Obiektywfiy namysł nad historią stanowi treść cichej pracy dramaturga: przemyśleć wzajemne związki wszystkiego, wszystko jednostkowe utkać w całość, wszędzie przy artystycznej przesłance, że jest w tym jakiś plan, związek przesłance, która nie jest wcale empiryczno-historyczna
i która przeczy wszelkiej obiektywności w sensie, w jaki się zwykle tę ostatnią rozumie. To, te człowiek omotuje i ujarzmia przeszłość, jest popędem sztuki nie prawdy .
O
czywistość pewnych wypowiedzi — fraz, z których powtarzanie starło problem — stanowi często ukryły warunek naszego myślenia, „ślepą plamkę” umożliwiającą rozumienie. Jedną z takich oczywistych sentencji jest wypowiedź o „posiadaniu historii”. „Każdy człowiek”, „każdy naród”, etc. „ma swoją historię” — mówimy z poczuciem pewności, jaką daje truizm. Co znaczy jednak owo „ma”, sugerujące posiadanie dziejowości pojmowanej najczęściej w postaci ciągłej opowieści historyka? Nie chodzi wszak o dysponowanie historią jako znaną narracją — książką po prostu. Sprawa jest daleko poważniejsza, dotyczy bowiem takiego wyobrażenia przeszłości, które stanowi źródło działania i myślenia kolejnych jej słuchaczy, czytelników, twórców i rekonstrukto-rów, a przede wszystkim samorozumienia człowieka. Słowem, jak pisze Colłingwood: „...historia istnieje «dla» ludzkiej samowiedzy”, gdyż. — mówi dalej — „poznanie samego siebie oznacza poznanie tego. czego można dokonać, a dopóty nikt tego nic wie, dopóki nic spróbuje. Jedynym kluczem do tego, co człowiek może uczynić, jest to. co dotąd zrobił. Wartość historii polega na tym, że uczy' nas, czego człowiek dokonał, a przez to, czym jest.”1 2
Zatem czy chcemy, czy nie, nasze bycie powołuje historie — nasze i dla nas. One czynią nas rozumnymi w chwilowości naszego bycia i w naszym zmienianiu się. Zarazem historie czyhają na nas, aby uczynić nas swoją częścią, zmuszają do rozpoznania siebie w logicznej postaci efektu przeszłości W obu przypadkach, zarówno w tym. który pozwala narodzić się tożsamości podmiotu, jak i w tym opresywnym, deterministycznym, klóiy uznaje wolność za fikcję wynikłą z niepełnej w iedzy o przeszłości, ukrytą podstawą jest „posiadanie historii”.
Wstępujemy w historię bądź jesteśmy przez nią zagarniani dzięki językowi. Opanowanie przeszłości, uczynienie jej przedmiotem wiedzy, nauki, wreszcie polityki kulturalnej i edukacyjnej nie dokonuje się jedynie na terenie i za pomocą dyskursu historii — nauki. Wymaga dodatkowo wsparcia wyobraźni, która pozwala wypełnić brakujące miejsca przeszłości, ale — co ważniejsze — uczynić przeszłość przedmiotem opowieści — opowiedzieć historię. Sfera wyobraźni w niebezpieczny (dla nauki) sposób zbliża historię do literatury, historyka do powieściopisarza.
Powieść historyczna zawsze żyła w cieniu historii naukowej i szukała własnej tożsamości pod presją tej Wielkiej Matki, ł chociaż popularność literatury sprawiała, że często prze-
F. Nietzsche. Pisma pozostałe 1862—1875, przełoży! B. Baran, Kraków 1993. s. 262
‘ R.G. Colłingwood. The Idea ofHistory. New York, Oxford University Press 1957, s. 10.