Streszczenie
Ernest Hemingway ,, Pożegnanie z bronią”
,,Pożegnanie z bronią” to pierwsza wielka powieść Hemingwaya. Autor ukończył ją we wrześniu roku 1928, będąc już uznanym nowelistą i poetą.
Utwór tkwi korzeniami we własnych doświadczeniach autora, wyniesionych
z parotygodniowej zaledwie służby w Amerykańskim Czerwonym Krzyżu, na froncie włosko-austriackim, w końcowej fazie I wojny światowej.
W czerwcu 1918 Hemingway znalazł się w Mediolanie, potem udał się do Schło- jako amerykański ochotnik, kierowca ambulansu Czerwonego Krzyża. . 8 lipca o północy został mocno pokiereszowany wybuchem szrapnela, kiedy gawędził z włoskimi żołnierzami. Było to w okopach nad Plavą, niedaleko Fossalty. To było jego pierwsze doświadczenie wojenne. Nie wiadomo do końca, czy będąc poważnie ranny - wyniósł spod ostrzału włoskiego żołnierza, czy też zostało to zmyślone przez jego przyjaciół. Półprzytomny spędził 5 dni w szpitalu w Treviso, potem przewieziono go do Mediolanu. Tam poznał starszą o 6 lat od siebie Agnes von Kurowsky, amerykańską wolontariuszkę Czerwonego Krzyża, która stała się pierwszą - jak niektórzy mówią: dojrzałą - miłością jego życia. Miał wtedy 19 lat.
Spotykali się codziennie i spędzali ze sobą tyle chwil, ile im było trzeba, aby zaczęli wierzyć, że są dla siebie stworzeni. Miała ze sobą zawsze jego zdjęcie i pisała co noc listy, które przekazywała mu potem następnego dnia rano, tak, aby nikt tego nie widział.
Agnes skierowano potem do szpitala pod Florencją i pisywali do siebie po trzy, cztery razy dziennie. Mówili sobie piękne słowa i wierzyli że zawsze będą razem. Agnes wróciła
z Florencji na tydzień i to było ich piękne 7 dni. Potem znowu wyjechała. Spotkali się jeszcze raz w listopadzie 1918, kiedy zaskoczył ją przyjeżdżając do niej do Treviso. Miała do niego sporo pretensji, on był bardzo zakochany i mówili coś o małżeństwie. Kiedy otrzymał od niej list i dowiedział się, że nie będą razem - ani na Boże Narodzenie, ani w ogóle nigdy - prawdopodobnie upił się. Ich pożegnanie miało miejsce w 1919.
Coś z ich związku zostało mu na zawsze, a co najmniej trzymało go bardzo długo: przez parę lat tworzył w swojej wyobraźni obraz swej pierwszej wielkiej miłości, przeżywał wciąż obraz wojny, której uczestniczył w, i tkał dla nich tło z deszczu i rześkiego powietrza o poranku. Wreszcie uwolnił to wszystko z siebie i tak powstało wspaniałe „Pożegnanie z bronią”, dopiero po 10 latach od tamtych chwil.
Główny bohater Frederic Henry to amerykański chłopak, który na ochotnika służy we włoskiej armii podczas I wojny światowej.
W pierwszym rozdziale bohater opisuje miejsce swojego stacjonowania. Jest późne lato. Jego oddział zajmuje dom w pewnej włoskiej wsi. Krajobraz zmienił się przez działania wojenne. Drogą obok domu nieustannie maszerowały oddziały żołnierzy. Taki ruch trwał w dzień i w nocy. ,,Drogą szło wiele mułów ze skrzynkami amunicji przytłoczonymi po obu stronach jucznych siodeł, jechały szare ciężarówki pełne żołnierzy i inne, wyładowane sprzętem przykrytym plandekami i poruszające się wolniej. W dzień przejeżdżały też ciężkie działa za ciągnikami, ich długie lufy przykryte były zielonymi gałęziami. Ciężarówki rozbryzgiwały błoto na drogach, a żołnierze szli w pelerynach, zabłoceni i przemoknięci.
Na początku zimy przyszły stałe deszcze, a wraz z nimi cholera. Opanowano ją jednak i w końcu tylko siedem tysięcy ludzi umarło na nią w armii.”
Bohater opowiada o przebiegu wojny. ,, Następnego roku odniesiono wiele zwycięstw. Zdobyto górę po drugiej stronie doliny i wzgórza porośnięte kasztanowym lasem, zwyciężyliśmy też za równiną, na płaskowyżu w stronie południowej.” Oddział bohatera trafił do Gorycji. W pobliskich górach- mile od miasta toczyły się walki. Austriacy bombardowali tylko cele wojskowe wiec miasto było w mirę bezpieczne. Frederic Henry był porucznikiem i razem z innymi oficerami spędzał wolny czas w mensie oficerskiej. Inną rozrywka był burdel. Wśród przyjaciół Frederica był kapelan i chirurg Rinaldi. Ksiądz był obiektem żartów innych oficerów. W każdej rozmowie usiłowali go wprawić w zakłopotanie, zgorszyć. Główny bohater wybierał się na urlop. Jego przyjaciele polecali mu różne miejsca we Włoszech gdzie mógłby się udać. Na czas zimy, kiedy spadł śnieg działania wojenne zamarły. Frederic wykorzystał ten czas i pojechał na urlop. Wrócił już wiosną. Ofensywa miała ruszyć na nowo. Bohater przywitał się ze swoim przyjacielem Rinaldim ( dzielił z nim pokój). Opowiadał o swojej podróży. Był w Neapolu, Florencji, Rzymie, Mediolanie. Wszędzie miał jakieś romanse. Rinaldi powiadomił go o przybyciu do miasta pielęgniarek- Angielek. Jedna z nich bardzo mu się podobała. Obiecał przyjacielowi, że pozna go z tymi kobietami.
Amerykanin wrócil do swoich wojskowych obowiązków. Sprawował nadzór nad sanitarkami do przewożenia rannych. Rinaldi spełnił swoją obietnicę i zaprowadził go do angielskiego szpitala. Poznał tam pannę Berkley i pannę Ferguson. Rinaldi był zakochany w pannie Catherine Barkley. Ta kobieta spodobała się też jego przyjacielowi. Od razu zaczęli rozmawiać. Catherin opowiedziała mu o swoim narzeczonym, który zginą w bitwie nad Sommą. Razem się wychowywali, byli zaręczeni osiem lat. Po skończonej wizycie w szpitalu
Henry i Rinaldi wrócili do swojej kwatery. Rinaldi zauważył, że Catherine spodobała się jego koledze. Wydaje się, że on tez nie był jej obojętny.
Bohater już następnego dnia ponownie wybrał się odwiedzić pielęgniarkę- nie zobaczył jej, był zajęta praca w szpitalu. Potem pojechał w góry, w miejsce, gdzie miała rozpocząć się ofensywa. Musiał wybrać odpowiednie miejsce, gdzie można by zostawić sanitarki. Samochody musiał być osłonione ale powinny stać blisko przyczółków, aby możliwie szybko ewakuować rannych. Po wykonaniu tego zadania wrócił do miasta. Poszedł do panny Berkley. Rozmawiali w ogrodzie. Doszło wtedy do ich pierwszego pocałunku. Początkowo Catherine opierała się, potem uległa. Rinaldi domyślał się, że między nimi coś się rodzi. Był zazdrosny, ale nie zerwał przyjaźni z Fredericiem.
Z powodu obowiązków porucznik Henry dwa dni nie odwiedzał pielęgniarki. Kiedy w końcu do niej przyszedł ona była bardzo szczęśliwa. Wyznała mu, że go kocha. On też mówił jej
o swojej miłości choć tego nie czuł.
Kolejnego dnia znów jeździł do górskich placówek. W drodze natknął się na przechodzące pulki włoskich wojsk. ,,Drogą przechodził jakiś pułk i przyglądałem mu się, kiedy mnie mijał. Ludzi byli zgrzani i spoceni. Niektórzy mieli na głowach stalowe hełmy, ale większość nosiła je zawieszone na tornistrach. Na ogół hełmy były za duże i zachodziły żołnierzom prawie aż na uszy. Wszyscy oficerowie mieli hełmy, ale lepiej dopasowane. W długi czas po przejściu pułku nadciągnęli maruderzy- żołnierze, którzy nie mogli dotrzymać kroku swoim plutonom. Byli spoceni, zakurzeni i wyczerpani. Niektórzy wyglądali bardzo źle.”
Bohater chciał pomóc jednemu z takich żołnierzy. Młody żołnierz szedł na końcu utykając. Miał przepuklinę. Zgubił specjalny pas wymagany w takich wypadkach. Zrobił to specjalnie, żeby jego stan się pogorszył- nie chciał iść na front. Żołnierz podczas marszu przewrócił się. Wróciła po niego sanitarka z jego oddziału. Kiedy trafi do szpitala będzie zoperowany potem odesłany na front.
Na dwa dni przed początkiem ofensywy bohater uzupełniał raporty. Podczas tej pracy myślał o końcu tej wojny. Chciał aby się już skończyła- to nie była jego wojna. Miał przeczucie, że nie zginie na froncie. Marzył o spędzeniu pięknych chwil z Catherine Barkley. Chciał ją zabrać do Mediolanu. Myśląc o niej postanowił szybko skończyć robotę i udać się do angielskiego szpitala. Wcześniej poszedł messy oficerskiej. Tego wieczoru nie słuchał swoich kolegów, nie miał ochoty na rozmowę z księdzem. Wypił za dużo wina. Rinaldi powstrzymywał go od pójścia w takim stanie do pielęgniarki. Wyprowadził go na świeże powietrze, przyniósł mu kawy. Gdy poczuł się lepiej poszedł na spotkanie. Okazało się, że Catherin nie może się z nim zobaczyć. ,,Wyszedłem na dwór i nagle poczułem się samotny i wewnętrznie pusty. Widywania się z Catherine nie traktowałem poważnie, dzisiaj podpiłem sobie trochę i omal nie zapomniałem przyjść, ale kiedy się okazało, że jej nie mogę zobaczyć, doznałem uczucia samotności i pustki.”
Następnego dnia miało się rozpocząć natarcie. Frederic sprawował nadzór nad czterema sanitarkami. Przed wyjazdem odwiedził pannę Berkley. Kobieta podarowała mu medalik ze świętym Antonim. Po dotarciu w góry porucznik udał się po rozkazy do dowódcy- po rozpoczęciu natarcia i załadowaniu rannych na sanitarki mieli wracać drogą do głównej szosy przy której będzie placówka medyczna. Do rozpoczęcia akcji bohater wraz ze swoimi ludźmi przebywał w osłoniętej ziemiance. Działania miały się rozpocząć tuż po zmroku. Czekając, rozmawiali o wojnie. Wszyscy chcieli już jej końca, chcieli przeżyć. Porucznik poszedł zdobyć dla siebie i kierowców coś do jedzenia. Kiedy jedli zaczęło się bombardowanie. ,,Poprzez inne odgłosy usłyszałem stęknięcie i nadlatujący dźwięk czu-szu-szu-szu, potem błysnęło tak, jak gdyby nagle rozwarto piec hutniczy, i rozległ się grzmot, najpierw biały, potem czerwony. Spróbowałem odetchnąć, ale nie mogłem złapać tchu i poczułem, że jakby wylatuję z siebie coraz dalej, dalej i dalej, wciąż unoszony podmuchem.” W ziemiankę trafił pocisk. Frederic został ranny w nogi, jeden z kierowców zginął inni też odnieśli obrażenia. Rannego porucznika sanitariusze przenieśli do punktu opatrunkowego. ,,Przed punktem opatrunkowym wielu nas leżało w ciemnościach i na ziemi. Wnoszono i wynoszono rannych. Nieżywych układano z boku. Lekarze pracowali z rękawami zakasanymi aż po ramiona i byli umazani na czerwono niczym rzeźnicy. Brakowało noszy. Niektórzy ranni krzyczeli, ale większość leżała cicho.” Jako porucznikowi szybko udzielono mu pomocy. Potem sanitarką z innymi rannymi został wywieziony poza obszar frontu.
Trafił do szpitala polowego. Tu odwiedzali go przyjaciele. Pierwszy przyszedł Rinaldi. Zawiadomił Frederica, że za odniesione rany może dostać srebrny medal- został wytypowany do odznaczenia. Pacjenta odwiedził tez kapelan.
Porucznik Henry został wysłany do szpitala w Mediolanie. Tam była lepsza aparatura rentgenowska i mógł zostać poddany mechanoterapi.
W Mediolanie, kiedy dotarł do szpitala okazało się, że nie ma dla niego gotowego pokoju. Nikt tu nie wiedział o przybyciu chorego. Zastał tam tylko portiera i dwie pielęgniarki. Nie było żadnego lekarza. Jedna z sióstr zajęła się porucznikiem. Dostał własny pokój, czystą pidżamę. Wkrótce do tego szpitala została skierowana panna Berkley. ,,Kiedy ją zobaczyłem, zakochałem się w niej natychmiast. Wszystko się we mnie wywróciło”. Nawiązał się między nimi romans.
Do szpitala dotarł wreszcie lekarz i zajął się amerykańskim pacjentem. Powyjmował z kolana Frederika odłamki pocisku, zrobił zdjęcie rentgenowskie. Do konsultacji zaprosił trzech młodych niedoświadczonych lekarzy. Wszyscy orzekli, że leczenie będzie długie. Trzeba zrobić operację ale dopiero za pół roku. Bohater poprosił o konsultacje jeszcze z innym specjalistą. Tego samego dnia przyszedł do niego chirurg w stopniu majora. Zbadał go i wyznaczył operację na następny dzień. Noc przed operacją porucznik spędził ze swoją ukochaną. Było im razem bardzo dobrze, zapewniali się o swojej wzajemnej miłości.
Po operacji nastąpił okres rekonwalescencji. Catherin każdą wolną od pracy chwile spędzała z Federikiem. Brała każdy nocny dyżur, żeby mogli być razem. ,,Kochałem ją bardzo, a ona kochała mnie. Sypiałem w dzień, a kiedy się obudziłem, pisywaliśmy do siebie kartki i w ciągu dnia przesyłaliśmy je za pośrednictwem panny Ferguson” . Panna Ferguson ostrzegała bohatera aby nie zrobił krzywdy jej przyjaciółce.
Pacjent powoli wracał do zdrowia. ,, Dobrze nam było tego lata. Kiedy już mogłem wychodzić, jeździliśmy dorożka do parku. Później, kiedy mogłem chodzić o kulach, szliśmy na obiad do ,,Grand Italia” i siadaliśmy na zewnątrz przy stoliku.”
,,Mówiliśmy sobie, że zostaliśmy małżeństwem pierwszego dnia po przybyciu Catherine do szpitala i liczyliśmy miesiące od daty naszego ślubu. Chciałem naprawdę ożenić się z Catherine, ale twierdziła, że wtedy odesłali by ją stąd, a gdybyśmy zaczęli załatwiać formalności, pilnowaliby jej i rozdzielili by nas. Trzeba by wziąć ślub według prawa włoskiego, a formalności były potworne. Chciałem, żebyśmy się naprawdę pobrali, bo gdy zaczynałem się nad tym zastanawiać, martwiłem się, że możemy mieć dziecko, ale przed soba udawaliśmy małżeństwo, nie przejmowaliśmy się zbytnio.” Tak upływały im dni. Porucznik mógł już sam wychodzić na miasto. Spotykał się czasem ze znajomymi, chodził oglądać wyścigi konne.
We wrześniu otrzymał list urzędowy. Otrzymał trzy tygodnie urlopu rekonwalescencyjnego po czym miał wrócić na front. Powiedział o tym pannie Berkley. On też przekazała mu nowinę. Była z nim w ciąży. Oboje zdawali sobie sprawę, że to bardzo komplikuje ich sytuację. Bohater nie skorzystał z przysługującego mu urlopu- zachorował w tym czasie na żółtaczkę.
Nadszedł dzień w którym porucznik miał wrócić do oddziału. Pożegnał się z personelem szpitala. Czas do odjazdu pociągu spędził razem z ukochaną. Spacerowali w deszczu po mieście. W jednym ze sklepów bohater kupił sobie nowy pistolet. Postanowili razem pójść do hotelu. Catherine chciała spędzić tę ostatnia noc z ukochanym, ale przez w tamtej chwili czuła się jak dziwka. Z czasem oswoiła się z sytuacją i spędzili wspaniałe ostatnie wspólne chwile. Potem razem pojechali na dworzec. Pożegnali się przed budynkiem- on udał się na peron. Pociąg był pełny i nie było szansy na miejsce siedzące. Porucznik całą drogę przebył śpiąc na korytarzu oparty o swój plecak.
Dotarł do miejsca stacjonowania swojego oddziału. Udał się od razu do dowódcy po rozkazy. Otrzymał tam tez informacje o obecnej sytuacji. Kiedy przebywał w szpitalu sytuacja na froncie była bardzo ciężka. Kolejny rok zapowiadał się podobnie. Po zameldowaniu się u dowódcy bohater poszedł do swojego dawnego pokoju, który dzielił z Rinaldim. Tamten wrócił dopiero wieczorem. Miał bardzo wiele pracy przy rannych. Dzięki takiej praktyce stawał się doskonałym chirurgiem. Na powitanie wypili razem butelkę koniaku. Potem zeszli do messe na kolację. Tam spotkali się z kapelanem. Rinaldii nadal pił, potem poszedł do burdelu. Ksiądz i Frederik poszli do pokoju porucznika - rozmawiali o wojnie. Kapelan twierdził, że ona już się niedługo skończy bo obie strony przestana walczyć. Porucznik odebrał mu te złudne nadzieje.
Następnego dnia Frederik Henry pojechał na placówkę. ,,Przez cały ten dzień trwała zawierucha. Wiatr zacinał deszczem i wszędzie stała woda i błoto. W lasach stało kilka dział austriackich, ale strzelało tylko kilka. Obserwowałem krągłe, puchate, obłoczki szrapneli pojawiające się nagle na niebie. Widziało się błysk, potem słyszało trzask, później kula dymu rozpływała się i rozpraszała na wietrze.
W nocy zerwał się wiatr, a o trzej nad ranem, w strumieniach deszczu, rozpoczęło się bombardowanie. Walczono po ciemku, w ulewie. Był silny ostrzał artyleryjski, wiele rakiet wśród deszczu i ogień broni maszynowej i karabinów wzdłuż całego frontu.
Na placówkę napływali ranni, jedni na noszach, inni pieszo, jeszcze innych przynosili na plecach żołnierze wracający z pola. Wszyscy byli przemoczeni do nitki i wystraszeni.”
Natarcie włoskich wojsk nie powiodło się. Oddziały dostały rozkaz odwrotu. Panowała dezinformacja. Rozkaz o odwrocie był odwoływany- starano się za wszelką cenę utrzymać zajmowane pozycje. Gdzieś na północy oddziały niemiecki i austriackie przełamały włoska obronę. ,,Następnej nocy rozpoczął się odwrót. Słyszeliśmy, że Niemcy i Austriacy przedarli się na północy i schodzą dolinami ku Cividale i Udine. Odwrót był uporządkowany, ponury i zlany deszczem. W nocy posuwając się wolno po zatłoczonych drogach, mijaliśmy oddziały maszerujące w ulewie, działa, zaprzęgi konne, muły, ciężarówki- a wszystko to odpływało od frontu.” Porucznik Henry ze swoimi ludźmi wywoził rannych ze szpitali polowych przy froncie. Wrócili potem do miasta, gdzie stacjonowali. Tu też trwała ewakuacja. Wywożono również dziewczyny z burdelu oficerskiego. Bohater kazał swoim ludziom dokonać przeglądu sanitarek, naprawić występujące defekty. Frederik odebrał rozkazy od dowódcy. Miał zabrać do samochodów sprzęt szpitalny i jechać do Pordenon. Przed wyjazdem odopczeli, zjedli kolacje- zapowiadało się na długą i ciężką podróż. ,,Jechaliśmy przez miasteczko puste w mroku i deszczu; tylko główną ulicą posuwały się kolumny wojska i działa. Jechaliśmy powoli, lecz stale naprzód w strumieniach deszczu, a korek naszej chłodnicy niemal dotykał klapy jakiejś ciężarówki przykrytej mokrą plandeką. Nagle ciężarówka stanęła. Zatrzymała się cała kolumna. Po chwili ruszyła, ujechaliśmy kawałek i stanęliśmy znowu. Zator mógł rozciągać się aż po Udine. Zasnąłem w samochodzie, W kilka godzin później usłyszałem, że szofer stojącej przed nami ciężarówki włącza bieg. Ruszyliśmy z miejsca, ujechaliśmy kilka metrów i stanieli i znowu ruszyli. Kolumna ponownie utknęła w ciemnościach.” W czasie tej jazdy do grupy porucznika przyłączyli się dwaj saperzy w stopniu sierżanta. Zostali zaminować jeden most, a potem nie mogli odnaleźć swojego oddziału. Żołnierze zabrali ze sobą też dwie włoskie dziewczyny. Były przestraszone i reagowały płaczem na męskie zaczepki. W powiększonym składzie ruszyli w dalszą drogę. Jazda wciąż się dłużyła. Frederik myślał o swojej ukochanej. ,, Catherin leży teraz w łóżku, między dwoma prześcieradłami, jednym z wierzchu, a drugim pod sobą. Na którym boku śpi? Może wcale nie śpi. Może leży i myśli o mnie.” Zasnął i śnił o niej, mówił nawet przez sen.
Kolumna posuwała się bardzo powoli. ,,Wiedziałem, że jeżeli chcemy się przedostać musimy znaleźć boczna drogę. Nikt nie miał pojęcia gdzie są Austriacy ani co się dzieje, ale byłem pewny, że jeżeli deszcz ustanie, a przylecą samoloty i zabiorą się do tej kolumny, to będzie koniec. Wystarczy, że paru ludzi porzuci samochody albo, że zabija kilka koni, a ruch na szosie będzie sparaliżowany całkowicie.” Sanitarki porucznika skręciły w polna drogę. Początkowo poruszali się bez przeszkód w kierunku Udine. Czasem trafiali na ślepa drogę, ale zawsze odnajdywali właściwy szlak. Niestety jeden z samochodów ugrzązł w glinie. Żołnierze starali się wydostać samochód. Tylko dwaj saperzy odłączyli się od grupy. Postanowili iść pieszo do głównej drogi, chcieli dołączyć do kolumny. Frederik Henry wydał im rozkaz aby zostali i pomagali wypchnąć samochód. Saperzy nie wykonali rozkazu -,,Musimy iść dalej. Za chwile będziecie tu odcięci. Pan nie może nam rozkazywać. Nie jest naszym oficerem.” Porucznik wyjął broń i strzelił w ich kierunku. Jednego z żołnierzy został postrzelony, drugi uciekł. Tego postrzelonego dobił jeden z kierowców sanitarek. Zakopanej sanitarki nie udało się wypchnąć. Porucznik stracił jeden wóz. Pojechali dalej, ale droga okazała się zbyt grząska. Postanowili zostawić samochody i iść pieszo. Frederik wskazał podróżującym z nimi dziewczynom drogę do głównej szosy. Pozostali poszli przez pola w kierunku Udine. Natknęli się na nienaruszony żelazny most. Przeprawili się dzięki niemu przez rzekę. Przechodząc dostrzegli niemiecki samochód sztabowy. Potem nadciągnął cały oddział nieprzyjaciela. ,,Nad kamienną obudową mostu dostrzegliśmy przesuwające się hełmy niemieckie. Były pochylone do przodu i sunęły niemal nadnaturalnie równo. Był to oddział kolarzy. Byli ogorzali i wyglądali zdrowo. Hełmy zachodziły im na oczy. Karabiny mieli przytroczone do ram rowerów.
- Dlaczego ich nikt nie zatrzyma?- odezwałem się-Dlaczego nie wysadzono mostu? Dlaczego na tym nasypie nie ma karabinów maszynowych?
- Niech pan sam na to odpowie poruczniku.
Byłem wściekły
- To jest zupełny obłęd, psiakrew! Tam wysadzają mały mostek, a tu zostawiają most na głównej szosie.
Zamilkłem. To nie była moja sprawa; miałem jedynie rozkaz doprowadzić do Pordenone trzy sanitarki. Nie wykonałem zadania. Teraz nie pozostało mi już nic innego, jak tylko dotrzeć do Pordenone. A prawdopodobnie nie zdołam dostać się nawet do Udine. Dlaczego nie, psiakrew. Trzeba tylko zachować spokój i nie dać się zastrzelić ani wziąć do niewoli.”
Niemiecki oddziały świadczyły o tym, że wróg odciął im drogę ucieczki. Musieli jednak iść dalej- obejść jakoś pozycje nieprzyjaciela. Szli wzdłuż linii kolejowej. W pewnej chwili zostali ostrzelani z broni maszynowej. Jeden z żołnierzy zginął. Strzelali do nich Włosi- tylna straż osłaniająca odwrót włoskich oddziałów. Zabity żołnierz zginął z rąk swoich rodaków. Porucznik postanowił znaleźć jakieś bezpieczne miejsce na odpoczynek. Doszli do opuszczonego folwarku. Zostało ich już tylko trzech. W folwarku znaleźli coś do jedzenia. Bohater ulokował się na strychu, żeby stamtąd obserwować okolicę. W tym czasie jeden z kierowców zdezerterował.
,,Gdzie Bonelio?- spytałem.
- Zaraz panu powiem- odrzekł.
- Gdzie Bonelio?- powtórzyłem.
- Poszedł sobie poruczniku- odpowiedział. - Chciał oddać się do niewoli.
Milczałem.
- Bał się, że go zabiją. Widzi pan, my nie wierzymy w wojnę.
- A dlaczego ty sam nie odszedłeś?
- Nie chciałem pana zostawić.”
Gdy obaj odpoczęli ruszyli w dalsza drogę. Dołączyli w końcu do głównej kolumny odwrotu.
,,Nie zdawałem sobie dotychczas sprawy jak gigantyczny jest ten odwrót. Razem z armia odpływał cały kraj.”
Wśród tłumu ewakuujących się żołnierzy i cywilów panowała niechęć wobec oficerów. Ludzie wykrzykiwali- Precz z oficerami!, Niech żyje pokój! Idziemy do domu!
Panowało przekonanie, że wojna się skończyła. Niektórzy żołnierze zrzucali karabiny. Przy przekraczaniu mostu porucznik rozłączył się ze swoim towarzyszem. W tym miejscu stał patrol żandarmerii polowej. Żandarmi wyciągali z tłumu oficerów. Porucznik Henry też został wyłowiony. Żandarmi przeprowadzali przesłuchania. Pytali dlaczego oficerowie nie są przy swoich oddziałach- oskarżali ich o zdradę. Wyroki wydawano natychmiast. Natychmiast tez wykonywano karę śmierci. Bohater przez swój akcent mógł zostać uznanym za niemieckiego szpiega- groziło mu rozstrzelanie. Korzystając z chwili nieuwagi żandarma - rzucił się do ucieczki. Skoczył do rzeki, uniósł go wartki prąd. Walczył z wirami ale udało mu się uratować. Kiedy dopłynął do brzegu odpruł od munduru gwiazdki. Ruszył w dalszą drogę wzdłuż torów. Udało mu się, mimo wartowników wsiąść do pociągu przewożącego uzbrojenie. Tym pociągiem dotarł do Mediolanu. Poszedł do szpitala w którym się leczył gdy był ranny w nogi. Pytał tam o swoją Catherine. Okazało się, że dziewczyna wyjechała do Stresy. Mając już o niej informacje poszedł do swojego znajomego. Był to człowiek, który uczył się we Włoszech śpiewu- marzył o występie w słynnych salach koncertowych. Frederik poprosił go o pomoc- potrzebował cywilnego ubrania. Przyjaciel oddał mu swój garnitur i kilka koszul. Z tym dobytkiem pojechał do Stresy szukać ukochanej.
Będąc na miejscu, zatrzymał się w bardzo dobrym hotelu. Wypytał tamtejszego barmana o nowe pielęgniarki, które przybyły do miasta. Uzyskał adres panny Berkley. Poszedł do hotelu w którym się zatrzymała. Kobieta bardzo się ucieszyła na jego widok. Ich przyszłość była bardzo niepewna, ale nie obchodziło ich to. Miłość wybuchła ze zdwojona siłą. Teraz znów prawie się nie rozstawali. Cathrin spędzała noce w jego hotelu. Pewnej nocy barman przyniósł im złe nowiny. Nazajutrz porucznik miał zostać aresztowany. Ktoś się zorientował, że jest żołnierzem, który zdezerterował. Barman umożliwił im ucieczkę. Oddał parze swoja łódź. Mogli dzięki niej przepłynąć jezioro i uciec do Szwajcarii. Zaopatrzył ich w prowiant i instrukcje w którą stronę się kierować. Nocna ucieczka była bardzo trudna. Musieli przebyć 35 kilometrów. Bohater był wyczerpany wiosłowaniem, miał bardzo poranione ręce. Kiedy się rozwidniło zorientowali się, że są w Szwajcarii. Wysiedli z łodzi, poszli do pobliskiego miasteczka zjeść śniadanie. Tak zaczęło się ich nowe wspólne życie.
Zamieszkali w Montreaux. Okolica była piękna. Chodzili na długie spacery, wieczorami czytali, rozmawiali, cieszyli się sobą. Ciąża Cathrine przebiegała prawidłowo. Frederik chciał, żeby urodziła się dziewczynka- mała Catherine. Przed rozwiązaniem przeprowadzili się do Lozany- tam był szpital. Panna Berkley kupiła tam wyprawkę dla dziecka. Bohater zapisał się na treningi bokserskie.
Nadszedł moment porodu. Catherine zaczęła rodzić w nocy. Frederik zawiózł ją do szpitala. Cieszyli się, że zostaną rodzicami. Poród był bardzo ciężki. Lekarz musiał przeprowadzić cesarskie cięcie. Urodził się chłopczyk. Gdy frederik się o tym dowiedział nie poczuł radości.
Nie mógł w sobie odnaleźć ojcowskich uczuć do tego dziecka. Stwierdził, że ono prawie zabiło jego Catherin. Poszedł zobaczyć ukochaną. Była w bardzo ciężkim stanie. Pielęgniarka zawiadomiła go, że dziecko nie przeżyło- miało problemy z oddychaniem. Bohater bardzo długo siedział przy żonie. Lekarz namówił go aby poszedł choć na kolacje.
I nagle zrozumiałem, że muszę wracać. Poprosiłem kelnera, zapłaciłem rachunek, ubrałem płaszcz i kapelusz i wyszedłem. Szedłem w deszczu wprost do szpitala i na schodach spotkałem pielęgniarkę.
-Właśnie dzwoniłam do Pana do hotelu' - powiedziała i poczułem, że wszystko we mnie zadrżało.
-Co się stało ?'
`Pana żona miała krwotok'
`Czy mogę wejść do niej ?'
`Nie, jeszcze nie. Jest z nią Pan Doktor.'
`Czy to niebezpieczne ?'
`To bardzo niebezpieczne'
Pielęgniarka weszła do pokoju i zamknęła drzwi za sobą. Usiadłem w hallu. Wszystko się we mnie zawaliło i nie byłem w stanie myśleć. Wiedziałem, że ona umrze i modliłem się, aby nie umierała. Nie pozwól jej umrzeć. Boże, proszę, nie pozwól jej umrzeć. Zrobię wszystko dla Ciebie, jeżeli nie pozwolisz jej umrzeć. Proszę, błagam, błagam, dobry Boże, nie pozwól jej umrzeć. Panie Boże, nie pozwól jej umrzeć. Dobry Boże, NIE POZWÓL JEJ UMRZEĆ. proszę, proszę, proszę: nie pozwól. Boże, spraw, aby nie umarła. Zrobie wszystko, co mi każesz jeżeli ona nie umrze. Wziąłeś dziecko, ale jej nie pozwól umrzeć - zrobiłeś, co chciałeś, ale Jej pozwól nie umierać. Proszę, błagam, dobry boże, nie pozwól jej..
Pielęgniarka otwarła drzwi i pokazała palcem, abym wszedł. Podążyłem za nią do pokoju. Catherine nie podniosła oczu i podszedłem do jej łóżka. Lekarz stał po drugiej stronie. Catherine spojrzała na mnie oczy i uśmiechnęła się. Usiadłem na krawędzi łóżka, pochyliłem się nad nią i zacząłem płakać.
`Biedne Moje Kochanie' powiedziała Catherine bardzo czule. Była prawie szara z bólu.
`Będzie dobrze, Kaś' powiedziałem. `Wyjdziesz z tego'.
`Wiem, że umrę' odpowiedziała i po chwili rzekła: `Nienawidzę tego.'
Wziąłem ją za rękę.
`Nie dotykaj mnie' powiedziała. Uwolniłem jej rękę. Uśmiechnęła się.
`Biedne Kochanie. Dotykaj mnie jak tylko chcesz”
`Wyjdziesz z tego, Kaś. Wiem, że wyzdrowiejesz.'
`Chciałam napisać ci list na wypadek, gdyby coś się stało, ale nie napisałam.'
`Czy chcesz, abym sprowadził księdza, albo kogoś innego, kogo chciałabyś widzieć ?'
`Chce widzieć tylko ciebie' odpowiedziała. A potem dodała: 'Nie boję się. Po prostu nienawidzę tego.'
`Nie wolno Pani mówić zbyt dużo” powiedział lekarz.
`Dobrze' odpowiedziała Catherine.
`Czy chciałabyś, abym coś zrobił ? Czy mogę coś dla Ciebie zrobić ?'
Uśmiechnęła się znowu. `Nie'. A chwilę potem, `Nie będziesz robił tego samego z innymi dziewczynami ? Tych samych rzeczy, tych naszych ?'
`Nigdy'
`Ale chcę, żebyś mimo wszystko miał dziewczyny.'
`Nie chcę.'
`Zbyt dużo Pani mówi, powiedział lekarz. `Nie wolno Pani rozmawiać. Teraz Pan Henry musi wyjść i może wrócić później. Pani nie umrze, proszę nie szaleć.'
`W porządku' powiedziała Catherine. `Będę przychodziła i zostawała z tobą na noc' powiedziała. Mówiła z coraz większym trudem.
`Proszę wyjść' powiedział wtedy lekarz. Catherine zerknęła na mnie, jej twarz była całkiem szara. `Poczekam na zewnątrz' powiedziałem.
`Nie martw się, Kochanie' powiedziała Catherine. `Ani trochę się nie boję. To tylko ta gra nie jest czysta.'
`Ty Moja Najpiękniejsza i Najbardziej Ukochana Dziewczyno.'
Długo czekałem na zewnątrz. Pielęgniarka wyszła po mnie. `Obawiam się, ze Pani Henry jest bardzo chora,' powiedziała. `Boję się o nią.'
`Czy umarła ?'
`Nie, ale jest nieprzytomna.'
Prawdopodobnie miała jeden krwotok po drugim. Nie mogli ich zatrzymać. Wszedłem do pokoju i zostałem z Catherine dopóki nie zmarła. Była cały czas nieprzytomna i nie umierała już długo.
7