Maciej Szmit
której wobec biegłego może być nawet wątpliwe z etycznego punktu widzenia). Jeśli przedstawiciel strony spodziewa się, że ma do czynienia z przestępcą - a złożenie fałszywej opinii jest przecież przestępstwem - to zamiast próbować organizować „quasi-śledztwo" na sali sądowej, powinien zawia-domićo podejrzeniu jego popełniania policję bądź prokuraturę. Rzecz jasna trudno od przedstawiciela strony żądać przygotowania uporządkowanego wykazu wszystkich pytań, jakie zamierza zadać (tym bardziej, że zadanie późniejszych z nich mogą być implikowane odpowiednio różnymi możli-wymi wariantami odpowiedzi na pytania wcześniejsze); niemniej trakto-wanie biegłego jako podejrzanego, któremu należy wykazać domniemaną sprzeczność (bądź kłamstwo) w zeznaniach jest, po pierwsze, pomyłką odnośnie do pełnionej przez biegłego roli procesowej, a po wtóre, może spotkać się z nieprzychylną reakcją sądu, którego biegły jest narzędziem. Niestety tego rodzaju zachowania, pojawiają się na salach sądowych zbyt często, szczególnie kiedy konkluzja opinii jest przez stronę odbierana jako niekorzystna. Wątpliwości odnośnie do merytorycznej poprawności opinii oczywiście można i trzeba zgłaszać, niemniej powinno się je uzasadnić merytorycznie (np. opinią prywatną przygotowaną na zlecenie strony) i wyjaśniać z zachowaniem zasad kultury. Z drugiej strony, sytuacja, w której biegły w uzupełniającej opinii ustnej nie podtrzy-muje wniosków z opinii pisemnej zawsze wymaga dogłębnego wyjaśnienia231.
Inne zdarzające się nieprawidłowości to: wnioskowanie o wezwanie biegłego na rozprawę tylko po to, aby zapytać, czy podtrzymuje wydaną wcześniej pisemną opinię, ewentualnie wzywanie biegłego na rozprawę w celu zadania (nieznanych wcześniej biegłemu) pytań, na które odpowiedź
Jako dość nietypową sytuację można przytoczyć kontrowersje odnośnie do wyceny zegarka, o której mowa w przypisie 1. Jeden z powołanych biegłych wycenił zegarek na około 15 tysięcy złotych (zob. http://wiadomosci.onet.pl/kraj/zegarek-nowaka-drozszy-nowa-opi nia-bieglego/lslj3) po czym nie podtrzymał tej opinii. Jak relacjonowała „Gazeta Prawna": „Autor tej wyceny zeznał, że sporządził opinię jedynie na podstawie dokumentów, w tym zdjęć, i posiłkował się opinią pierwszego biegłego, którą otrzymał w załączeniu. Na rozprawie zegarmistrz powiedział, że nie podtrzymuje wcześniejszej oceny, a skłoniła go do tego rozmowa na sądowym korytarzu z kolegą biegłym, który mówił, że zegarek miał uszkodzenia i nie był serwisowany", http://wiadomosci.onet.pl/kraj/dziennik-gazeta-prawna-zmi ana-prawa-pod-nowaka/891dm.
102