Skończyło się paliwo, bohater musiał się zatrzymać. Na skutek hamowania przeleciał przez cały wrzesień. Zostawił rakietę w próżni, by uniknąć opłat celnych, i z blaszankarui wyruszył po paliwo.
Przed południem dotarł do Enteropii. Na lotnisku załatwił wszystkie formalności. Powiedziano mu, że jego pączek zostanie przekazany wszystkim wylęgarniom na planecie, na wypadek, gdyby coś mu się zdarzyło podczas strumu. Potem bohater udał się na poszukiwanie hotelu. Okazało się przy tym, że przewodniki dla Ziemian są na Enteropii nie do zdobycia - cóż. Ziemia leży widocznie „ u zabitej deskami głuszy Kosmosu ”. Bohater zwiedził dzielnicę gmaziowców - kielichowatych budowli. Przypadkowo usłyszał rozmowę dwóch krajowców. Uderzyło go słowo „sepulki”, które wcześniej już słyszał. Nie miał pojęcia, co to jest.
W środku nocy udał się do baru na szklankę kurdlej śmietanki, wracając, ujrzał reklamę sepulek, wszedł do sklepu i chciał kupić jedną. Okazało się, że nie można kupić sepulki bez żony, sprzedawca był oburzony, a bołiater ze wstydu uciekł ze sklepu.
Wsiadł w eboret i kazał się zawieźć do lokalu nocnego. Tam spotkał znajomego Ardrytę. Zapytał go o sepulki, a ten wykrzyknął z oburzeniem: „Na miłość drumy, panie Tichy -przecież pan jest sam!”. Na pytanie bohatera, dlaczego nie może zobaczyć sepulki, nic nie powiedział, a jego żona zemdlała. Kelnerzy wyrzucili boliatera na ulicę.
Bohater czeka na spotkanie z profesorem Zazulem.
6X1
Rano zbudził bohatera głośny huk. To był strum - strumień meteorów, który nawiedza Enteropię co 10 miesięcy. Początkowo wzbudził u bohatera stracił, ale potem zdecydował się wyjść na ulicę: „Nie zobaczą tu trwogi Ziemianina!". Poszedł do teatru, który na jego oczach został zburzony przez wielki meteor i odbudowany ze słynnej ardryckiej gmazi. Na scenie zobaczył perypetie pewnej pary, której na końcu ofiarowano naręcze sepulek. Wniesiono je w ogromnej pace. Już miano ją otworzyć, kiedy bołiater stracił przytomność. Okazało się, że zginął, ale dzięki pączkowi został ożywiony.
Jeszcze slaby dotarł do hotelu, gdzie mu powiedziano, że chce się z nim widzieć profesor Zazul. Wsiadł więc w eboret i kazał się zawieźć do willi profesora. Idąc do jego domu, spotkał starszego Ardrytę, który popychał wózek. Raz po raz dochodziło z niego pytanie .. czy już?”. Okazało się, że jest tam „rezerwa” profesora. W jego willę trafił meteor, a on sam zginął, więc trzeba go był wskrzesić. W paczce leżącej w wózku był „pączek” profesora. Widząc jedno z jego oczu, bohater uciekł na lotrusko, a w godzinę później leciał już swoją rakietą w kierunku Ziemi.