JAN ANDRZEJ KŁOCZOWSKI OP
\ą i kobietą izraelską, skromną i pozostającą w po-na marginesie wielkich wydarzeń, nie tylko poli-awet jakby na marginesie działalności Jej Syna. •emy odrywać od języka Ewangelii, nawet wte-ioli, które w innych religiach stanowiły jakby emnicy Jej boskiego macierzyństwa. Tam jed--j jest porządek historycznych wydarzeń, tam perso-tutaj realna osobowość historyczna.
Stąd stała konieczność uwagi i ostrożności w używaniu określeń nie powiązanych koherentnie z całością logiki Objawienia. Jej wyjątkowość jest wyjątkowością odmienną od stanowiska Jezusa Chrystusa, jedynego prawdziwego Pośrednika i Objawiciela Ojca. Możemy przejmować symbole, zgodzić się na psychologiczne znaczenie archetypu Wielkiej Matki, nie możemy jednak mieszać rzeczywistości wiary z porządkiem mitologicznym.
Współczesna teologia i mariologia postuluje oczyszczenie potocznych jeszcze w języku katolickiej pobożności określeń, zwrotów czy obrazów, które mogłyby nasuwać niejasności co do prawdziwego stanowiska Kościoła w kwestii dogmatu maryjnego. Wydaje się, że czasami język ten przywołuje mitologiczny obraz „wiecznej kobiecości — das Ewigweibliche”. Jest to jakieś roztopienie realnej osobowości psychologicznej Maryi w abstrakcyjnej idei kobiecości. Może nam to pomóc w opisaniu i określeniu specyficznie kobiecej roli Maryi w dziele zbawienia, nie można jednak sprowadzać wszystkiego do abstrakcji, przy jednoczesnym Zapoznaniu podstawowych relacji osobowych.
Funkcjonuje również pewna tradycja rozumienia macierzyństwa, której nie można w żaden sposób pogodzić z ewangeliczną wizją zbawienia i miejsca Maryi w tym dziele Boga. Czasami zbyt egzaltowana pobożność przeciwstawia macierzyństwo i wyrozumiałość Matki gniewowi i srogości Ojca, a nawet Chrystusa. Temat ten pojawił się w pobożności chrześcijańskiej stosunkowo późno, bo dopiero z początkiem XV wieku i nie należy do najstarszej tradycji chrześcijańskiego języka kultu Maryi. Francuski pisarz religijny XVII wieku pisał: „Jezus pragnie potępić, Maryja chce zbawić”. Jasne stanowisko w tym względzie zajął ostatnio Paweł VI w przemówieniu z 15 sierpnia 1964 r.: „Niektórzy naiwnie uważają Maryję za bardziej miłosierną od Pana. Dziecinnie mają Go za sroższego od Niej, uciekając się do Matki Boga przed karą, jaką Pan nam zgotował. Fakt wstawiennictwa Maryji jest pewny, ale źródłem wszelkiego dobra, także i jej dobroci, jest zawsze sam Bóg. Chrystus jest jedynym Pośrednikiem, jedynym źródłem łaski. Maryja sama wszystko zawdzięcza Chrystusowi”.
Słowa te są wyraźną wskazówką dla przemyślenia na nowo języka