934
TADEUSZ CHRZANOWSKI
nictwo XI wieku było niemal analogiczne, jak zdobnictwo ludowe sprzed lat kilkudziesięciu, to wszystko ukazuje, jak głębokie rozszczepienie dotknęło tego społeczeństwa, co się chciało widzieć odrębną „nacją”, a w rezultacie zagubił swą tożsamość.
Obok kamienia i cegły, a więc obok architektury „wyższych sfer”, trwała tu bowiem tradycją przechowana technika i tradycją uświęcony budulec. Śląsk kwitnie drewnianymi kościołami, wciąż jeszcze — mimo uprzemysłowienia — należąc do największego rezerwatu tego typu zabytków. Ale jest jakaś wyraźna różnica między drewnianymi świątyniami tych ziem, a drewnianą architekturą dawnej Rzplitej. Gdy ta druga architekturą była, ponieważ kroku starała się dotrzymać stylom, posłuszna owym formom, któreśmy z różnych stron świata sprowadzali i własną wypełniali treścią, ta pierwsza w większości swych realizacji stanowiła jedynie uparte trwanie przy starodawnych doświadczeniach, była z pokolenia w pokolenie przenoszoną wiedzą śląskich cieśli.
I tu pewna glossa. Otóż jak się właściwe miały do omawianych tu spraw religijne stosunki w poreformacyjnej epoce? Odpowiedź generalna brzmieć będzie następująco: reformacja, która na Śląsku dominowała w luterańskiej wersji, przyśpieszała niewątpliwie proces ger-manizacyjny, Kościół zaś katolicki ułatwiał zachowanie mowy, a więc narodowego poczucia. Ale koniecznie trzeba pamiętać, że od tej reguły były wyjątki i liczne, i znamienne. Biskup Roth prawnymi sankcjami trzebił mowę polską na terenie księstwa biskupiego (a ta jego akcja przyniosła wkrótce potem rezultaty, gdy reformacja tak znaczne poczyniła na tym obszarze postępy), a tymczasem pod Cieszynem protestantyzm tak bardzo się spolonizował, że wielu jego wyznawców (przysłowie nawet lokalne głosi: „trzyma się jak protestant pod Cieszynem”) trafiło za tę podwójną wierność do obozów k oncen tracyj nych.
Osobnym zagadnieniem była protestancka enklawa w rejonie Kluczborka. Wskutek zastosowania zasady „cuius regio eius religio” enklawa ta przyjęła protestantyzm, jakkolwiek reformacja „sama przez się” nie dotarła właściwie do tych lesistych, konserwatywnych i wyraźnie polskich stron Śląska. Więc generacje byczyńskich pastorów musiały swe postylle w panareyowym języku drukować właśnie tu, w tym mieście, pod którym tak sromotnie rozbity został kolejny habsburski zakus na koronę Piastów i Jagiellonów. A zapis tego zjawiska znów prowadzi na ku zabytkom przeszłości.
W rejonie Kluczborka zachowało się szczególnie dużo drewnianych kościołów, stanowiących pewną odrębną grupę z tej prostej racji, że są protestanckimi (ostatnio szczegółowo je scharakteryzował J. Ma-tuszczak we wnikliwej książce: „Architektura drewnianych kościołów ewangelickich w powiecie kluczborskim”, Bytom 1968). Otóż co