Czas zacząć wykład!
W ostatniej części wykładu poprzedniego mowa o Orzeszkowej była i o tym, jak jej biografia spełniała formułę emancypacji w drugiej połowie XIX wieku. Mowa teraz o języku biografii, jako jednym z elementów prezentowania rzeczywistości. Pierwszą kobitą była, która posłużyła dla przedstawienia biograficzności twórców pozytywistycznych.
Przy wspomnieniu owej grupy, stwierdza się, że wszystkie znane emancypantki miały za sobą nieudane małżeństwo lub nieudany związek pozamałżeński - nie dla każdej to był skandal, jednak dla każdej z nich była to niejako życiowa trauma i odzwierciedlenie tego było w życiu jak i twórczości - vide Modrzejewska. Orzeszkowa rozwiodła się z mężem, gdy wylądował on na Syberii. Uważała, że ma do tego zakichane prawo. Zgodnie z formułą emancypacji uważała, że kobieta jest też człowiekiem (!). Młodo wyszła za Orzeszkę (!), więc nie wiedziała za bardzo za kogo wychodzi ani po kiego wała to robi. Taki był model wychowania, młoda panienka nie wiedziała, jak wygląda małżeństwo.
Nie wiedziała, co robi, gdy wychodziła za mąż, jednak zgodnie z zasadami człowieczeństwa, mogła rozwiązać to małżeństwo zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Miała szramę na honorze Polski - ze względu na koszta tego rozwodu (musiała sprzedać majątek - była to zdrada, gdyż sprzedała ziemię na terenach zabranych), a po wtóre - odwróciła się od powstańca na Syberii, chociaż to ona wspierała powstańców. Nie czekała, aż wróci, a jeno się zeń rozwiedła. Doszło do ekspiacji jej twórczości, gdyż z naciskiem podkreślała tą kategoryczność polskiego obowiązku - coby pamiętać o powstaniu styczniowym i pilnować ziemi polskiej. Mówiła o tym bardzo, bo chciała niejako wynagrodzić to, co popełniła poprzez nierozwagę. Do końca swego życia, nawet gdy była niekwestionowanym autorytetem, miała problemy z opinią publiczną - była oskarżana o bycie skandalistką. Była po tym rozwodzie w długoletnim związku z prawnikiem, jednak po drodze jeszcze wykorzystywała innych młodzieńców. Żona prawnika była chora, więc nie szło się zmałżenić. Uważała Orzeszkowa, że dobrze robił. Szybko się pobrali po śmierci jego żony (cicho). Małżeństwo formalne nie przetrwało długo, gdyż po pół roku stała się wdową. Wtedy stała się szacowną Wdową. Kobita o statusie wdowy miała dobry status społeczny - wiele jej było wolno, gdyż była to kobita kiedyś zamężna (doświadczona życiowo), od niej nie wymagano zachowywania jakichkolwiek konwenansów ani wstydliwości. Wdowa często bywała przyzwoitką, nawet dla kobit w jej wieku. Był to wygodny status. Dopiero pod koniec swojego życia uzyskała spokojny społecznie status. Różne pańcie grodzieńskie nie przyjmowały jej w salonach. Była kobitą gorszycielką w małym światku grodzieńskim. Wiedział o tym, jednak nie wyciągała tego na zewnątrz - nie było to istotne dla opinii publicznej w Polsce. Kto chciał dociąć jej - docinał do niej personalnie. Była przez to odosobniona moralnie, mała obsesję uczciwości - była ona różnie pojęta - jako uczciwość patriotyczna, ludzka, polska. Tak jak inni pisarze pozytywiści uważała, że integrację polską należy rozpocząć od własnego domu i własnej rodziny. Rodzina i dom w tym czasie były niezwykle ważne. Zaświadczano wielokrotnie w publicystyce o moralności. Martę pisała w okresie rozwiązywania swoich problemów małżeńskich. Wtedy zyskała wielki rozgłos mieżdunarodnyj, głownie w środowiskach niemieckich i francuskich kobit. Patronowała nieumyślnie temu ruchowi. Nie uważała wcale się za autorytet dla innych kobiet, autorytet, poświadczający kolejne posunięcia ruchu emancypacyjnego. Uważała, po pozytywistycznemu, że najwazniejsza jest osobista praktyka, której jej brakowało (do tej praktyki zaliczała tez twórczość). Wszelkie zjazdy i zgromadzenia nie były dobre, gdyż przesuwały one uwagę z tego, co się faktycznie dzieje na frazesy. Ludzie przestawali rozumieć istotę tego, co stoi za frazesami. Wytykała posługiwanie się tymi frazesami dla uzyskania alibi dla własnej ideowości, że o coś im chodzi i tak dalej. Gdy w 1906 roku w Grodnie był wielki jubileusz jej twórczości, to w Warszawie, w ścisłym związku z tym jubileuszem, feministki i emancypantki w 1907 dopuściły się zjazdu, w czasie którego doszło do skandalu potwierdzającego stanowisko Orzeszkowej. Albowiem na jednym z odcinków, któremu przewodniczyła Konopnicka, wystąpiła młoda Nałkowska. Uważała, że Orzeszkowa, jako patronka ruchów emancypacyjnych, jest za stara i nie rozumie tego, co się właściwie dzieje, a jej patronowanie Est uzurpacją i jest mocno nie na czasie. Nie rozumiała ona problemu emancypacji ani tego, że tylko Orzeszkowa była w stanie udźwignąć ten autorytet. Konopnicka zerwała obrady i to dopiero był skandal.
Dzisiejszy i ówczesny feminizm były czym innym. Konopnicka była też jako patrona ruchu emancypacyjnego i raczej jako patronka polskich kobiet - niezależne od ich świadomości i przynależności. Na Konopnicką powoływały się socjalistki jak i typowe matki polki (tak Śmieszku, to do Ciebie). Uważała (K.), że rolą kobiety, jaką ona przyjęła, była rola wieszczki! Była spadkobierczynią tradycji romantycznej.
K
O
N
Opnicka.
Jej biografia ma inną konstrukcję niż Orzeszkowa, jednak też wpisuje się w nurt biograficzny epoki. W okolicach 76 rozstała ze swoim mężem (separacja). Jej córka była w nieformalnym związku, a fakt braku rozwodu nie powodował skandalu. Rozstała się ze swym mężem, zostawiwszy go na wsi, przeniosła się do miasta. Sama się utrzymywała (ważny element biografii emancypantki), swoje dzieci też. Nikt się nie zastanawia nad tym problemem. Była wyrobniczką pióra - klepała biedę, jednak utrzymywała się z pisarstwa. Redagowała pismo kobice Świt. Wiersze pisała, gdyż łatwiej były one przyjmowane. Z czasem tak zostało, gdyż zaczęła nabierać świadomości samej siebie jako poetki. Właśnie ta rola odróżniała ją od reszty pisarzy owego czasu, którzy byli prozaikami. Na tych wierszach budowała swoją autokreacje. Gdy jej dzieci dorosły (lata 90.) udała się w długotrwała podróż i wróciła na jubileusz w 1902. Wtedy też jej biografia zawierała posmak skandalu, gdyż podróżowała z Marią Bolębianka, z którą łączyły ją intymne stosunki (pono miłosne), a jako że to było zagranicą, nie stało się to przyczyną skandalu, to zamieszkała ona z nią w dworku otrzymanym od narodu. W biografii emancypantki w pokoleniu pozytywistów ważne było spełnienie swojej biografii a nie bazowanie na skandalu. Uważano, że winna ona żyć w zgodzie ze swoją osobowością.
Modrzejwska. W podobnym wieku co Orzeszkowa, związana z Zimbajewem, ojcem Rudolfa, który jest w istorii jako wybitny inżynier mostów. To on był w centrum życia emancypantki-Modrzejewskiej (serial z Krystyną Jandą jako Modrzejewską). Wyszła ona za mąż za Chłapowskiego, z tej samej rodziny, był on prepozytywistą - w Wielkopolsce zaczął unowocześniać polską gospodarkę by się oprzeć wynarodowieniu przez zaborców i by siły polskie wzmocnić i wskrzesić. Poślubienie Chłapowskiego, jako aktorka, była na straconej pozycji - nie dość, że aktorka, to jeszcze przy sobie miała nieślubne dziecko. Był to skandal, a sama una była bohaterką krypto biograficznej, paszkwilowej opowieści Lubowskiego Aktorka. Upiekł swój sukces on na sensacji, którą wydobył i wyeksponował z historii Modrzejewskiej - tylko aluzował i sugerował dla sensacji, że to o nią chodzi. Doszło do małżeństwa z Chłapowskim. Zastrzeżenia nie były wcale o podejrzaną moralność - chodziło o ludzi kulturalnych - chodziło im o niedobranie pod względem środowiska kulturalnego, a małżeństwo nie ma szans na przetrwanie i początkową harmonię owego związku. Tłumaczono mu, że tylko się chop zadurzył. Argumentowano najczęściej tak dla kobiet, gdyż nie wie, za kogo wychodzi (vide Orzeszkowa). W potocznym sposobie myślenia postulat ruchu emancypacyjnego wydawało się ciekawie funkcjonujące w świadomości społecznej. Kobieta = mężczyzna, mężczyzna >kobieta. Skończyło się hepi-endem. Na prośbę Chłapowskiego złożyła ona wizytę w Turwii, gdyż była aktorką, a poza tym była wspaniałą kobietą, nie tylko o uroku osobistym, ale i o wielkiej kulturze i własnej świadomości twórczej. Zgodnie z modelem pozytywistycznym - samokształcenie, doświadczenie poprzez prace. Sukces aktorski zawdzięcza samej sobie - podobnie jak twórcy pozytywistyczni. Ćwiczyła dłuuuugo, jak się umiera na scenie, i gdy umierała na scenie, to jawiło się, że, jak o żywo, zamierało jej serdce. Rodzina Chłapowskich rozumiała mechanizmy kontaktów między ludźmi i potrafiła dostosować się do tego tonu. Była osobą publiczną, była na językach. Sukces Modrzejewskiej był wykorzystywany przez fotografów - była naonczas celebrytką niejako. Aktorzy fotografowali się w różnych rolach. Stała się z miejsca legendą ze względu na swój wielki sukces międzynarodowo-aktorski. Obok syna Rudolfa, były to dwa elementy jej biografii publicznej, jako biografii emancypantki.
Zupełnie inny model, jako aktorki, realizowała Gabryiela Zapolska - jej sukces pisarski był większy niż aktorski, jednak była znakomitą aktorką. Nowocześnie pojmowała rolę, nie do końca była rozumiana przez publikę. Zapolska, jako pisarska, tworzyła znakomitą psychologię pisarską. Jej styl gry był zupełnie inny, o wiele bardziej nowoczesny i o wiele bardziej mimetyczny. Było w tym więcej niedosłowności, symboliczności i alegoryzmu. Miała ona świadomość pełną w czasie gry. Była przez wiele lat w Paryżu, w teatrze antuana, gdzie nauczyła się wielu fajnych rzeczy, jednak w Polsce publika nie dorosła do tych technik. Z młodszej frakcji pozytywistów. Model emancypantek zmieniał się z pokolenia na pokolenie. Coraz więcej elementów było dostrzeganych biograficznie i dopuszczalnych od klasycznego zakłócenia klasycznej, kobiecej biografii. Jej dwa małżeństwa wpisywały się w jej wizerunek skandalistki - bo taką też i była. Pierwsza z kobiet eksponowała (o ile nie ukrywała tylko) tego, że zakłóca i przekracza dotychczas dopuszczalną biografię, a robi to w imię pewnej manifestacji równoprawności biografii kobiecej wobec biografii męskiej, co jest znakomicie widoczne w jej twórczości - każda z pisarek swój model biografii jakoś zawiera w swojej twórczości. Pewną manią Zapolskiej było równouprawnienie w życiu małżeńskim. Z pamiętników młodej mężatki na ten przykład - jeszcze o tym nie pisała Orzeszkowa, jednak w końcu Zapolska to zapisała.
Widać wzorce w Sezonowej miłości. Straszna myśl bycia gospodynią domową - tyle a tyle coś kosztuje dla kogoś i dla czegoś, tyle a tyle coś tam jeszcze. Chodziło o dokładne szanowanie każdego grosza. Facet po ślubie się robi nudny, gdyż nie musi zdobywać kobiety. Całościowy wizerunek Zapolskiej opierał się na zmianie podejścia do kobiety po ślubie. Jako osoba o ustalonej roli publicznej postulowała zmianę postrzegania - swoim życiem świadczyła o tym progresywizmie. Bardzo dużą wagę emocjonalną przywiązywała do potrzeby zaskoczenia swojego gremium czytelników. Po cyklach naturalistycznych została nazwana polskim Zolą i oskarżona o robieni sztandaru ze spódnicy Skandal sprzyjał wzrostowi popularności.
O ile Konopnicka, Modrzejewska i inne starały się o swoją prywatność, to późniejsze emancypantki traktowały swoją biografię jako na element dandysowskiego eksponowania różnych elementów biografii jako sensów i elementów znaczących, podług modelu, który jest wybrany. Model biografii emancypantki staje się językiem publicznym. Biografia Zapolskiej zmierza w kierunku biografii języka dyskursu (!) z opinią publiczną.
Maria Wisnowska całkowicie powiewała swoją spódnicą i biografią jako książką do czytania publicznego. Zyskała popularność ze względu na swój talent i rzeczywiście jest porównywalna biograficznie z Modrzejewską - były momenta, że ich focie stały obok siebie w zakładach fotograficznych. Ich wspólnym elementem było rozgrywanie własnej śmierci. Rozegrała własne samobójstwo - wyreżyserowała je. Popełnić samobójstwo miała w pokoju pełnym elementów śmierci. Chciała być zastrzelona przez męża, który potem miał się, jako oficer, zastrzelić w pomieszczeniu pełnym elementów śmierci, to jednak nie zdążył. Dowodziło to faktu, że śmierć była dziełem sztuki dandysowskiej, przeznaczonej do czytania. Była dandyską - damską wersją. Dandyska i dekadentka wiąże się w obu pozostałych biografiach dzisiejszych zajęć - Nałkowskiej i Komornickiej.
Nałkowska - 1884-1954.
Komirnicka - 1876-1849 - miała coś na koncie, gdy zakłóciła obchody jubileuszu.
Drugie pokolenie MP.
Komornicka była współautorką Forpoczta - jednego z manifestowych głosów MP, wraz z ojcem Nałkowskiej. Przyjęła ona pseudonim Piotr Odmieniec Włast - emancypacyjna dążność i imperatyw, że kobieta jest człowiekiem a nie kobietą, to tu staje się on motywem przewodnim dla jej pisarskiej biografii. Pod tym pseudonimem publikowała znakomite krytyki literackie w Chimerze, jak i wiersze - była przede wszystkim poetką, a także tworzyła prozę (Biesy).
Emancypacja i dandyzm - głownie Komornicka, bywała w domach wariatów, jednak dzisiaj widzi się to jako stany depresyjno-schizofreniznie, które jednak mogłyby się obyć bez zamknięcia. Ta jej postawa dandysowska wobec własnej biografii raczej przestraszył jej rodzinę i otoczenie. Gdyż to, co było dla niej językiem artystycznym, jej otoczenie brało to za język niekontrolowany, niekontrolowanej codzienności. To wrażenie rozciągnęło się na całą osobowość Komornickiej. Jej stany psychologiczne powodowały zagrożenie. Spaliła ona bowiem własne suknie, przywdziawszy strój męski - otoczenie wzięło to za zakłócenie tożsamości płci. Była żoną Lemańskiego, też z opinią wariatowatego. To małżeństwo trwało krótko, chociaż przez swój okres kadencji, było bardzo burzliwe. Skandal i obawa o równowagę psychiczną spowodował incydent zwany strzelaniem do Komornickiej na ulicy. Oboje nie traktowali tego jako agresji - był to język dandysowski. Było im to potrzebne dla poczucia własnego artyzmu - był to język dzieła sztuki a nie codzienności.
Przybyszewski też reżyserował wszystko. Dandysy cholerne. Rzeczywistości… Tfu!