do niespodziewanego epizodu; umieszczone jednakże na tym miejscu po wszystkim, co stało się poprzednio, ma ono ton stosunkowo spokojny, stanowi wyjaśnienie dokonujących się wydarzeń i przez recytatora powinno by być akcentowane nieco słabiej. Tak zatem nie może tu być mowy o równomiernym (jak byłoby w parataksie) przyszeregowaniu epizodu z Farinatą do rozmowy obu wędrowców. Z jednej strony — o czym nie wolno zapominać — rozmowa ta została już lekko zaanonsowana w wypowiedzi Wergilego (wers 16—18) f; z drugiej zaś strony stanowi ona tak gwałtowne, potężne wdarcie się zjawiska z zupełnie innej sfery (zarówno w sensie miejsca, jak i w znaczeniu moralnym, psychologicznym i estetycznym), że w stosunku do tego, co działo się przedtem, nie może być umiejscowiona na zasadzie prostego następstwa. Stosunek tych dwóch epizodów musi tworzyć żywy kontrast; apel Farinaty jest nagłym wybuchem czegoś, co przedtem było zaledwie słabo przeczuwane. Tak zatem poszczególne wydarzenia nie są tu, jak mówiliśmy przy okazji legendy o św. Aleksym i Pieśni o Rolandzie, rozczłonkowane na drobne cząsteczki — lecz współżyją ze sobą w kontraście i właśnie ów kontrast je ożywia. — Następna zmiana sceny dokonuje się w słowach wersu 52: Allor surse...; wydaje się ona prostsza i mniej godna uwagi niż pierwsza; albowiem cóż może być bardziej naturalnego, niż wprowadzić jakiś nagle zachodzący wypadek za pośrednictwem słów: wtedy to stało się, żej.?' (w przekładzie Porębowicza: „Wtem oczom moim wstał wyprostowany” — przyp. tłum)? Jeżeli jednak postawić sobie pytanie, gdzie przed Dantem można by znaleźć w średniowiecznych językach narodowych zwrot podobny, który
„Ale myśl, w twoim pytaniu spowita, Wnet w jednej trumnie znajdzie rozwiązanie, A za nią inna chęć, przede mną skryta." Piekło, X, 16—18, Dante, op. cii., s. 62-
znajdującą się w toku akcję przerywałby ostrym i dramatycznym „wtedy to” — to odpowiedzi na takie pytanie przy-szłoby szukać długo; w każdym razie ja jej nie znam. W języku włoskim sprzed czasów Dantego często wprawdzie znajdujemy słowo allora na początku zdania, chociażby w opowiadaniach ze zbioru Norellino, ale znaczenie tego słowa jest tam znacznie uboższe; tak ostre wcięcia nie pojawiały się przed Dantem ani w stylu sztuki narracyjnej, ani w odnoszącej się do niego świadomości epoki. Nic ma ich także w epice francuskiej, gdzie w podobnej, ale znacznie słabiej zaznaczonej funkcji znaczeniowej znajdujemy zwrot ez vos lub atant ez vos (np. w Pieśni o Rolandzie, w. 413 i częściej). O ile bardziej ceremonialnie i sztywno przedstawiano nawet i wysoce dramatyczne obroty wydarzeń — można przekonać się chociażby u Villehardouina. Epizod ze starym i ociemniałym dożą weneckim, który podczas szturmu na Konstantynopol pod groźbą kary śmierci rozkazuje swym ludziom, wahającym się, czy przystąpić do lądowania, aby wysadzili go na ląd jako pierwszego z chorągwią św. Marka — epizod ten Villehardouin wprowadza w słowach: or porrez oir estrange proece\ właśnie tak by to brzmiało gdyby Dante zamiast posłużyć się słowem allora napisał: i wtedy to stało się coś niezwyczajnego. Starofrancuskie ez vos naprowadza nas na właściwy trop, gdy poszukujemy odpowiednika łacińskiego dla owego „wtedy”, które ostro i nagle przerywa narrację. Odpowiednikiem tym nie jest mianowicie tum ani tunc, raczej już, w niektórych przypadkach, sed albo iam; rzeczywistą i pełną odpo-wiedniość znajdujemy jednakże dopiero w zwrocie ecce lub jeszcze lepiej: et ecce. Zwrot ten trudniej jednak odnaleźć w stylu wysokim niż u Plauta, w listach Cycerona, u Apu-lejusza etc. i przede wszystkim w Wulgacie; kiedy Abraham chwyta nóż, by ofiarować Izaaka, wówczas czytamy: et ecce Angelus Domini de caelo clamamt, dicens: Abraham,