102
WOJCIECH MICHERA
nych kategorii (zgodnych z II etapem Berlina i Kaya). Tornay (1978b, s. 643) twierdzi, że nazwy kolorów danego społeczeństwa mogą mieć zróżnicowany status językowy: syntaktyczny i semantyczny. Sprzeciwia się też próbom generalizacji i tworzenia lingwistycznych kryteriów wydzielania nazw podstawowych w opozycji do drugorzędnych. Listy nazw otrzymywanych za pomocą testów nie są - według niego - ..naturalnym nazewnictwem", a jedynie wyborem jednostek leksykalnych określonym przez pewne szczególne działanie kognitywne. I ma w zasadzie Tornay rację, bo trudno utrzymać całą koncepcję PNK i ich ewolucji na płaszczyźnie wyłącznie językowej. Rzecz w tym jednak, że Berlin i Kay oraz ich współpracownicy nie próbują tego uczynić. Wśród zaproponowanych przez nich 4 kryteriów wydzielania PNK tylko 2 mają charakter lingwistyczny (1 i 3). Ich koncepcja dotyczy także poziomu percepcyjno-kognitywnego. Przedmiotem ich zainteresowania jest nie tylko czy nawet nie tyle nazwa koloru jako taka, ale raczej „podstawowa kategoria", której pochodną dopiero jest nazwa. Na tym właśnie poziomie — pośredniczącym między percepcją a językiem — leży uniwersalizm omawianego zjawiska i rozgrywa się opisywana przez Berlina i Kaya ewolucja. Zostało to dobitnie podkreślone w pracach omawiających związek terminologii barw z neurofizjologią widzenia (zob. np. Kay, McDaniel, 1978). Tematyka ta będzie szczegółowo omówiona w II części „Wprowadzenia".
IV. EWOLUCJA
Zajmijmy się na koniec właśnie problemem ewolucji. Trzeba przyznać, że jest on niezwykle kontrowersyjny i wzbudza duże emocje. Należy jednak wznieść się ponad nie i rozważyć konkretne argumenty przemawiające za interpretacją ewolucjonistyczną omawianych zjawisk lub przeciw niej.
A. Przypomnijmy, że według Basic Color Terms z 1969 r. schemat, w jaki można uszeregować wszystkie zestawy PNK, odbija rozwój ewolucyjny tej terminologii. Według Berlina i Kaya:
1) jako pierwsze pojawiają się w każdym języku nazwy dotyczące jasności;
2) nowe PNK są dodawane w poszczególnych językach wtedy, gdy społeczeństwo posługujące się nimi osiąga wyższy stopień złożoności technologicznej i kulturowej;
3) można stwierdzić empirycznie, że nieproporcjonalnie duża liczba stosunkowo prostych kultur znajduje się w tropikach, a nieproporcjonalnie duża liczba stosunkowo złożonych kultur znajduje się w klimacie umiarkowanym („z jakiegobądź powodu").
Poglądy te spotkały się oczywiście ze sprzeciwem kulturalistów (zob. np. McNeil, 1972, s. 21, 31). N. Hickerson (1971, s. 270) stwierdziła, że stopnia złożoności społecznej nie można wiązać z rozwojem terminologii barw. a „co najwyżej z teorią Berlina i Kaya”.
Ciekawego spostrzeżenia dokonał wspominany już M. Durbin (1972, s. 274-277). Ma ono charakter antyewolucjonistyczny, gdyż tłumaczy zróżni-