W następnym rozdziale opisany jest pan Rudolf Leim, historyk, który uczył łaciny i był wychowawcą pierwszej klasy. Był to nauczyciel niezwykle gorliwy, który przychodził do szkoły nawet gdy był chory. Za mówienie po polsku na jego lekcjach surowo karał uczniów. Z pochodzenia był Niemcem, jednak ożenił się z Polką. W swoim domu mówił po polsku. Miejscowi ludzie śmieli się z jego sposobu ubierania i czesania. Pewnego razu ukarał Borowicza za to, że rzekomo mówi po polsku na jego lekcji. Chłopiec musiał zostać po lekcjach dwie godziny. Uczeń który go o to oskarżył bił się z nim wcześniej o jakąś okładkę. Podczas tłumaczenia tekstu na rosyjskiego na łacinę, Leim ukarał go za bójkę i kazał mu mówić po polsku.
Kolejnym nauczycielem opisanym w tym rozdziale jest Ozierski, profesor języka rosyjskiego. Był to człowiek, który nie dbał o swój wygląd zewnętrzny. Często chodził ubrudzony w kredzie, błocie czy atramencie. Na jego lekcjach panował hałas i nikt go nie słuchał.
Języka polskiego wykładał profesor Sztetter, był on człowiekiem wykształconym, jednak nie przykładał się do rzetelnego nauczania. Zarówno jego jak i jego przedmiot traktowano z przymrużeniem oka.
Jednym z nauczycieli który cieszył się dobrą opinią w szkole i poważaniem uczniów był wymagający i surowy profesor arytmetyki Nogacki. Był on jedynym nauczycielem, który nie chciał rusyfikować młodzieży, jednak mimo tego przyczyniał się do tego.
IX
Marcin, pod koniec trzeciej klasy, bardziej przyłożył się do nauki niż do tej pory. Było to wynikiem sytuacji, w której wraz z kolegami uczestniczył w pewnej zabawie. Otóż strzelali oni w parku z pistoletu. Wszyscy uczestnicy tej niebezpiecznej zabawy, zobowiązani byli do zachowania tajemnicy. W jedną z niedziel, zostali przyłapani przez żandarma. Złapany został tylko Borowicz i Szwarc. Podczas pobytu w klasie przez całą noc, Marcin bardzo przeżywał sytuację, w jakiej się znalazł. Rano przyszedł pan Majewski i zabrał chłopców na przesłuchanie. Szwarc nie przyznał się do winy, a Marcin opowiedział o strzelaniu, ale bez prochu. Chłopcy nie zostali wyrzuceni ze szkoły. Karą była koza o Chlebie i wodzie.
Po tym zdarzeniu, Marcin tłumaczył sobie, że niewielka kara jest wynikiem wstawiennictwa i opieki nad nim jego matki. Po zwolnieniu z kozy poszedł do kościoła by się pomodlić. Odtąd już zawsze tak robił przed lekcjami. Chłopiec stał się od tej pory pilnym uczniem, przestrzegającym swoich obowiązków.
X
Marcin ukończył czwartą klasę. Wakacje spędził w domu. Po śmierci matki był on bardzo zaniedbany. Chłopiec miał za zadanie pilnować kosiarzy podczas sianokosów. Nie wykonał jednak tego zadania, gdyż zajęty był strzelaniem z dubeltówki do kaczek. Im więcej razy chybił, tym bardziej chciał ją upolować. Marcin zaczął odwiedzać sąsiednie wsie. W Bukowcu mieszkał lichwiarz
bez-nauki.pl - ściągi, opracowania, testy 4