Orki atakują!
Przygoda rozgrywa się w Górach Krańca Świata i przeznaczona jest dla przeciętnej drużyny. Tak właściwie, to nie jest to przygoda tylko krótki przerywnik.
Bohaterowie akurat rozbili obóz. Robi się ciemno i jest bardzo zimno. Nagle słychać przeraźliwy krzyk z zachodu. Nie jest to zwierzęcy wrzask, od razu można w nim rozpoznać przerażonego człowieka. Jeżeli bohaterowie postanowią to sprawdzić przed nocą, to będą przejść mniej więcej milę, aż dojdą do niewielkiej kotlinki przez którą przepływa strumień. Wszystko jest we krwi, a na ziemi leżą ciała trzech ludzi i czterech orków. Po śladach można poznać że ludzie ci, niedawno rozbili tu obóz i napadły na nich orki. Po dokładniejszych poszukiwaniach ujrzą niskiego, grubego człowieczka siedzącego w krzakach. Jest on nieprzytomny. Jeżeli bohaterowie chwilkę pomyślą, to na pewno wymyślą że kotlinka jest lepszym miejscem na obóz, ponieważ nie wieje tu wiatr. Niski człowieczek obudzi się dopiero rano. Wtedy opowie on bohaterom swoją historię.
Nazywam się Harold Thericken i jestem właścicielem bardzo rozrośniętej sieci sklepów z bronią „Szmaragdowy Rapier”. Na stałe mieszkam w Nuln, ale mniej więcej miesiąc temu postanowiłem wybrać się do Aldorfu, aby sprawdzić jak tam funkcjonują moje sklepy. Ale tak się nieszczęśliwie złożyło że napadły na nas (na mnie i moją obstawę) gobliny. Związały nas zawiązały nam oczy i zaczęły prowadzić. Szliśmy tak około tygodnia o samym chlebie i wodzie, aż odsłoniły nam oczy. Okazało się że jesteśmy w górach, w jakiejś jaskini.
Kiedy zapadła noc wszyscy poszli spać, oprócz jednego goblina, który został na straży.
Ale los chciał, aby i ten zasnął. Wtedy jeden z najemników przeciął ukrytym sztyletem nasze więzy i uciekliśmy. Po kilku dniach, doszliśmy tu, do tej kotlinki. Rozbiliśmy tu obóz, a wtedy napadły nas orki. Ja z trudem uskoczyłem w krzaki. Po krótkiej bitwie zostały tylko dwa orki, które uciekły. Ja straciłem przytomność.
Jeżeli doprowadzicie mnie żywego do Aldorfu to zapłacę wam po dwadzieścia ZK. No jak, zagadzacie się?
Jeżeli się zgodzą, to nie pozostaje im nic innego, niż ruszać w drogę. Jeżeli zaś się nie zgodzą, to mogą podążać dalej własnym szlakiem.
Po drodze do Aldorfu napadnie na nich parę grup orków, ale kiedy dotrą na miejsce otrzymają zapłatę i mogą rozpocząć następną przygodę!
KONIEC
Janek Kondratowicz, Kalafan