POGLĄDY KRASZEWSKIEGO 95
czy noworoczników. Udzielając swoich prac za darmo, domagali się od Kraszewskiego podobnych grzeczności. Kraszewski odmówić nie mógł — i nie chciał.
Bo od początku swojej kariery pisarskiej był bezinteresownym współpracownikiem wielu czasopism. W latach trzydziestych można to było tłumaczyć chęcią wybicia się początkującego pisarza — w latach czterdziestych był to już ze strony uznanej sławy literackiej dowód określonego pojmowania obowiązków wobec społeczeństwa i kultury narodowej. Kraszewski wspomagał swoimi pracami nie tylko znane wydawnictwa prasowe, gdzie mógł liczyć na większy rozgłos i wdzięczność redaktorów. W szeregu wypadków popierał inicjatywy wydawnicze młodych, debiutujących redaktorów. Niemal każdy noworocznik na ziemiach litewsko-białoruskich i ukraińskich szczycił się współpracą naszego pisarza. Ale nie tylko dla swoich krajan był Kraszewski tak życzliwy i bezinteresowny. Przekonanie o konieczności popierania nowych inicjatyw wydawniczych dyktowało pisarzowi następujące słowa, adresowane do Karola Wittego, redaktora warszawskiego Dziennika Krajowego:
„Jesteś pan przyjacielem mego dobrego przyjaciela (K. W. Wójcickiego), będę więc z nim szczery i otwarty, co do artykułu finansowego, o którym wspomniałeś coś Justynowi (?). Ja nie jestem tak bogaty, abym odrzucił uczciwie zapracowany grosz, ani tak ubogi, abym się go dobijał. Gdybyś był na lepszej stopie i miał większe zyski, naówczas mógłbym się z panem liczyć o honoraria i o nie układać, póki zaś twoja Gazeta jest jeszcze w dorobku sławy i wziętości, nie myśl o tym” 28).
Nakładem Athenaeum, Teofil Gliicksberg, niejednokrotnie próbował ingerować w zasady redagowania czasopisma. Mówiąc ogólnie sugestie jego zmierzały do przekształcenia Athenaeum w magazyn popularny. Glucks-berg dbał przede wszystkim o interes i widząc poważny spadek prenumeraty — postulował m. in. wprowadzenie na łamy czasopisma tłumaczeń z francuskiej „literatury szalonej”, jako że ta cieszyła się największą poczytnością. Dla Gliicksberga, który w latach 1841—1842 wydawał „Mieszaniny” Henryka Rzewuskiego i „Korespondencję literacką” Michała Grabowskiego, zachwalanie romansów francuskich po upadku koterii było czymś zupełnie naturalnym. Po prostu sytuacja rynkowa dyktowała mu taki tok postępowania.
Kraszewski z oburzeniem odrzucił sugestie Gliicksberga. Kiedy nakładca wycofał się z finansowej współpracy z pismem, które nie przynosiło mu zysków, piętnował go w listach mianem spekulanta. Po wycofaniu się nakładcy nawiązał Kraszewski współpracę z konkurentem Gliicksberga, Adamem Zawadzkim. Na Gliicksberga się obraził. Było to postępowanie na pewno bardzo honorowe, ale niestety nie wiele mające wspólnego z dobrem pisma, gdyż tym samym rozbudowana sieć handlowa znanego księgarza (jakim był Gliicksberg) nie mogła współdziałać w rozprzestrzenianiu się Athenaeum. Gliicksberg zasypywał Kraszewskiego listami, w których
28) J. I. Kraszewski do K. Wittego, 14 III 1842, (Cyt. za: Dwa listy Józefa Ignacego Kraszewskiego, przepisał i objaśnił K. Wit te, Kurier Warszawski 1908, nr 79, s. 4). Aby ocenić wartość tej propozycji, trzeba dodać, że poznański Orędownik Naukowy płacił Kraszewskiemu w tym czasie po 3 dukaty (9 r. s.) za arkusz druku. Por. A. Bar: Michała Grabowskiego listy literackie, Kraków 1934, s. 186.