rękę, ojciec dla niej jest srogi. W dodatku dzisiaj jest bal, musiała się pięknie ubrać, ale to tak naprawdę i tak wszystko dla Beniowskiego, bo tylko jego prawdziwie kocha i cała do niego należy. A kto ich rozłączy, to ją zabije. Ukochany nie odpowiada, więc Aniela pyta czy w ogóle ją jeszcze kocha. On pada jej do kolan i... na tym koniec. Będzie pieśń druga. Jeszcze poeta pyta, czy się podoba, wspomina Balladynę i Anhelliego, że się chyba nie podobało.
Pieśń Druga
Pojawia się motyw wygnańca tęskniącego za ojczystym krajem i apostrofy do rodzinnych stron poety - Ukrainy ogarniętej krwawymi walkami konfederacji barskiej i koliszczyzny. Konfederacja została zawiązana w Barze na Podolu wiosną 1768 r. przez patriotyczny odłam szlachty przeciw carycy Katarzynie II i jej ingerencji w wew. sprawy Polski rządzonej przez Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jednocześnie z walkami konfederackimi na Ukrainie wybuchło powstanie kozacko-ludowe skierowana przeciw polskiej szlachcie, ludności żydowskiej i księżom katolickim. Beniowski wraca do rodzinnego zamku, zajętego przez wojska kozackie, z którymi walczy spolonizowany Kozak Sawa-Caliński. Wtedy też odbywa się sąd nad rywalem Beniowskiego -Dzieduszyckim, który okazał się zdrajcą. Następnie Beniowski poznaje Sawę i ks. Marka dowodzącego potem konfederatami, ratuje piękną dziewicę - Swentynę.
- rozpoczyna się odą do miłości ku Kozaczyźnie© Potem jest coś o pierwszej miłości...
- Zamek starosty. Został on sam z Dzieduszyckim, wrogiem konfederacji. Napadł zdradą na obóz, wyciął wszystkich, teraz czeka go za to stryczek. „Nie znano jeszcze wówczas Wallenroda/ 1 kończył jak pies, kto zdradą zaczynał”. „Dziś zdrajcom łatwiej - jeśli ich pod lodem/ Car nie utopi - łatwiej ujść latarni./ Kurkowiecki jest miasta Wallenrodem,/ Demokratycznym jest Gurowski. -Czarni,/ Lecz obu wielka myśl była powodem,/ Oba chcą Polski, aby ujść bezkarni.” „Wallenrodyczność, czyli wallenrodyzm,/ Ten wiele zrobił dobrego -najwięcej!/ Wprowadził pewny do zdrady metodyzm,/ Z jednego zrobił zdrajców sto tysięcy”.
- Dzieduszycki chciał się bogato ożenić, wybrał najlepszy zamek. Ciągle teraz siedzi i dręczy starostę by się zgodził oddać mu córkę. Starosta już prawie śpi przy stole, nic nie odpowiada. Nagle pojawia się ksiądz karmelita (potem przedstawia się jako Ks. Marek), konfederata, przybija mieczem białą kartkę z orłem. Mówi że potrzebny był im zamek.
- powrót do romantycznych Anielinek. Tam sama poezja panuje i tragedia kochanków, którzy muszą zostać rozłączeni. Aniela w końcu zaczęła biec w stronę zamku, wracając słyszała jakieś głosy - to konfederaci hałasowali w piwnicy. Nagle ujrzała racę, nakazaną przez Ks. Marka. Przestraszyła się, że przez to światło wszyscy ją dojrzą i się domyślą gdzie była. Ale nie, raca zgasła. Przygotowała się więc do spotkania z ojcem. Biegła i nagle dojrzała przy bramie obcych ludzi. Była to uboga szlachta z pierwszego frontu. Bogobojnie patrioci.