BIBLIOTEKA A WOLNOŚĆ MYŚLI 29
Jeśli wszystko, co czyni się w bibliotece, ma w ostatecznym wyniku służyć czytelnikowi — pierwszym i najważniejszym zadaniem jest odpowiednia polityka gromadzenia. Nawet uniwersalne biblioteki muszą dokonywać wyboru i wiążącej się z tym konieczności odrzucenia niektórych pozycji. Powstają problemy na styku doboru nabytków i przestrzegania zasad wolności intelektualnej. Bibliotekarzowi grozi, że stanie się dobrowolnym cenzorem. Próbę wyjścia z tej sytuacji stanowi propozycja rozróżnienia: jeśli selekcja jest czynnością dokonywaną z postawy negacji określonych treści, mamy do czynienia z cenzurą, jeśli przeciwnie — przeważa element pozytywny, poszukiwanie książek najlepiej zaspokajających oczekiwania środowiska — mamy do czynienia z planowym doborem. W praktyce sprawa nie jest prosta: wolno sądzić, że jeśli bibliotekarz nabywa to, co jest zgodne z profilem biblioteki i potrzebami jej czytelników — a nie, co osobiście preferuje ani co aktualnie sugerują władze i kierownictwo — działa zgodnie z zadaniami swego zawodu. Jeśli profil biblioteki jest wyraźnie określony i odpowiada oczekiwaniom czytelników, możliwe jest nawet odstępstwo od zasady przedstawiania zróżnicowanych poglądów. Trzeba się zgodzić, że biblioteka kościelna określonego wyznania będzie apologetyczna. Jeśli mamy do czynienia z placówką utrzymywaną z funduszów społecznych, konieczne jest zachowanie pluralizmu poglądów. Widoczna jest obecnie w naszym kraju nadgorliwość niektórych osób, które z równą skwapliwością, z jaką eksponowały dzieła Lenina, dziś gloryfikują np. Piłsudskiego. Pod tym względem bibliotekarze amerykańscy
— również często oskarżani o konserwatyzm — potrafili zdobyć się na odrzucenie wszelkiej cenzury i uznali zasady obiektywizmu biblioteki. We wspomnianej już książce Z. Żmigrodzki umieścił tłumaczenie Bibliotecznej karty praw (The Library bill of rights) przyjętej przez ALA w 1948 r., a potwierdzającej pogląd w pełni zakotwiczony w pierwszej poprawce do Konstytucji Stanu, mówiącej o wolności słowa.
Na całym świecie istnieje jedno ważne utrudnienie w dostępie do książki: biblioteka może nabywać tylko to, co jest dostępne na rynku, który podlega różnym ograniczeniom, zwłaszcza ekonomicznym. W wielu krajach rynek księgarski opanowany jest przez koncerny, limitowany rygorystycznymi prawami copyrighfu6. Chcę tu przypomnieć zdanie P. Wilsona7 wyrażające zaniepokojenie coraz to nowymi roszczeniami autorów. Stwierdza on, że copyright — w obecnym rozumieniu tego słowa — nie odpowiada jakiemukolwiek rozumieniu wolności intelektualnej.
Bibliotekarz często staje wobec sprzeczności praw, np. w wypadku konieczności kserografowania dzieła, na którym umieszczono zakaz dokonywania odbitek. Sądzę, że tu — jak we wszystkich przypadkach konfliktu dwóch praw
— obowiązuje prawo wyższej rangi, mówiące o wolnym dostępie do informacji. Obserwując pracę kopiarek w bibliotekach na Zachodzie, przekonałem się, że podobnie rozumują tam zarówno bibliotekarze, jak i czytelnicy.
1 W innym księgoznawczym aspekcie omawiam materiały z Library Trends w Nowych Książkach w artykule Wolność myśli
— wolność rynku (w druku).
7 P. Wilson: Copyright. derivative rights. and the first amendment. „Library Trend:" 1990 VoL 39 nr 1/2 s. 92-110.