nieświadomości stała się stłumiona seksualność. Bez względu na wartość teorii libido. Freud stworzył instrument do poznania siebie, który wykraczał daleko poza sferę seksualną, w kierunku obszarów nieświadomego. Ja. jako osoba, jestem chciwy, wylękniony, narcystyczny, sadystyczny, masochistyczny, destruktywny. nieuczciwy itd. Ale moja świadomość wszystkich tych cech została stłumiona. Jeżeli skoncentruję całe moje zainteresowanie na swoich stłumionych seksualnych i erotycznych dążeniach, to mogę żyć z tym rodzajem analizy bardzo wygodnie, szczególnie jeżeli uważam, że seksualność - zarówno genitalna, jak i pregenitalna - jest dobra i nie powinna być ani tłumiona, ani wypierana. Nis muszę się podejmować bolesnego zadania oglądania tej strony siebie samego, która nie zgadza się ze świadomym obrazem mojej własnej osoby.
Ograniczone wyłącznie do teorii libido, wielkie dzieło Freuda traci wiele ze swego naprawdę krytycznego i demaskatorskiego charakteru. Może być jedynie odpowiednim narzędziem do analizowania innych (tych, którzy nie wyzwolili się jeszcze z więzów tabu seksualnego), nie zaś instrumentem poznawania i zmieniania siebie. Nie możemy odsuwać na bok tego typu psychoanalizy, określając ją mianem terapii i mówiąc, że przynależy ona do gabinetu klinicysty, Sama terapia może mieć pewien techniczny charakter, ale samo zjawisko - zrozumienie własnej nieświadomości i niemożność pogodzenia jej ze świadomym obrazem siebie samego - jest właśnie tym odkryciem, które nadaje psychoanalizie znaczenie radykalnego przedsięwzięcia zmierzającego w kierunku nowych form odkrywania siebie i nowej formy szczerości. Lecz, niestety, modne stało się stosowanie pojęcia tłumienia wyłącznie do zjawisk seksualnych i do przekonania, że jeśli nie występuje tłumienie pragnień seksualnych, nieświadome staje się świadomym.
Brak tłumienia pragnień seksualnych nie oznacza wcale, że większość nieświadomego stała się świadoma - co można dostrzec wyraźnie w tych grupach społecznych, u których seksualność we wszystkich jej formach jest swobodnie praktykowana i przeżywana bez ciężaru tradycyjnego poczucia winy. Jest to rzeczywiście jedna z bardziej niezwykłych zmian zachodzących w obecnych czasach w zachodnim społeczeństwie. Również niezwykły jest fakt, że to swobodne i „bezwinne" przeżywanie seksu można znaleźć nie tylko wśród radykalnych politycznie grup młodzieży, ale także u apolitycznych hipisów oraz politycznie nieradykalnej młodzieży wywodzącej się ze średnich klas Ameryki Północnej i Europy. Ponadto istnieje ono w pewnych kręgach ludzi w średnim wieku z zamożnej klasy. Najwidoczniej wyzwolenie seksualne, którego najbardziej utalentowanym orędownikiem był Wilhelm Reich, rozszerza się w zadziwiającym tempie we wszystkich grupach konsumpcyjnego społeczeństwa, ale bez politycznych konsekwencji, których nadejście przewidywał Reich.
Ważną rzeczą jest. aby zrozumieć jakość przeżycia seksualnego. Seksualna gratyfikacja stała się w dużej mierze artykułem konsumpcyjnym i obecnie nosi cechy wszelkich innych współczesnych rodzajów konsumpcji. Motywowany głównie nudą. ukrytą depresją i niepokojem, sam akt zaspokojenia staje się płytki i powierzchowny.
Uderza mnie, że wśród członków młodego radykalnego pokolenia większość motywacji seksualnych zachowań jest w pewnym stopniu inspirowana teoretycznymi rozwiązaniami Freuda i Reicha. Seksualne zaspokojenie, realizowane jako sposób pozbywania się wszelkich ..kompleksów", może stać się poniekąd obsesją, szczególnie jeżeli towarzyszy temu np. niespokojna samokontrola ..właściwego" orgazmu. Chociaż teoretycznie wiele by można powiedzieć o znaczeniu seksu grupowego (np. o jego roli w przezwyciężeniu zazdrości czy opanowaniu żądzy posiadania), to w praktyce mogłoby się okazać, że nie jest on aż tak różny, jak myślą o tym jego uczestnicy, od konwencjonalnego mieszczańskiego pozamał-żeńskiego życia seksualnego, gdzie też spotkać można voyeryzm i ekshibicjonizm. Dotyczy to szczególnie poszukiwania nowych partnerów seksualnych, ponieważ zainteresowanie tym samym partnerem szybko zanika.
Chociaż uwolnienie zaspokojenia seksualnego od poczucia winy stanowi duży krok naprzód, pozostaje pytanie, do jakiego stopnia „radykalna" młodzież cierpi na taki sam defekt, na jaki cierpią ich starsi i bardziej konwencjonalni koledzy - a mianowicie na niemożność doświadczania intymności: jest to defekt, który polega na tym, iż seksualna i polityczna intymność są zastępowalne. Następnym posunięciem, na jakie może zdobyć się młodzież, byłoby, jak sadzę, uświadomienie przeżywanego przez siebie lęku przed głębszą intymnością uczuć oraz zastanowienie się nad zastępczą rolą seksu. Sądzę ponadto, że wśród tych samych ludzi, którzy w swym politycznym myśleniu tak stanowczo odrzucają dogmatyzm, występuje tendencja do kierowania się tylko na poły przetrawionymi psychoanalitycznymi doktrynami jako przewodnikami własnego życia seksualnego. Naśladowanie Freuda, nawet tego w pełni przetrawionego, prowadzi do przesadnej koncentracji na roli seksu oraz do zaniedbania Erosa i roli miłości (co postaram się później w tym rozdziale wykazać). Kształtowanie swojego seksualnego zachowania zgodnie z doktryną Freuda wydaje się dzisiaj nieco staromodne, a „radykalne" może się ono wydać jedynie dla starszych pokoleń.
Ale wyzwolenie seksualne nie oznacza, że uczestniczący w nowej wolności pozbyli się większości swoich stłumień. które w najlepszym razie nie są mniejsze niż stłumienia ich dziadków. Inna jest tylko treść stłumienia. Poszukując nieświadomego jedynie w sferze seksualności, będziemy mieli duże trudności w odkrywaniu innych nieświadomych przeżyć.