Zakończenie baśni o Pięknej i Bestii, w którym brzydka, nieokrzesana i przerażająca Bestia zmienia się w przystojnego księcia i żeni z bohaterką, wydaje nam się słuszne, właściwe i jakby skądś znajome. To charakterystyczne wrażenie słuszności bierze się stąd, że materiał, z którego zbudowane są mity i legendy, jest symbolicznym przedstawieniem wartości istniejących w zbiorowej nieświadomości gatunku ludzkiego. Te pozornie niewinne opowieści mają w sobie coś znajomego i ogromnie pociągającego. Pod zewnętrzną warstwą złożoną z różniących się od siebie, uwarunkowanych kulturowo szczegółów odnajdujemy zawsze takie same, proste wątki i postacie, baśnie obrazują bowiem psychiczne doświadczenia człowieka, zasadniczy szkielet naszego życia wewnętrznego. Wszędzie napotykamy tego samego bohatera, piękną księżniczkę, głupiego olbrzyma i ukryty pod ziemią skarb; zawsze też przekonujemy się na koniec, że Bestia jest mrocznym obliczem pięknego księcia.
Powyższy dualizm jest oczywistym paradoksem życia, bez zastrzeżeń akceptowanym w baśniach czy mitach, a także w innych przedstawieniach symbolicznych, na przykład o tematyce religijnej; wydaje się jednak, że jego zrozumienie nie zdołało w najmniejszym nawet stopniu przeniknąć do współczesnej astrologii. Nadal uważamy, że istnieją planety do końca złe i bez reszty dobre i nawet jeśli dopuszczamy pewną niejednoznaczność tej interpretacji, to pozwalamy, by między czerń a biel wśliznęła się jedynie odrobina szarości. Większość tradycyjnych interpretacji kosmogramu urodzeniowego jest płaska i dwuwymiarowa. Można również zaobserwować tendencję do interpretowania horoskopów według etycznych standardów naszego społeczeństwa, co prowadzi do mówienia o uczciwych i nieuczciwych kosmogramach, moralnych i niemoralnych aspektach oraz pozytywnych i negatywnych zachowaniach. Wciąż przyjmujemy postawę „albo-albo" wobec wszelkich czynników astrologicznych. Carl Gustav Jung napisał kiedyś, że przed pojawieniem się chrześcijaństwa zło nie było tak bardzo złe i można chyba stwierdzić, że chrystianizując astrologię utraciliśmy wiele subtelnych paradoksów tego bogatego systemu. Najbardziej oczernianym spośród astrologicznych symboli jest Saturn. Bez trudu rozpoznajemy w nim oblicze Bestii, lecz często zapominamy o jego alternatywnej stronie - twarzy pięknego księcia; a jednak bez którejkolwiek z nich nie jesteśmy w stanie odczytać pełnego znaczenia tego symbolu, przez co jego interpretacja pozostaje płaska i dwuwymiarowa.
Saturn reprezentuje pewien proces wewnętrzny, a także rodzaj i jakość doświadczenia. Nie oznacza wyłącznie cierpień, ograniczeń i dyscypliny; jest symbolem naturalnych procesów zachodzących w psychice każdego człowieka, które pozwalają nam spożytkować doświadczenie cierpienia, ograniczeń i dyscypliny na rzecz osiągnięcia większego celu czy pełni. Stan pełni jest tożsamy z archetypem Jaźni. Nie jest to doskonałość złożona z samych „dobrych" aspektów ludzkiej natury, lecz właśnie pełnia, w której każda cecha znajduje swoje miejsce w harmonijnym połączeniu z całością. Archetyp Jaźni leży u podstaw większości religii na całym świecie; odnajdujemy go także w folklorze i baśniach wszystkich kultur na przestrzeni wieków. Zasadniczo pozostaje on niezmienny, choć w miarę ewolucji człowieka przybiera różne formy. Zachodzące w świadomości procesy, symbolizowane przez Saturna, dotyczą właśnie indywidualnego doświadczenia wewnętrznej pełni. Saturn ukazuje nam edukacyjną wartość cierpienia oraz różnicę między wartościami zewnętrznymi - to znaczy tymi, które przejmujemy od innych - a wewnętrznymi, czyli tymi, które wywodzą się z naszej psychiki i do których docieramy żmudnym wysiłkiem. Twarz Bestii jest niezbywalnym elementem tego procesu, gdyż, jak mówi baśń, dopiero wtedy, gdy ktoś pokocha Bestię dla niej samej, może się ona wyzwolić spod złego uroku i przemienić w księcia.