54
Myślałem z trwogą, żc wc krwi utonę.
Co robić? krwawa pode mną kałuża,
Krew do mnie woła po polsku: Leliwo!
Jam jest krwią ludzi umarłych bez plamy!
Jam jest żałosną i męczeńską jestem!
0 przekop ty mi twoją szablą tamy,
A ja popłynę z płaczem i z szelestem,
1 cale piekło mszcząca się zatopię.
Rzekła: ja zaraz do szabli i kopię.
I krew się cała z kałuży wywala.
Skarży się, płacze i szumi jak fala,
Zagasza trupom płonące ramiona.
Cala dolina wc krwi. już czerwona.
Wszystko się topi jak w sądu godzinę.
Ja sam. co rów ten wykopałem, płynę.
Już po pas wc krwi, już czerwona szyja.
Już wąsy — Jezu! krzyknąłem: Maryja!
Piekło się wali, a! dajże go biesu!
Co jeden szlachcic narobił teresu?
Piekło zalane krwawą falą ginie.
Szatani toną — pan Dantyszek płynie .
W tym — bodaj najbardziej makabrycznym — dziele polskiego romantyzmu. Słowacki, wzorem Dantego, załatwia sprawy osobiste, umieszczając w piekle najgorszych wrogów narodu polskiego. W przerażającym i groteskowym obrazie wędrówki polskiego szlachcica po piekle Parnicki dostrzegł ogromny magazyn motywów nie tylko czysto poetyckich, ale także historiozoficznych, które wkomponował w' tekst swojej powieści. W poemacie Słowackiego krew pochodzi z ciał polskich męczenników narodowych. Dantyszek, pozwalając jej ujść, dokonuje swoistej rewolucji eschatologicznej, gdyż zalewa nią piekło. Można się w tej scenie dopatrzyć groteskowej polemiki z mickiewiczowskim mesjanizinem, który Słowacki obniża z wysokiego tonu tragedii i wprowadza pomiędzy perypetie podróży szłachcica--prostaka po zaśw iecie.
U Parnickiego wątek eschatologiczny jest również obecny, ale w postaci nieco przekształconej. Inne niż u Słowackiego jest źródło krwi spływającej pod wieżę:
ból najsilniejszy odczuwała ni w piersi, ni w głowie, tylko zupełnie gdzie indziej, jak gdyby do tej jeszcze chwili była dziewicą i jakiś olbrzym — może nawet dwu czy więcej jeszcze olbrzymów naraz — wdzierało się w nią poprzez dziewictwo, jak gdyby żądzą rozrodczą aż do gardła poprzez cale wnętrze jej chcieli się przebić... Przebijali się przebili — z gardła ku wargom płynęła krew, [I, 275]
To Mitroania jest zbiornikiem krwi wysysanym przez dziwne stwory'. Proces, podczas którego się to odbywa, ma dziwny charakter, gdyż przy pomina „zbliżenie miłosne, zdążające nie do wypełnienia samicy, ale do opróżnienia jej właśnie z krwi...” [1,275]. Dwuznaczność owego potwornego aktu opróżniania jej ciała z krwi może się tłumaczy ć w porządku symbolicznym, gdzie krew'jako życiodajna substancja wiąże się z zapładnianiem, a jednocześnie jej ujście przynosi śmierć. Jak pamiętamy, doświadczając wizji, Mitroania jest umierająca.
Tajemniczy jest natomiast wygląd i tożsamość makabrycznych kochanków-wampirów wysysających krew z bohaterki. Najbardziej przypominają węże, mimo że są upierzone i potrafią latać:
J. Słowacki, Poema Piasta Dantyszka herbu leliwa o piekle, |W:| J. Słowacki, Dzieła wybrane t. I—6, wybrali i przedmową opatrzyli M. Bizan i P. Hertz Warszawa 1987, t. 1, s. 275.