Maciej Szmit
nawet jeśli popełnili oni błędy, z drugiej strony w przypadku błędów szczególnie rażących, popełnianych przez osoby wpisane na listy biegłych sądowych, zrozumiałe (co nie znaczy, że usprawiedliwione) są podejmowane przez niektórych biegłych próby informowania organu procesowego wręcz o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez powołanego poprzednio w sprawie biegłego, który np. zniszczył materiał dowodowy. Niestety kontrola działalności biegłych ma charakter bardzo wyrywkowy (nawet sam biegły z rzadka jedynie dowiaduje się, czy jego opinia została uwzględniona przez sąd, albo czy i w jakim zakresie sąd ma do niej zastrzeżenia260), tak więc nawet negatywna „superekspertyza" pozostaje zazwyczaj bez większych konsekwencji.
Sama sytuacja krytyki ekspertyzy (czy to w formie konfrontacji biegłych, czy polemiki ze strony „biegłego prywatnego") może spełniać pożyteczną rolę, podobnie jak pożyteczną rolę spełnia recenzja publikacji naukowej, oczywiście pod warunkiem, że krytyka taka prowadzona jest z pozycji merytorycznych i w sposób intelektualnie rzetelny. Warto również rozróżnić merytoryczną poprawność opinii od jej komunikatywności. Niejednokrotnie problemem opinii (i biegłego) jest nie jej nieprawidłowość, ale niejasność, która ma źródło w trudnościach komunikacyjnych między biegłym a sądem. Zdarza się, że rolą kolejnego biegłego („superbiegłego") w sprawie jest wyjaśnienie sądowi opinii napisanej przez poprzednika, bądź takie sformułowanie wniosków z jego badań, by stały się zrozumiałe dla organu procesowego i uczestników postępowania.
260 Do wyjątkowo rzadkich należy zaliczyć sytuacje, w których sądy dostarczają biegłym odpisy wyroków wraz z uzasadnieniami, w sprawach, w których biegli opiniowali, tak aby mogli dowiedzieć się, jaką rolę odegrała w sprawie ich opinia i jak została przez sąd oceniona. Zachowanie takie powinno być natomiast - zdaniem autora niniejszej monografii - powszechną praktyką.
114