Według niego szczęście jest najwyższym dobrem; rozumiane zaś jako doznawanie przyjemności implikowało głoszenie hedonizmu i radości życia. Przyjęty zaś w tłumaczeniu struktury kosmosu atomizm (uzasadniający jego strukturę czysto przyczynowo i mechanistycznie) pozwolił wyłączyć problematykę teologiczną na margines filozoficznych rozważań. Świat nie jest dziełem opatrzności, lecz przypadku. Bogowie są zespołem wiecznie samoistniejących istot materialnych, które są szczęśliwe, bo nie muszą się o nic martwić. Tym samym nie muszą się martwić także o ludzi żyjących w przestrzeniach między poszczególnymi światami (prraKoapia). Bóg czy bogowie są nie tyle obiektem czci, co raczej normatywnym modelem najwyższej doskonałości, do której powinien dążyć człowiek, by być szczęśliwym, co jest jego nieustającą tęsknotą. Oznacza to nie konieczność unikania emocji, pragnień, namiętności, poczucie bezpieczeństwa, brak cierpienia, nieśmiertelność.
Mimo niewątpliwych osiągnięć, prądom czasu hellenistycznego, który bezboleśnie przeszedł w epokę rzymskiego cesarstwa, można zarzucić w próbach zrozumienia świata pewne wyraźne cofnięcie i rezygnację z osiągnięć oraz rozróżnień wypracowanych przez Arystotelesa i Platona.
Stoicyzm i epikureizm, choć sprzeczne ze sobą co do większości głoszonych zapatrywań posiadają jedną cechę wspólną: obydwa miały ambicje zaspakajać naturalną człowiekowi potrzebę religijną i próbowały zapełnić pustkę powstałą przez dyskredytację bogów olimpijskich1. Nieustające jednak przemiany, doprecyzowania, włączanie nowych elementów świadczą o jej nieadekwatności wobec potrzeb duchowych człowieka2. Gubią się w swoicli dogmatach, w coraz bardziej skomplikowanych podziałach i nieistotnych niuansach. Nie spełniały podstawowego postulatu, jakiego oczekiwano od filozofii - wyrysowania realnych podstaw i znalezienia uzasadnień dla otaczającej rzeczywistości. Przestały już bowiem wystarczać odpowiedzi na pytanie „jak żyć?”, które dla hellenistycznych szkół stało się centralnym problemem, w mocy natomiast pozostaje pytanie „dlaczego?”
Następuje funkcjonalizacja nauczania filozofii. Filozofia jest zgłębiana w poszczególnych szkołach, które starają się kontynuować tradycję swoich założycieli. Nie przyczynia się taka postawa do rozwoju, lecz do skostnienia proponowanych koncepcji. Najjaskrawszym przejawem tych procesów było utworzenie przez Marka Aureliusza czterech, opłacanych ze skarbu państwa katedr imperialnych, na których nauczano platonizmu, arystotelizmu, epiku rei/mu i stoicyzmu. Wśród wielkiego zmieszania tendencji i prądów odżywa na nowo kult Platona, który wśród wielkiego chaosu i pluralizmu poglądów przedstawia się jako boski gwarant ciągłości myśli, religijny i filozoficzny autorytet. Ujmowany bywa jako ten, który ludzką refleksję nad światem odw rócił od św iata materii i skierow ał na to, co niematerialne, duchow e, a czego potrzeba w hellenistycznych propozycjach filozofii nie została zaspokojona.
Por. W. Jaeger, Wczestie chrześcijaństwo i grecka paideia, dum. z aug. K. Bielawski. Bydgoszcz 2002, 61.
Zob. A. Drozdek, Hynm Kleantesa, „ Roczniki Filozoficzne”, Ł L., z. 2 - 2002, 120.