Według statystyk amerykańskich na przykład, mimo że w Stanach Zjednoczonych poziom identyfikacji przestępców jest relatywnie bardzo wysoki, znaczny ich procent unika kary: 12% w przypadku morderstw, 39% wr przypadku gwałtów, 70% w przypadku rabunków, 80% w przypadku kradzieży samochodu i 82% w przypadku podpaleń.
Nawet jednak gdy sprawca zostaje wykryty, otwiera się dopiero etap następny: przypisanie mu winy. Tu właśnie interweniują różne okoliczności, które określaliśmy jako margines tolerancji społecznej. W przypadku przestępstw ich ocena dokonuje się w toku postępowania sądowego. I dopiero wryrok sądowy, wrraz z ustaleniem kary, oznacza pojawienie się dewiacji w sensie funkcjonalnym, to znaczy czynu, który uruchomił negatywną reakcję społeczną. Co oznacza wyrok i kara dla sprawcy? Jest to kluczowy moment, w którym społeczeństwo, poprzez swoich reprezentantów - sędziów, ławników, przysięgłych, zdefiniowało jednostkę jako przestępcę, przypisało mu pewną trwrałą etykietkę, stygmat, którego trudno się przez długi czas pozbyć, nawet mimo nieco fikcyjnej procedury tzw. 2utarcia skazania po upływie określonego czasu. Co oznacza taka definicja? Oznacza odrzucenie przez społeczeństwo, symboliczne odgrodzenie się od jednostki, czego materialnym, dobitnym wyrazem stają się mury więzienia. Jej dotychczasowa tożsamość czerpana z poczucia przynależności do społeczeństwa, różnych grup w jego ramach, zajmowania różnych pozycji i pełnienia różnych ról ulega destrukcji. Pojawia się w to miejsce tożsamość człowieka marginesu, wrygnańca, outsidera. Społeczna definicja jednostki jako przestępcy odzwierciedla się w jej jaźni jako autodefinicja odrzuconego. A to oznacza gwałtowny spadek samooceny.
Jak można radzić sobie z taką sytuacją? Jednostka zaczyna poszukiwać wspólnoty zastępczej, zamiast tej utraconej i pozostawionej za murami więzienia. Szuka innych, którzy staną się dla niej „ważnymi innymi", akceptują ją, a tym samym pozwolą na odzyskanie utraconej tożsamości i podniesienie samooceny. I łatwo ich odnajduje - w innych przestępcach czy współwięźniach, którzy szukają tego samego. Dokonuje się redefinicja „ważnych innych" i grup odniesienia. Jednostka aspiruje do grupy przestępczej, ulega socjalizacji antycypującej, a kiedy zostaje przyjęta, dostaje się pod przemożne, bo zmonopolizowane wpływy socjalizujące kontrkultury przestępczej, tzw. „drugiego żyda" więziennego. Ulega resocjalizacji, ale nie wr tym kierunku, jaki miała przynosić kara, lecz dokładnie przetiwnym - internalizuje głęboko rolę przestępcy: aspołeczne wzory, wartości, normy, a także arkana przestępczego rzemiosła. Sprawca pojedynczego czynu przestępczego staje się mocno osadzonym w antyspołecznym świede, ukształtowanym przez kontrkulturę, przestępcą profesjonalnym. Recydywa przestępcza staje się wysoce prawdopodobna. Etap ostatni tego procesu, po odbyciu kary i wyjśdu na wolność, umacnia tylko tożsamość przestępczą ze względu na dalej niechętne nastawienie społeczeństwa do byłego więźnia, np. trudność uzyskania pracy. Pytanie „czy był karany" w każde] ankiede personalnej pokazuje, jak trudno pozbyć się raz przyklejonej etykietki, piętna odrzucenia przez społeczeństwo. A równocześnie jedyne środowisko, w którym odbyde kary, zwłaszcza długotrwałej, przynosi prestiż i sławę, to wiaśnie środowisko przestępcze. Identyfikacja z tym środowiskiem jeszcze się pogłębia.
Teoretycy stygmatyzacji wyprowadzają skrajny wrniosek: dewiana nie rodzą się takimi, lecz są produkowani przez społeczeństwo. To właśnie mechanizmy kontroli społecznej, stosowania sankcji, uruchamiają karierę dewiacyjną przez odrzucenie, izolowanie, popchnięde w stronę grup antyspołecznych, kontrsocjalizację w ich obrębie i wytworzenie