"The Lewacy Of Blood" nie jest twoim pierwszym wydawnictwem. Wydałeś także EP zatytułowaną "Sounds From The Passage" w 2015 roku. Jak oceniłeś ją 5 lat później?
Giovanni Lauria: Te utwory były bardzo osobiste. Nie byłoby jednak prawdą, gdybym powiedział, że te piosenki w pełni odzwierciedlają dzisiejszy zespół. Oczywiście to wiele znaczyło w tamtym czasie, jasno określiło gatunek. w którym chcieliśmy się ustawić, i jesteśmy bardzo dumni z tego, co zrobiliśmy będąc na tamtym etapie.
To wydawnictwo było limitowane do 1000 kopii. Ozy jest teraz dostępne? Mo że macie w planach jakąś reedycję tej EPki?
Marco Fontana: Jak powiedział Giovanni. "Sounds from the Passage" było autoprodu-kcją (muzyka, nagrywanie, miksowanie, mas-tering i grafika) i jesteśmy bardzo dumni z wyniku. Zdecydowaliśmy się wydrukować 1(X)() płyt CD i rozprowadzić je za darmo na koncertach i w niektórych sklepach w Turynie, aby Dark Passage stało się przynajmniej lokalnie rozpoznawalne. W końcu uważamy, że to był dobr\' pomysł, a to, że ludzie śpiewali nasze refreny na koncertach, tylko 10 potwierdza. Wciąż mamy kilka kopii, może około stu, ale wf tej chwili nie planujemy ponownego wydania: będziemy je rozprowadzać na koncertach, dopóki ich nie zabraknie. Moglibyśmy pomyśleć o użyciu jednego lub dwóch z tych utworów na nowych płytach w przyszłych latach, może jako utwór bonusowy, kto wie...
Gdy zakładaliście zespół wiek nastoletni mieliście już za sobą. jaka była Twoja główna inspiracja/ żeby to zrobić?
Giovanni Lauria: Christian (perkusista), Marco (gitara) i ja graliśmy razem jeszcze w latach 90. i znaliśmy się od tamtej por)'. Opuściłem Włochy na początku 2000 roku i wró-ciłem dziesięć lat później, sugerując Christianowi. żebyśmy z powrotem zjednoczyli zespół... Więc podbiegliśmy do Marco i znaleźliśmy Paolo... I powstał Dark Passage. Od tamtej pory zdecydowaliśmy się na "przyjacielskie porozumienie" i wygląda na to, że dobrze się udało.
Christian i Marco zanim dołączyli do Dark Passage grali w zespole Fearytales. Dlaczego zdecydowali się opuścić ten zespół?
Marco Fontana: Cóż, czasem rzeczy w życiu się zmieniają iw tym przypadku muszę powiedzieć, że zmiana była potrzebna. Po kilku latach zabawy, występów na żywo i nagrywania z Fearytales radość tworzenia muzyki została przytłoczona napięciem między członkami zespołu i różnymi sposobami planowania procesu pisania. Większość zespołu odeszła z biegiem lat. ale ja i Christian znaleźliśmy sposób, by dalej grać razem, tak jak robiliśmy to przez ostatnie dwadzieścia (i więcej) lat.
Bartek Kuczak
Dożyliśmy ciekawych czasów: to, co kiedyś było oczywiste, teraz jest czymś nietypowym i ekscytującym. A War Cloud tylko weszli do studia i nagrali na żywo materiał koncertowy - tyle, że bez udziału publiczności i z minimalnymi dogrywkami. Tylko i aż, bo naprawrdę warto posłuchać "Earhammer Sessions", materiału gwarantującego wyprawę do czasów największej świetności klasycznego metalu.
HMP: Zwykle wygląda to tak/ że płyta koncertowa pojawia się w dyskografii danego zespołu dopiero jako któreś z rzędu wydawnictwo/ po iluś albumach studyjnych. Wy doczekaliście się koncertówki znacznie szybciej/ raptem po dwóch płytach studyjnych -skąd ten pośpiech?
Alex Wein: Wkrótce po nagraniu drugiego albumu nasz skład uległ zmianie. Potem wyruszyliśmy na naszą pierwszą europejską trasę z nowymi muzykami, grając utwór)' szybciej, intensywniej i w niektórych przypadkach nieco inaczej. Skłoniło mnie to do nagrania tych kawałków na żywo. Kompozycje śmigały szybko i mocno, a ja chciałem uchwycić tę intensywność, jaką nowy skład tchnął w te kawałki. W tamtym czasie zespół brzmiał niesamowicie, więc musiałem to wytłoczyć na winylu. Szczęściem dla nas, Ripple Musie zobowiązała się do wydania tego.
Czyli weszliście do Earhammer Studios z myślą o nagraniu nowego albumu studyjnego/ ale okazało się/ że oferuje ono takie warunki/ iż znacznie lepszym rozwiązaniem będzie nagrać tam materiał w wersji koncertowej?
Tak, "Earhammer Sessions" to w zasadzie płyta nagrana "na żywo w studiu". Prawie wszystko nagraliśmy za jednym podejściem.
Co prawda płyty koncertowe wciąż się ukazują, ale nie ma co ukrywać/ że ich znaczenie jest obecnie minimalne/ szczególnie w porównaniu z latami 70. i 80. W żadnym razie was to jednak nie zrażało/ chcieliście mieć dobrze/ naturalnie brzmiący album livc i postawiliście na swoim?
Uwielbiam albumy koncertowe z tej złotej ery, Lizzy "Live And Dangerous". Purple "Madę In Japan". Kiss "Alive" i nie zapominajmy o jednym z najlepszych. Scorpions "Tokyo Tapes". Można powiedzieć, że te utwór)' na żywo są z natur)' bardziej agresywne i bezpośrednie.
Mieliście jakiś niedościgły wzór koncertowego albumu do którego chcieliście nawiązać na swojej płycie czy nic z tych rzeczy?
Kolejność utworów to nasza setlista z pierwszej trasy po Europie. Czasami graliśmy więcej utworów na żywo, na przykład podczas bisów' i innych takich, ale podstawowa setlista pokrywa się z listą utworów' nagranych w Earhammer.
Louder Studios/ w którym nagraliście poprzednie albumy/ nie wytrzymuje porównania z Earhammer? To kwestia sprzętu/ podejścia pracujących tam ludzi/ atmosfery czy jeszcze czegoś innego?
Studia Louder to wspaniałe miejsce do nagrywania, ale tempo pracy tam jest nieco wolniejsze. W Louder nagrywaliśmy na dwucalowej taśmie w porównaniu z nagraniem cyfrowym w Earhammer. Wybrałem Earhammer z wielu powodów', ale głównie dlatego, że, po pierwsze, jest na tej samej ulicy, tylko kilka przecznic dalej od mojego mieszkania. Po drugie, zawrze chciałem pracować z Gregiem. tak wiele legend tam nagrywało, a on jest naprawdę miłym facetem z krwi i kości.
Greg Wilkinson nic jest po-
142