarczę. Ostrzeżony (podstępnie?) przez Thjalfiego, iż Thor uderzać będzie od dołu, czyli od strony ziemi, Hrungnir stanął na własnej tarczy i w obie ręce chwycił swoją broń. Pamiętać tu trzeba, że Thor jako syn Jórd (ziemi), mógł spodziewać się z jej strony pomocy2. Kenning tarczy Hrungnis fota stallr, podstawa dla stóp Hrungnira pokazuje, że jest to dawny motyw3. Według Haustlong (17-18) stanowiąca podstawę dla nóg Hrungnira tarcza złamała się podczas boju.

Według Snorriego pojedynek przebiegał następująco. Thor nadciągnął wśród grzmotów i błyskawic i z oddali rzucił swym żelaznym młotem Mjollnirem, natomiast Hrungnir cisnął weń oburącz kamienną osełką. Oba pociski spotkały się w powietrzu, osełka Hrungnira pękła, a jeden z odłamków utkwił w czaszce Thora (z innych powstały skały, z których robi się osełki). Thor upadł, lecz jego młot nie chybił celu i zmiażdżył czaszkę Hrungnira - stąd właśnie w Lokasennie (61 i 63) Mjollnir nazywany jest „zabójcą Hrungnira” {Hrungnis bani). Thjalfi w tym czasie zabił Mokkurkalfiego „który padł bez chwały”. Hrungnir upadł na leżącego Thora tak, że noga Olbrzyma uwięziła jego szyję. Thor nie mógł się podnieść, nie zdołał go też uwolnić Thjalfi.

Dopiero mający tylko trzy lata lub trzy noce4 syn Thora Magni zdołał ją zdjąć i uwolnił ojca, który w nagrodę dał mu zdobytego Gullfaxiego. Wywołać to miało niezadowolenie Odyna, który oczekiwał, że to jego, jako swego boskiego ojca uczci Thor obdarowując go cennym łupem - koniem, o którego rozpętała się walka, do tego nie gorszym od jego Sleipnira.

1

Znaczenie imienia niejasne, może „mglista noga lub łydka”, tak R. Simek 1995, 280-281.

2

   Dlatego próba J. Lindowa (1996, 15), by wykazać, że domeną Thora były wyłącznie sfery powietrzne, a Hrungnir, wierząc w (ewentualne) łgarstwo Thjalfiego wykazał się ignorancją, jest błędna i pokazuje raczej, że autor tej tezy zapomniał w chwili jej formułowania o pochodzeniu Thora!

3

   Kormak, Lv 14, Skj. IB, 73; Konnaks saga 5. Próba interpretacji tego kenningu jako kennin-gu miecza (B. Einarsson 1971, 28) nie przekonuje.

4

   W rękopisie trivaetn, poprawiane na trinaetr, trzy noce. Jaka lekcja jest poprawna, niesposób rozstrzygnąć. Warto natomiast zauważyć ogromną rolę liczby trzy, często powtarzającej się w tym micie, tak J. Lindów 1996, 17.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
56955 skanuj0180 (9) MYŚL POZYTYWNIE To nic zdarzenia same w sobie, ale to, co człowiek myśli o nich
764 O KLEJNOCIE Był to
8(10) Jeśli jakiś nieznajomy dziś zawita tu z daleka, to do stołu też zasiądzie. Już na ni
~LWF0008 (4) go dziecka, to o jego losie decydowała matka. W owych czasach rozpowszechnione było poj
img052 52 to i jego pochodna jest ograniczona (1.2.35b)
img236 236 go twierdzenia mówiącego, źe jeżeli N pierwszych pochodnych sygnałów jest ciągłych, to je
IMGI43 (3) to, jego zdaniem, intencjonalne kształtowanie osobowości dziecka w ramach stosunku wychow
page0128 122 SZKOLĄ JOŃSKA. których polegamy? Po raz pierwszy, a to jego zasługa dziejowa, zjawia si
page0204 198 lMTAGORKJCZYCY. nauki jak Tales uczył się w Egipcie, to jego jest zasługą nieśmiertelną
page0386 334 PLATON. jednak, żeby sama musiała być w ruchu. Wynikało to z jego założeń metafizycznyc
jak wyleczyłem dziecko z dysleksji00004 Jest lipiec. Upały. Już niedługo Dominik ma jechać do Grecji

więcej podobnych podstron