str 2 103

str 2 103



lekturowych i wyznaczanych przez nie uprzedzeń — czysto badawczego, podpadającego wyłącznie pod kryteria naukowej zasadności czy efektywności. Byłby to ideał (nie wszystkich zresztą pociąga w równej mierze ...), do którego zapewne nałoży dążyć, jednakże ze świadomością, że rzeczywistość badań nawet pomału nie przemieni się w jego kształt. Nieustannego zaostrzania instrumentów analizy i interpretacji dzielri nam trzeba, to prawda,' alcrża®^mNowlj kfytycżńn3“śmndś\\dadomośei7 która dostrzegać będzie. poza stosowanymi instrumentami — ich determinacje jako historycznie i; środowiskowo zakorzenionych technik czytania.    ..... ......I

W domenie zainteresowań historyka literatury dzieła stanowią obiekty najbardziej powszednie, ■& równocześnie •— w pewnym sensie — graniczne: poddają się procedurom badawczym o tyle, o ile zostanie wysłuchany ich apel do wrażliwości (i rutyny) czytelniczej badającego. Owa wrażliwość (i rutyna) określa Za każdym razem nie tylko to, co W utworze jesteśmy w stanie — jako historycy literatury — spostrzec, 'optóić i wyj'SśMfćt~talfiże_ttfrco_pDW0staje_w-nim-Tiiedostępne-dla-«źytko--wanych przez nas narzędzi. ’ Są one sprawne'W takim stopniu, w jakim obejmują obszar czytelnego w danej kulturze literackiej; granice Ich stosowalności wyznacza komplementarny wobec .tamtego obszar nieczytelnego.

Narzędzia owe stanowią przedmiot dociekań naukoznawczych, ewidencjonuje je i opisuje w miarę swoich możliwości historia wiedzy o literaturze; wydaje się jednak, że w nie mniejszym stopniu mogłyby, podpadać pod zainteresowania samej historii literatury -S. takiej, która pragnie uwzględniać „punkt widzenia” czytelnika Powinny być w szczególności rozważane przez socjologię odbioru literatury, ponieważ są najbardziej widomymi świadectwami stylów czytania uprawianych w obrębie jwplywowej warstwy publiczności — wśród znawców (ekspertów); dziwi, że ten ich aspekt nie podlegał dotąd metodycznej obserwacji7 Jeśt przy. tym sprawą drugorzędną, czy większy nacisk kładłoby się na to, że narzędzia takie są systematyzacją uprzednich — w sensie genetycznym • -nawyków lekturowych środowiska, czy też — przeciwnie — że wpływają kształtu jąco na te nawyki: badacza „romans z tekstem *— powiada Błoński -‘--■ stymuluje zdolność wartościowania i emocjonalną wydolność publiczności” ®. Zależności są, oczywiście, obustronne; gdy jednak ktoś ■/ większym przekonaniem wypinsdscta tezę pserWązą, a ktoś inny opowiada Się raczej za drugą, to przecież nie przeczą sobie w kwestii bardziej zasadniczej: dla obu badaWeza: opanowywanie dzieła jest termą jego w ni o ż o n c g o ;.o.d bior u, . - \ tamom różniącym się od ,' wyki, S," jodynie stopniem intensywności ozy konsekwencji.

Im bardziej historia literatury rozwija i precyzuje swój słownik pojęciowy umożliwiający jej przeprowadzanie charakterystyk procesu historycznoliterackiego w kategoriach statystycznych i systemowych, tym wyraźniej widać, jak dalece niestosowne są w 'jej obrębie, .'poczynania mające na celu zdanie sprawy z utworów pojedynczych, Z punktu widzenia takiej — chciałoby się powiedzieć: jedynie naukowo słusznej... —

. historii.literatury_u.twory to: zaledwie materiał badań: w skiad wia.ści-wego przedmiotu badań wchodzą zaś takie czjr inne ich „aspekty”, „przekroje”, „wymiary”, „elementy", dzięki którym utwory te można zestawiać, szeregować, typologizować "— przyporządkowywać całościom wyższego rzędu (prądom, światopoglądom, gatunkom, stylom etc.). Dzieło, jest. interesujące jako o k a z, _reprezentujący pewną historyczną klasę dziel, .a.nie. jako .realność sama przez się zaśługując.a-na--uwagę. Rzecz prosta może być oho rozważane ze względu na swe równocze'sńe_ odniesienia do różnych całości wyższego rzędu, ale jego podstawową — by tak. rzec ontologiczna — sytuacja nie zmienia się w zależności od tego, że w gwchodzi mniej czy więcej odniesień: w każdym bowiem wy . padku przeobraża, się ono w zespół „aspektów” *.    ■ -

Najbardziej nawet zafascynowany procesami i systemami historyk literatury nite może jednak — przynajmniej od czasu, do czasu — nie uprzytomnić sobie, że utwory, które mają dlań znaczenie okazów, funkcjonują przeciąż w obiegach czytelniczych nie jako wiązki „aspektów”, lecz zupełnie inaczej — jako zintegrowane kompleksy sensu. Dzieł wszak nie czyta się „warstwami” ezy „przekrojami”; lektura jest zawsze potwierdzeniem jakiejś — totalności dzieła, która nie jawi się w postaci sumy składników, lecz jest czymś pierwotnym w stosunku do składników jakkolwiek w niej wyodrębnialnych. Byłoby doprawdy rzeczą dziwną utrzymywać, że dzieło w taki sposób doświadczane to byt pozahistorycz-ny (a przecież niektórzy utrzymują...). Mamy tu do czynienia z inną -•po- prostu historycznością - zjawiska_literaćkiego^Jkomplementarną_w.obec tamtej — 'statystycznej lub systemowej, W jaki jednak sposób badacz miałby dosięgnąć owa drugą history czność-rUtworn,._a_przynajmniej-.się. do niej zbliżyć? Czy może uchwycić całościowość dzieła tak jak objawiła się ona gdzieś, kiedyś jakiemuś Iksowi? Czy tę, której doświadczył Igrek żyjący w innym czasie? Czy w ogóle jakąkolwiek? Zgodzimy się, że są to w istocie „czarne jamy" w procesie historycznoliterackim. Trzeba brać w rachubę ich istnieniu, nie sposób jednak nawiązać z nimi bezpfSrędniej komunikacji.. Mażemy * najwyżej próbować określać ich hipotetyczne położenie na siat>v t - h "'-dnyeh, którą wyznacza stan 1 kultury Iheęiśc-Iriei i tradycji w darym czasie i środowisku społecznym. Jest 1o jednak, równoznaczne % przujh łum w; Inny od poszukiwanego rejestr hialocyez-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
str 2 103 lekturowych i wyznaczanych przez nie uprzedzeń — czysto badawczego, podpadającego wyłączn
72219 str 2 153 152 OGRÓD. ALE NIE PLEWIONY Zapłacę i najdrożej, kto by je przepisał; Pewnie moja n
str 2 123 (2) 122 OGRÓD. ALE NIE PLEWIONY Krzyknie gospodarz głosem, widziawszy ich żarty — Mam swo
str 2 173 172 OGRÓD, ALE NIE PLEWIONY Że nie znać, jeśli były; ledwie o nich słycha Potomek; wszytk
str2 103 □ &24 • 25^ 460 7 a,<-2 1 IScbi X91cm. ****** **łft7l,f1.-,-ri>« L. i«r>« r#*
23039 str 2 193 192 OGRÓD, ALE NIE PLEWIONY 87. AL1ENATIO DÓBR ZIEMSKICH Podobnoć na się księży ich
69404 str 2 173 172 OGRÓD, ALE NIE PLEWIONY Że nie znać, jeśli były; ledwie o nich słycha Potomek;
- Kredyt redyskontowy - bank centralny odkupuje od banków komercyjnych weksle, które zostały przez n
str 2 123 (2) 122 OGRÓD. ALE NIE PLEWIONY Krzyknie gospodarz głosem, widziawszy ich żarty — Mam swo
str 2 133 132 OGRÓD, ALE NIE PLEWIONY I kalwini-ć nie wierzą kościelnej nauki, Czemuż na nich takie
str 2 163 162 OGRÓD. ALF. NIE PLEWIONY Na honor senatorski fortuna cię wniesła; Ale przecie ten tyt

więcej podobnych podstron