942
SIGMA
lerancja, to raczej jako puste słowo, niż jako rzeczywistość napełniona odpowiednią treścią. Nie jest to toleracja czynna, tolerancja zrozumienia, tolerancja współodczuwania; jest to tolerancja obojętności, obojętność sama. Na innego rodzaju tolerancję w przypadku systemów zamkniętych nie ma miejsca. Czy więc jest możliwe przełamanie tego typu systemów? Czy jest możliwe dokonanie wstrząsu, który by pozwolił otworzyć okna i drzwi takiego układu, na dostrzeżenie innych wartości, na autentyczne wzbogacenie się poprzez skonfrontowanie z nimi? I na zrewidowanie podstaw, w oparciu o które dany system został przyjęty? Nie można wykluczyć takiej możliwości. Jedna z dróg, wiodących w tym kierunku, polega na tym, że negatyw-ność zawarta w konfliktowej sytuacji, o której mówiliśmy poprzednio nie skieruje się przeciwko systemem innym, i nie zostanie wykorzystana wyłącznie w obronie własnego, ale zwróci się ku samym podstawom, w oparciu o które ten własny system został przyjęty i skonstruowany. A więc: że negacja zwróci się w postaci wątpiącej refleksji, ku samemu ja. Zostanie poddany próbie i zawieszony przyjęty przez to ja system, ale zostanie poddane próbie także samo ja, które ów system warunkuje. Następstwa takiej rewizji mogą być tragiczne. Nie znajdując oparcia w sobie, ja zmuszone jest do szukania go poza sobą. Wali się własny subiektywny świat, ale wali się także świat zewnętrzny, widziany do tej pory w kategoriach wasnej subiektywności. Gdzie szukać oparcia, gdzie szukać wyjścia z impasu?. Możliwości jest wiele. Jedna, najbardziej narzucająca się i może najbardziej praktyczna zarazem, idzie w kierunku poszukiwania pomocy u innych ludzi. Jest to po prostu konfrontowanie tego, co się do tej pory uważało za słuszne i ważne, więcej — najważniejsze, tego, w czym gruntowało się dyrektywy własnego postępowania oraz widziało najważniejsze dla siebie wartości — z tym, co przyjmują inni; jest to podjęcie próby spojrzenia na siebie oczami innych, przepuszczenia niejako własnej subiektywności przez ich kategorie ocen.
Tak oto zaczyna się szczególna dialektyka, dialektyka konfrontacji, która w efekcie może okazać się niesłychanie owocna i dokonać przełomu. To Hegel był pierwszy, który odkrył ważność tego rodzaju dialektyki w postaci tego, co nazwał sytuacją pana i niewolnika. Niewolnik potrzebny jest panu, ale także pan potrzebny jest niewolnikowi. Uogólnijmy: drugi człowiek potrzebny jest mi w takim samym, a może i większym stopniu, jak ja potrzebny jestem jemu. Dopiero w wymianie spojrzeń, myśli, doświadczeń, możemy próbować dochodzenia do czegoś, co przekroczy i jego i mnie, co może się okazać wartościowsze niili jego i moje. Jest to ten sam problem, który rozpatrywany był kiedyś jako zagadnienie potrzeby bycia widzianym. Potrzeba ta tkwi w każdym człowieku i, jak się zdaje, jest równie pierwotna, jak potrzeba ukrycia — zachowania przed