Świat wartości a determinacja człowieka przez historię - moje rozważania o „Innym Świecie” Grudzińskiego.
„Inny Świat” - Gustawa Herlinga Grudzińskiego to jedna z najbardziej wstrząsających książek literatury łagrowej. Zapiski Sowieckie wyrosły z przeżyć i doświadczeń więziennych, obozowych autora i jego współtowarzyszy niedoli w nieludzkim świecie.
„Inny Świat” otwiera motto: ”Tu otwierał się inny, odrębny świat, do niczego niepodobny; tu panowały inne, odrębne prawa, inne obyczaje, inne nawyki i odruchy; tu trwał martwy za życia dom, a w min życie jak nigdzie i ludzie niezwykli”.
Motto jest swoistym wprowadzeniem samego autora do zrozumienia mechanizmu istnienia łagrów.
Utwór jest opowieścią o świecie niewyobrażalnym, w którym człowiek został zmuszony żyć i do którego musiał się przystosować.
Przedmiotem zainteresowania Grudzińskiego jest obóz i jego wpływ na osobowość człowieka. Śledzi on utratę godności ludzkiej za sprawą wyniszczającej pracy i głodu. Z największą dociekliwością autor wyłania wszelkie przejawy człowieczeństwa, czy próby obrony godności wśród udręczonych ludzi. Pisarz obserwował wielu więźniów, próbował wyłonić każdą małą iskierkę człowieczeństwa, która pozwoliła im ocalić swoją najwyższą wartość - jaką jest godność.
Jedną z postaci, które obserwował był Zabójca Stalina. Więzień został tak nazwany od czynu, za który znalazł się w obozie, gdy po pijanemu strzelał do portretu Stalina. Dostał za to 10 lat. Po siedmiu latach zapadł na „kurzą ślepotę” i znalazł się w trupiarni. Chodził wiecznie głodny, nie mył się, śmierdział, żebrał pod stołówką. Autor pisał o nim: „dzieli go najwyżej kilka dni od obłędu, a teraz dopalają się w nim resztki godności ludzkiej”. W tym momencie swego życia Zabójca Stalina krzycząc przyznaje się do popełnienia zbrodni, której nie dokonał. Przez długie lata nie wiedział za co cierpi, biorąc na siebie winę chciał nadać sens swojemu cierpieniu „uratował jeszcze poczucie realności i wartości swego gasnącego istnienia”.
Bardzo ciekawa postacią, którą opisuje Grudziński, jest Kostylew. Był 24-letnim komunistą z przekonania, wiary i z serca. W czasie studiów zetknął się z literaturą francuską, którą czytał w oryginale. Boleśnie odczuł rozdźwięk między tym co czytał, a tym co głosiła radziecka propaganda. Kostylew uznał,że ukrywano przed nim całą prawdę, czuł się oszukany. Zbuntował się i odsunął od partii, nie krył swoich poglądów przed kolegami:
„ Wyzwolić Zachód ! Od czego ? Od takiego życia, jakiego myśmy nigdy nie oglądali na oczy !”
Został aresztowany i oskarżony o szpiegostwo. W czasie przesłuchania z uporem nie przyznawał się do winy. Zostaje osadzony na 10 lat w obozie w Jercewie. Początkowo pomagał więźniom, rozdawał między nimi prawie cały swój chleb, zanosił do „ trupiarni” talony na zupę, zdobywał trochę tłuszczu do jarzyn dla chorych. Miał stosunkowo lekką pracę, wychodził nawet poza obóz, ze względu na posiadany stopień inżyniera. Zgubiła go tufta (podwyższenie normy), zadenuncjowany przez jednego z brygadierów i odesłany do brygady leśnej. Zapomniał w niej szybko o litości, bo sam potrzebował jej teraz bardziej niż inni. Praca fizyczna załamała go i poniżyła do tego stopnia, że nie było rzeczy, której by nie zrobił dla zdobycia dodatkowego kawałka chleba.
Kostylew, aby ocalić w sobie resztki człowieczeństwa, zdecydował opalać co jakiś czas rękę w ogniu. Ręka nigdy się nie goiła, a Kostylew uzyskał zwolnienie z pracy. Wybrał dobrowolnie męczeństwo, by ocalić swoją wolną wolę. Była to pewna forma buntu. Kostylew nie ocalił życia, umarł oblewając się wrzątkiem w łaźni, gdy dowiedział się, że kierują go na Kołymę. Ocalił odrobinę swojej wolności i godności ludzkiej.
Nicią wiążącą więźniów z normalnym światem była nadzieja na nierealną przecież w tych warunkach ucieczkę. Marzenie to zrealizował Rusto Karinen, który podjął próbę ucieczki. Nie udało mu się, gdyż zmogło go zimno i samotność. Pobłądził w terenie, wszedł do chłopskiej chaty, a chłop odwiózł go do obozu. Skatowany, pobity trafił do więziennego szpitala. Stał się legendą, o swojej ucieczce opowiadał z dumą.
Bardzo ciekawą postacią w utworze Grudzińskiego stała się Natalia Lwowna. Pracowała w biurze rachmistrzów obozowych, chorowała na serce.
„W wieku 20 paru lat była już wyjątkowo stara i brzydka - ociężała, niezgrabna, o dużych, chorobliwie wyłupiastych oczach, rzadkich włosach i obwisłych policzkach...” Grudziński dostaje od niej „Zapiski z martwego domu” Dostojewskiego. Po przeczytaniu utworu podobnie jak Lwowna dochodzi do wniosku „że to wszystko już było, to samo przed laty ... że mieszkamy od wieków w martwym domu”. Uświadomienie sobie, że obozy były zawsze, że człowiek zawsze zadawał człowiekowi ból - było bardzo przykre, bolesne i wstrząsające. Natalia Lwowna po lekturze przesyconej rozpaczą, doszła do wniosku „że cała Rosja była zawsze i jest po dziś dzień martwym domem”. Pisarz przedstawia obóz jako „Inny Świat”. Książka Dostojewskiego była dla Natalii deską ratunku. Ryzykowała życiem, by ją chronić, bo dzięki niej rozumiała własny los, a życie nabrało dla niej sensu.
Podobną do Kostylewa tragiczną postacią był Dimka. Żył w obozie dzięki zdobytej tu mądrości, by jeść jak najwięcej, chronić życie i nie pamiętać o wolności. Odrąbał sobie siekierą stopę, by podobnie jak Kostylew „odejść do szpitela i uratować wiarę w swoją własną wolę, w siebie, w człowieka”. Nawet w trupiarni Dimka nie skarżył się na swoje położenie. Przed zwątpieniem ludzie chronili się modlitwą. Udręczeni obozem skazańcy modlili się i śpiewali. Bóg i modlitwa, wiara w to że będzie lepiej było ostoją w ich życiu. Przykładem mogą być siostry zakonne. Przyszły do obozu w Jercewie etapem z ....... tam też pracowały. Któregoś dnia odmówiły wyjścia z zony, nie chcąc „służyć szatanowi”. Cierpiały za swoją wiarę i za nią zostały rozstrzelane.
Grudziński pisze: ”Nie widziałem nigdy w życiu człowieka, który by się tak pięknie modlił jak M”. Zapytany za kogo się modli, M odpowiedział, że za wszystkich ludzi. „Za tych co nas tu trzymają też ? Nie - odparł po namyśle - to nie są ludzie”.
Miejscem, gdzie ujawniały się resztki uczuć, tlące się w więźniach był „dom swidanij”. Więźniowie marzyli o spotkaniu z bliskimi, pisali listy - to była kropla nadziei, która pozwalała przetrwać. Podobną oazą człowieczeństwa był szpital. Człowiek chory, otoczony opieką odzyskiwał przed śmiercią ludzką godność. Odzyskiwało się tu spokój wewnętrzny. Ludzkie uczucia ujawniały się także w czasie „wychodnowo dnia”. Więźniowie stawali się bardziej ludzcy i serdeczni.
Utwór kończy „Epilog”: Upadek Paryża. Opowiada on o spotkaniu w 1945 roku Grudzińskiego z towarzyszem obozowym. Przybysz opowiada historię swego zesłania, wyznaje że aby uratować swoje życie, doniósł na czterech jeńców niemieckich, których następnie rozstrzelano. Oczekiwał od Grudzińskiego zrozumienia, które uciszyłoby jego wyrzuty sumienia. Nie usłyszał słowa „rozumiem”.
Grudziński pisze: „Wróciłem z takim trudem między ludzi i miałbym od nich teraz dobrowolnie uciekać ? Nie, nie mogłem wymówić tego słowa”.
Zakończenie to ma wymowę etyczno moralną. Mieści ono w sobie całe moralne przesłanie utworu Grudzińskiego.
Z dużą dokładnością zebrane i opisane przez autora ludzkie postawy, niewątpliwe bohaterstwo są w utworze najważniejsze. Przytoczone postacie pozwalają zachować w sobie ludzkie poczucia, marzenia, pragnienia, wolność i niezależność. Więźniowie poprzez bunt, głodówkę ocalają resztkę swojej godności, swojego człowieczeństwa. Robią to nie tylko dla siebie, ale także dla całego społeczeństwa. Właśnie taka postawa, a nie inna wykazuje bohaterstwo, wydobywa i ceni ludzkie wartości. Mimo wysiłków katów, dążących do manipulowania swoimi ofiarami wierzącymi, że z człowiekiem można zrobić wszystko. Okazuje się, że są tacy, którzy potrafią zdobyć się na bunt, ocalić wolność, zachować godność i człowieczeństwo.
Autor nikogo nie ocenia, nie potępia, ale szuka w mich cech pięknych, ludzkich. Pisze o miłości, przyjaźni i bezinteresowności. Powstała więc „nowa moralność” dotycząca postępowania z człowiekiem, wydobywa i ceni w ludziach umiejętność ratowania człowieczeństwa mimo wszelkich trudności losu.