Pierwsze przejawy kryzysu zaczynają się od trudności ze sprzedażą wyrobów. Magazyny są pełne, popyt niedostateczny. To rodzi pesymizm przedsiębiorców dotyczący przyszłej sytuacji gospodarczej. Skutki tego pesymizmu przenoszą się na decyzje inwestycyjne. Przedsiębiorcy rezygnują z planów zwiększania mocy produkcyjnej, a często wstrzymują już zaczęte inwestycje. Skutkiem tego jest gwałtowne załamanie popytu na dobra inwestycyjne. W sektorach inwestycyjnych zmniejsza się szybko produkcja, zatrudnienie i dochody. Ten spadek dochodów powoduje, że zmniejsza się także popyt na artykuły konsumpcyjne. Mniej produkuje się tych artykułów, spada zatrudnienie i spadają dochody. Kryzys obejmuje całą gospodarkę.
Aby zachęcić potencjalnych odbiorców do zakupów, producenci obniżają ceny swoich wyrobów, zmniejszając stopę zysku. Po pewnym czasie (B) gospodarka stabilizuje się na niskim poziomie, trwając tak do punktu C.
Około punktu C przedsiębiorcy stają się bardziej optymistyczni. Dochodzą do wniosku, że trzeba inwestować. Ponieważ przez długi czas wstrzymywali się od inwestycji, to część aparatu produkcyjnego uległa fizycznemu lub ekonomicznemu zużyciu.
Ekonomiczne zużycie jest wtedy, gdy koszty eksploatacji starej maszyny są wększe niż cena zakupu nowej maszyny plus koszty jej eksploatacji.
Przedsiębiorcy starają się znaleźć takie nowe rozwiązania technologiczne, które pozwolą obniżyć koszty produkcji i dzięki temu uzyskać (w warunkach niskich cen) wyższą stopę zysku. Wiedzą też z doświadczenia, że kryzys kiedyś się skończy. Przygotowują się więc do sytuacji, w której spodziewają się szybkiego wzrostu popytu. Ustawiają się jak biegacze w dołkach startowych w punkcie C i czekają na inwestowanie. Rośnie popyt w sektorach inwestycyjnych, rośnie więc produkcja w tych sektorach, zatrudnienie i dochody. Część wzrostu dochodów przeznacza się na zakup artykułów konsumpcyjnych. Rozpoczyna się więc i tym sektorze wzrost produkcji, zatrudnienia i dochodów. Ożywienie obejmuje całą gospodarkę.
Podsumowując, kryzys zaczyna się od gwałtownego spadku popytu inwestycyjnego, a ożywienie zaczyna się od gwałtownego wzrostu popytu inwestycyjnego.
28.04.08
UE przestała traktować Polskę jako kraj zagrożony za dużym deficytem.
Wszystkie kraje, które osiągnęły sukces przeznaczyły wiele pieniędzy na szkolnictwo wyższe, badania i edukację.
U nas planuje się zwiększyć dotacje na edukację z 6% do 6,1%.
Na badania miałoby pójść 2% (dziś 0,56%). Wydaje się, że to dużo, ale gdy rozłoży się te wartości na czynniki: 0,56% to 0,22% pochodzi z przedsiębiorstw, a 0,34% z państwa, podczas gdy z przyszłych 2% państwo miałoby dawać 0,35%, a przedsiębiorstwa ponad 1,65% - tak więc państwo będzie dawać o jedną dziesiątą procenta więcej niż obecnie, resztą zostaną obciążane przedsiębiorstwa.
Na szkolnictwo wryższe dziś idzie 0,92%; mówi się o corocznym przyroście o 0,158% podczas gdy w tym roku wyniósł on 0,88%.
Wracając do tematu:
W fazie ożywienia następuje szybki wzrost popytu, który z czasem stopniowo zanika. Coraz bardziej widoczny jest natomiast efekt podażowy, bo nowe inwestycje