zamieszkać, gdyż strzegą jej na przykład wystające ze ściany polewaczki, uruchamiane, by oczyścić plac z włóczęgów; albo stopnie nachylone tak, by nie można było na nich siedzieć”; lub „przestrzeń, która się irytuje” - „nic można jej użytkować niepostrzeżenie dla nadzorujących patroli lub/i urządzeń do zdalnego monitoringu”. Owe „przestrzenie zakazane” nic służą niczemu innemu, jak tylko nadaniu materialnej postaci eksterytorialności nowej, ponadlokalnej elity, przełożeniu jej na fizyczną izolację od lokalności. Przypieczętowują też rozpad zakorzenionych w lokalnej rzeczywistości form bycia razem i życia wspólnotowego. Niezależność elit od terytorium, na którym się osiedlają, gwarantowana jest za pomocą środków jak najbardziej materialnych: ich członkowie są fizycznie niedostępni dla tych, którzy nie posiadają przepustki.
Równocześnie przestrzenie miejskie, gdzie mieszkańcy różnych dzielnic i osiedli mogli się spotykać osobiście i nawiązywać przypadkowe kontakty, zagadywać do siebie i wzajemnie się prowokować, rozmawiać, sprzeczać się, zgadzać albo spierać, nadawać swym prywatnym problemom wagę państwową, a sprawami publicznymi przejmować się zupełnie prywatnie - owe publiczne, a zarazem prywatne agory, o których pisze Cornelius Castoriadis, szybko kurczą się i zanikają. Nieliczne, które jeszcze pozostały, coraz częściej dostępne jedynie dla wybranych, przyczyniają się raczej do pogłębienia szkód powstałych pod naciskiem sił dezintegrujących wspólnotę, niż je naprawiają. Jak pisze Stcvcn Flusty:
obszary, które tradycyjnie były przestrzeniami publicznymi, coraz częściej zmieniają się w prywatnie (choć często z publicznych dotacji) konstruowane, administrowane i posiadane przestrzenie przeznaczone do publicznego gromadzenia się ludzi, czyli przestrzenie konsumpcji [...] O dostępie decydują możliwości płatnicze (...) Obowiązujące tu reguły wyłączności zapewniają wysoki poziom kontroli, niezbędny,
»ig.ninic/.ając nieskuteczność działań i redukując to, co nicprzewi-•IVVk »lne, zapobiec nieprawidłowościom mogącym zakłócić uporząd-kuv* imv przepływ towarów, usług i pieniędzy.9
I lity wybrały izolację i są gotowe płacić za nią ulono Koszta społeczeństwa natomiast stwierdza, że jest ml. i musi ponosić wysokie koszta ich nowej izolacji; Im- 'i.i psychologiczne, kulturalne i polityczne. Sytuacja hnl/1, dla których życic w separacji od społeczności lo-l 111 u * | nie jest kwestią wyboru i których nie stać na "płacenie bezpiecznej izolacji, przypomina położenie t\.li którzy padli ofiarą grodzenia gruntów u progu no-V' i u /< Miości: zwyczajnie i po prostu, nie pytając ich o /.Imu , odgrodzono ich od miejsc, które jeszcze wczo-m| były „wspólne”; zabroniono im wstępu i odegnano, •ib pokornym grożąc więzieniem; skazano na szok błąkania 'li, po terenach leżących poza granicami prywatnej w i - iiiom i, oznakowanej za pomocą ostrzegawczych tablic !••!. im /werbalizowanych, lecz nie mniej stanowczych • d -i/ou wstępu” w postaci rozmaitych znaków, których im inne li czytać ani dostrzec.
h on miasta staje się polem nieustannej wojny o prze-ftłMfO która czasami zmienia się w publiczny spektakl w pHstiui zamieszek w śródmieściu, rytualnych potyczek i "In |.« bijatyk kibiców piłkarskich; na co dzień jednak RlNlHłM toczy się tuż pod powierzchnią publicznej (dopusz-»#1.11. | do publicznej wiadomości) wersji porządku spraw dni.* powszedniego w mieście. Pozbawieni władzy i zanie-dbiuil iiiirs/kańcy terenów „odgrodzonych”, obszarów ze-|t» luli* i vi li na margines i nieubłaganie naruszanych, sami HtfjH»wliidu|n agresją i na granicach swoich zamienionych H itrdła M iędli próbują umieszczać własne znaki zakazu e pi. 'godnie z odwiecznym rytuałem bricoleurs używają do i. go wszystkiego, co im wpadnie w rękę: „wprowa-ftkłih i \ tu ii\ noszą dziwne stroje, ich dziwaczne zachowa-
29