1492315875

1492315875



mi. 4.


..E CHO-


EIS ZE SIOLK!

jCe WarsziW nr Ecilhn wierszath

Na Grochówie przy zbiegu u!. Podikar-ińskicj I Stanisławowskiej powstaje d*le-«;ć bloków mieszkalnych Towarzystwa

cdii Robotniczych. Będq one zabjtkiem .ryszłcj kolonii robotniczej.

Projektuje się bowiem wykupienie nic-

budowunydt, przyległych terenów nalc-;ych do Czcrwcuego Krzyża i Zarządu ejakiego, na których T. O. R. ma wznieść kanaście domów mieszkalnych. Miejsce,

którym powstaje nowe osiedle robotni • jest wybrane trafnie. Znajduje się !>o-citl w niewielkiej odległości od szeregu ■icdslębiorstw prywatnych I paóstwo ych, oraz wielkich zakładów przemysło-'yełt. F.ac pod budowę ofiarowało TOR. 'iasto7 co wpłynęło na znaczne obniżenie osztów budowy.

Jak konieczną rzeczą było wystawienie > cli nowych bloków mieszkalnych na Gro-cbowic świadczy liczba zgłoszeń na mieszkania. Na 599 lokali mieszkalnych otrzyma no 2.520 zgłoszeń, odpowiadających wy-:nganym wamukom. Aby bowiem móc mieszkać w nowym osiedlu trzeba być ro-otnikicm zatrudnionym w zakładzie pra-znajdującjmi się w okolicy osiedla i za-nbiać do 250 zł. miesięcznic.

Mieszkania w budynkach TOR*u są przeznaczone wyłącznic dla pracowników litycznych, mało zarabiających i mieszkających dotychczas w lokalach urągających najprymitywniejszym wymogom higieny. Wszystkie mieszkania osiedla są *ka-alizowane i posiadają insfalacje: wodociągową, elektryczną, gazową i radiową.

my nowego osiedla są trzypiętrowe. Na ęałym zaś w niedalekiej już przyszłości upo /ądkowanym terenie urządzone zostaną elcrtcc, miejsca dla zabaw dzieci itp. Wykończenie budynków i oddanie miesz rt do użytku nastąpić rna w końcu listo-adn rb.


Na konferencji w dyrekcji tramwajów i ttobusów miejskich z udziałem przedsta-dcicli Kola przyjaciół Mokotowa ustalono e trasa nowej linii autobusowej będzie lą-<yć Mokotów z dworcem głównym. Przed mwldde Mokotowa podnieśli też koniecz-Ość zorganizowania połączenia tej dzlclni-y z Ochotą.

• • •

W chwili obecnej na koszt gminy sto-feznej przebywa w zakładach opiekuń-•zych dla dorosłych ponad 3.000 osób, cał-owicie lub częściowo niezdolnych do pracy. Z liczby tej 1.700 osób znajduje się w zakładach miejskich; reszta umieszczona jest w zakładach społecznych. Większość pensjonariuszy to kobiety, których jest prze szło 2.000.


Hratcczki


GADZINOWE PODSZEPTY.

WRÓ6 DOJtOWEGO OGNISKA.

Wiadomo, żc największym wrogiem k3

żdego małżeństwa 33... sąsiadki. Wszystkim 'wstępującym w związki małżeńskie sta le życzę ..małego domku z jednym mieszka nicm". dodając w myśli, żeby nie zmieściła się tam ani jedna sąsiadka, bo w przeciwnym razie murowane nieszczęście w rodzą jti bójki, zabójstwa, samobójstwa lub w


najlepszym wypadku — rozwodu.

Każda bowiem sąsiadka, życzliwa i sym patyetna, czy wrogo usposobiona — antypatyczna czy też całkowicie obojętna, ładna czy brzydka, rozjątrzy, podburzy, pokłóci i rozpędzi najtgodniejsze stadło małżeńskie.

Oto czego nas uczy w tej materii doświadczenie życiowe.

Mieszkamy przez drzwi z kobietą życzliwą. Zawsze nam ona rada, zawsze przychylna, ciągle leci z pomocą.

Z początku wszystko cudnie się składa, ale niech no tylko żona, jak to żona, czasem dla zasady „wyjedzle na męża", zaraz owa pani ujmie się za pokrzywdzonym z „wrodzoną" słodyczą. Ten jest tym oczarowany, a żona więcej jeszcze zła. Z czasem mąż jest z coraz większym uznaniem dla przychylności „tej wyjątkowej kobiety" i wynosi ją pod niebiosa, podczas gdy żona coraz bardziej jej nienawidzi.

Wreszcie zaś wyrzuca ją z domu. Na to ta z perlistymi Izami w pięknie umalowanych oczętach (ciągle z nieporównaną słodyczą) skarży się mężowi.

Rycerski duch męski nic może pozwolić aby w jego domu stała się krzywda bezbronnej, a „szlachetnej" kobiecie i czyni z domowego ogniska prawdziwe piekło.

Jeżeli ma się naodwrót antypatyczne i wrogie towarzyszki niedoli lokatorskiej — to wieczne swary i dokuczania, o śmied, górę, psy, i dziej, żona do męża zc skargą, z użaleniem się. (bo gdzież biedna ma się zwrócić) a ten, gdy i sam nic poradzić nie może, także jeszcze na nią.

— Bo ty sama musisz pierwsza zaczynać, ty już jesteś „taka", że z toł>ą nikt nie może wytrzymać i t. d.

Żona w płacz i wybucha przekleństwa


mi; znowu żegnaj piękna zgodo małżeńska.

Gdy sąsiadki zupełnie nic zajmują się swym otoczeniem (w Lodzi nie było jeszcze tego wypadku) jest to samo, co z awanturniczymi, tylko wtedy znów mąż. ma pretensja ,»ty jesteś taka, że nawet nikt zagadać do nas nic zechce".

Znów „ładna kobieta w domu, to wiadomo wróg w dom dla żony. Mężowi zaraz się ona spodoba, zakocha się w niej i poleci za nią razem z całą - -ją, a częstokroć i umeblowaniem.

A brzydź — to znów ty mężu strzeż się. Brzydkie I

znoszą mężczyzn, będą więc najserdeczniej


kobiety bowiem z reguły nie lajseraecz '

szyml przyjaciółkami żon i najskrzętniejszy


mi doradczyniami przeciwko tobie.

—    Pani’ pozwoli, żeby mąż w ten sposób się z ti'q obchodził? — Będą tak długo wmawiały żonie jej krzywdę, żc tn potem od rar.. do r.ocy uędzie wiecznie się ’'!ó-cić i mieć do ciebie najróżniejsze pretensjo

W końcu mąż poroszony do głębi wrzaśnie jak zraniony Jewf „nie wytrzymam" i złapie rewolwer l zdt!”-nym głosem wyrzuci: „zabiję, jeśli nie przeminiesz I nic wyrzucisz tej baby".

—    Jezu Drogi! — złapie się wtedy za głowę życzliwa, niech pani prędko leci do policji i skarży do sądu tego łajdaka, żeby z taką świętą żoną, tak się obchodzić — i oto:

EPILOG*

Na ławie oskarżonych przed Sądem Grodzkim zasiadł Józef'Mlleckl pod zarzu tern grożenia śmiercią małżonce, Marii Mi-lcckiej.

Przewód sądowy ustalił, żc małżonkowie żyli w przykładnej zgodzie dokąd się uie sprowadzili w sąsiedztwo sióstr Front-kerwskich, dwóch starych panien, z którymi Milecka odrazu się zaprzyjaźniła gorąco.

Tak mi zbuntowały żonę, że nic mogłem dłużej wytrzymać, a w złości to I coś powiedziałem tłumaczył się oskarżony, ale za bić jej nic miałem zamiaru.

Sąd Wileckiego uniewinnił. Mimo to jednak małżonkowie rozeszli się na zawsze.


Zeznania sześciu dziewczynek

zgubfSy niemoralnego rolnika.


Z Mogilna donoszą:

Głośna była w Mogilnie i okolicy afera obyczajowa rolnika 47-letnlego Stefana Ja błońskiego w Czarnolulu. Jabłoński mimo że był żonaty, upodobał sobie również mne kobiety, a nawet małoletnie dziewczęta, któ


Dwoje małych dz ecl

udusiło sżą w kuchni.


Z Jarosławia donoszą!

W godzinach rannych na Łazach, pod .Koślawieni, dwoje malutkich dzieci uległo iiłJerteincrńu wypadkowi zaduszenia się dy mcm w zamkniętym mieszkaniu. Tragiczny len wypadek wydarzył się w następujących ••kolicznościach. Mieszkająca tam Maria Ptoń rozpaliła na kuchni i pozostawiwszy dwoje małych dzieci w wieku 2 I 3 lat w łóżeczkach, pozamykała okna i drzwi zaś arna udała się do miasta zc śniadaniem dla


męża, który pracuje w Jarosławiu w charak terze pomocnika piekarskiego. W międzyczasie, kiedy dzieci pogrążone były w sma cznym śnie, wypadło palące się drzewo z kuchni na podłogę, wskutek czego zajęła się podłoga i przedmioty łatwopalne. Gdy matka powróciła do domu, 3-lctni chłopak Witold zmarł już wskutek uduszenia się, zaś dziewczynka walczyła zc śmiercią, dając słabe oznaki życia.


:e zwabiał do swej zagrody, gdzie dopusz czał się wobec nich czynów niemoralnych.

Brudne sprawki rolnika wyszły na jaw i policja aresztowała Jabłońskiego. Zwyrodniałeś stanął przed dwoma miesiącami przed sądem okręgowym. W czasie rozpra wy oskarżony symulował obłęd, wobec czc go sąd rozprawę odroczył. Ponieważ lekarze orzekli, żc Jabłoński jest zdrów, odbyła się rozprawa, na której przesłuchano 6 dzic wczynek w wieku od 8 do 11 lat. W wyniku rozprawy sąd skazał Jabłońskiego na karę 6 miesięcy bezwzględnego więzienia.


paosagi


Ol A


PSZCZÓŁKA


». DALBERG.

Dusza pokutująca.

Pani Cahicr, pizetarkzy rano cezy, zer wala się t łóżka i tak jak stała pobiegła do c piadla. Minę miała do tego stopnia wzbu izoną, że ta zerwała się na jej widok na 16 wne nogi:

—    Na miłość boską, co się stało? — •'•ybełkotała przerażona — jeszcze pani nie \vidzinlam w podobnym stanie!...

—    Czy możliwe?... Nic pani nie slysza-l.i?... — Niedowierzająco zapytała pani Ca hler. zamykając drzwi.

—    O czym pnni mówi? Nic rozumiem, ale strach mnie ogarnia!...

Pani Cahier podeszła blisko I, nachyliwszy się do ucha żony konduktora au-busów miejskich, szepnęła:

—    Słj-szcliśmy dzisiaj z mężem duszę kuhtjącą!

Pani Vo;sin skamieniała.

—    Duszę pokutującą?... — powtórzyła uk echo. — Gdzie?

Odchodząca od zmysłów pani Cahier iężko usiadła na podsuniętym jej gościa-lie krześle.

—    Przez całą noc, ja i Euzebiusz, nie mrużyliśmy oka. Jeszcze się teraz trzęsę! ch, niech pani sobie wyobrazi, świętej Jinięci nieboszczyk Pardit...

—    Co?!

—    Zjawił się dzisiaj nocą.

—    Chyba się państwu przyśniła. To nic


12 rozoraw sgdoumh fisaieU

---BSZWARTOŚCIOWE ffOP:£RT9*


Z Torunia donoszą:

Przed Sądem Grodzkim toczyła się rozprawa karna aż w 12 wypadkach przeciwko I7-lctnicmu Edmundowi Michalskiemu, za mieszk. przy ul. Klonowicza 10. Michalski mimo młodego wieku okazał się bardzo po myślowym oszustem, czerpiącym poważne zyski x 'filatelistyki.

Jak wynika z przeprowadzonych rozpraw, Michalski znając adresy znanych filatelistów krajowych I zagranicznych, pisywał do nich listy, w których proponował drogą wymiany, względnie po prostu drogą transakcji handlowej kupno wartościowych znaczków.

Transakcje te udawały mu się, tylko ni gdy nie dotrzymał on umowy, jaką proponował w liście. Michalski zaproponował 23 granicznemu filateliście kupno znaczków polskich bardzo wartościowych za pobraniem.

Znaczki te, według jego oecty miały ko if. Gdy filatelista zgo-


sztować blisko 200 dztl się na warunki,


Michalski wysłał mu


(kilka kopert ze starymi, bezwartościowymi znaczkami. Pieniędzy jednak nie otrzymał, gdyż Jilatelista po otworzeniu kope.T ; stwierdzeniu co zawierają, oatychm.-ast da> znać władzom polskim, które pieniądze wstrzymały I odesłały zagranicę. Nic też dziwnego, że po takiej „transakcji handlowej" sztistcm czeństwa.

Ogółem oskarżony pobrał od filatelistów polskich i zagranicznych 173 złote i 63 gro sze w gotówce, 619 zł. 30 gr. w znaczkach polskich i znaczkach zagranicznych, wart oj cł 402 marek niemieckich. Michalski swymi sztuczkami naciągnął filatelistów polskich, niemieckich i szwajcarskich. Na rozprawie nic przyznał się do oszustwa i twierdził. Iż znaczków nic wysyłał za granicę dlatego, że „ich pod ręką jeszcze nic miał".

W wyniku 12 rozpraw, młodociany o-szust skazany został na umieszczenie w za kładzie poprawczym aż do pehioictności.


j" sprawki wyszły na jaw i młodym o-istcm zainteresowały się władze bezpic


Niesontitsus administrator matątkn

sprzeniewierzył 16 imąiy iMm.


Zc Starogardu donoszą:    .

W listopadzie ubiegłego roku wywołało w okolicy sensację aresztowanie znanego rolnika Augustyna Sowy, administratora majątku Pólko w powiecie tczewskim, który jest własnością Seminarium Duchownego w Pclpinic.

Obecnie Sowa stanął przed sądem 0-kręgowym, oskarżony o to, że w czasie od I924 r. do listopada 1937 r. przywłaszczył sobie jako administrator majątku Pólko kwotę 16,000 zł. Ponadto akt oskarżenia zarzuca Sowie namawianie książkowego majątku do fałszowania kwitów.

Na ławic oskarżonych zasiadł również książkowy majątku Paweł Mueuer.

Na rozprawie sądowej oskarżeni do wi ny nie przyznają się. Oskarżony Sowa. o-


Awkidcza, źe zobowiązanie zwrócenia Kurii Biskupiej 16,000 zł. podpisał z obawy przed aresztowaniem/Przeslucbanjr w cha rakteae świadka ks. prałat dr. Dąbrowski zeznaje, 2c na ślady nadużyć natrafiono na podstawie pisma nieznanego autora. Początkowo stwierdzono nadużycia tu kwotę 8.000 zł. Chc*c sprawę załatwić ugodowo przeprowadzono z oskarżonym Sową pertraktacje, w wyniku których Sowa w kancelarii syndyka Kurii Biskupiej złożył zobowiązanie zwrócenia 16,000 zi.

Po przesłuchaniu ks. infułata Bartków sklego z Pelpina sąd sprawę odroczył w celu zawezwania dalszych świadków.


^ADlO-ćfĄCIIf.

SOBOTA. 24 WRZEŚNIA.

Warszawa 1 (Raszyn)

I inne Rozgłośnie Polskie.

ISIS Stucb»«>ki <n, dtlod: .Twoi koUdij t f*J Polski*'

15.45    ^i*lc»sT.o>d geipodierr*

16.00    Koate/t roirywkowy w wykemnuu orkkftry Roleto fol PotmkUUfJ

1*4* Croie«k*ve obycuj« - felletoa (j Pot«*b)

*J00 Sforyit Uotcuii

V pczcnrl*:reogr»a ot Jotro

18.00    Nat* profrtm

18.10 Kooc*rt lunie rolny — t PoicinU

18.45    o JP*na Todetiro* — rc^ylorj*

10.00    KV    * wykononiu Titiony Nollcr .

ManirkicwicfAwoj

10.20 Pogsdonka okroalna 1950 Kooccrt


fcwj    )ilrft»s.«fctrrjo    rh.fi j‘K.

20.CłTAiidy<jadlaJrr[an»*» franir*

20*45 Djlennik poranny 20*55 Posłanka aktualna 2100 Audjrjt dla ani 2M0 Dalfty el^$ konrrrtn roAi>v.kjur;u 21.50 Wiadonoirł tporlowo »d>0 Godiina olapodtunek - a Poinaoi.

2)00 Oturnia wladcnirtłe*. dtiuinlka


komunikat mtleorolo)(ieiny

23.05—25^55 Profraua Woruawj IL

jak Raszyn, oraz: 14.15 Udiklo wiiJufuołfi fłeMot.o 14-20 Moayka obUdowa — płyty

17.00    Nowe nabrania rotrywkowa — pł>t> 17.20 Viad«mxołń aportowe lokalno

1US „\TyWiyrtan. aktnj*- - feltetoo 1750 O wnjukim po troiiko 1755    pruyramu

21.00    JPtmorr mył*- — eayłl „O ictotnej

człowieka* — felUton


wUfJorocfo,


Wiuńr


SIFMZtKLA. 25 WKZF3SIA. Warszawa 1 (Raszyn) i Inne Rozgłośnie Polskie T.15 PirlA JVd Twoją ©bfrtę-

7Z0 Kwtłft porłAoy w wyk# mmi u    •rki*»x/j

Hottf+Lni WU«ukl**j 8.CO Biiruuik po Ilony 8.15 Aodytjt dU wił

815 Traimolajt a Cjprt<Kł>*wy «nKfyitotri ilotw

K.tolUkt/.winko Mlodmiy M^WUj

11.45 Prirgląd kulfuralny 115? Syfowi ciwu I bcjoit a Krakowa 12.W Perj ark •yrofoołray w wykootolti orkWtry Poltkitco Bftdifl

1344 •Kwitki mojr|o    — ukk lae.

racki Marti DabrowaldrJ 12.15 Mwtyka oSUdotra — b Pomanta 15.60 Aodycia dla wal

1&IS Komedia Alekraadn Fredry pt .Bryton Br^* (u Lwowa)

17.05 Kourrit roinukowy

Oliwiła P.iun


mm^f^rscrwię^koUt r. 1755:

Studiów

18.S0 Trammlija a morayito^ 155ar>a LOPP, a

polwi^rmia trkoly powirrrkrrt w Otorv' '• oraa ce    Koleiny w Radomia

19.50-14.55 Prrerwa

1955 Repami prird truwtaitj^ > Loianay

20.45 BK«ó|!i|d polityrany

20.55 Diienn.k wiroorny

21.05 *Ta - Jop- — wrtoli aadyrja (ic Lwowa;

21,e *tolił<>au Wojtka PoItkUw

WaraaawU fracmrntów mlędfy j.uiitvowTC<» »o*

na pitkirtkieyo Poltka — Jacodawia o porbtr Karola Piotra !! (fdj<a> dówiękowr) or;. wla* domalri iportow* > Roiyloinl P. IL -30 Pioteakj w wykoajnin Jantnj Kay - Kur/^n-akiej | Miccayatawa Poeta 2M0 OtUtnU wladoBtoUi drUantka wUnorocco. komunikat mH<*toU>tWxnj

Łódi, jak Raszyn, oraz:

8.25 Kwadraaii ttwlodyj lądowych — płyty ASO Cn rrapót lunaomtUw (a Wartiawy)

9.10 Odczytanie profraem 1145 Na horyconric l^dakim — felieton


inożc być!

—    Jak tu na wszystkie św glos.

—    Gdzież on był?

—    W pokoju żony, ma się rozumieć. Kłócili się, jak wściekli. A po tym on zaczął ją katować, wymyślając od ostatnich, zupełnie jak za życia. Ona, biedaczka, próbowała się bronić, płakała, zawodziła...

—    Och!.,.

—    I tak, aż póki sobie nie poszedł.

Konduktorowej mowę odjęło. Długą

chwilę siedziała bez ruchu, szczękając zębami ze strachu.

Gdy wreszcie zdołała się opanować, zbudziło się w niej niedowierzanie.

—    Czy jednak się to wszystko państwu nie przywidziało? — zaryzykowała pytanie. Czytałam niedawno w jednej gazecie, żc to się zdarza najspokojniejszym i najinteligentniejszym osobom. Sama się nawet bałam przez jakiś czas żeby mi się coś niby to nic pokazało. A może panł z mężem za dużo się wczoraj najedli na kolację, i przez to sen mieli niespokojny?...

Pani Cahier zerwała się, jak struna, o-hrażona do głębi duszy.

—    Mówię szczerą prawdę — odezwała się wyniośle — a pani wolno nie wierzyć. W każdym bądź razie, dzisiaj z wieczora będziemy czuwali z Euzebiuszem. Zegnam. Idę do siebie.

—    Niechże się pani nie gniewa, kocha na pani — poruszyła się sąsiadka — Ja


żywa stoję, przysiąc mogę więtości, że słyszeliśmy jego


też dziś... O której godzinie się to działo?

—    Jasna rzecz, że o północy. Każdy wie, żc to godzina duchów. Niech pani zostawi otwarte okno, ręczę, żc będzie sły-chnć, chyba, żc pani z mężem będą chcieli przyjść do nas? Mam zamiar poprosić także Pierotów i pannę Putcherię z dołu.

—    Nie wiem, jak mąż — odrzekła zaproszona — ale ja przyjdę na pewno!

Już przed jedenastą w mieszkaniu pań stwa CahiePów trudno było się obrócić. Wszyscy podnieceni i zalęknieni, z biciem serca czekali na zjawę z zaświatów.

Punktualnie o jedenastej piętnaście w pokoju wdowy-iokatorki zabłysło światło. Na matowych szybach oszklonych drzwi widać było wyraźnie sylwetkę krzątającej się otyłej osoby. Dostrzeżono, iż zaczyna się rozbierać. Po chwili stwierdzono, że wio żyła długą, szeroką nocną kosruię i w tejże chwili zgasiła lampę.

Kobiety trwożliwie przysunęły się do małżonków, mocr.o trzymając ich" za rękę.

Wybiło wpół do dwunastej.

—    Jak państwo myślą, czy przyjdzie dzisiaj! — odezwał się ktoś wśród głuchego milczenia, panującego dokoła.

—    Cicho!... Cicho!... — rozległy się przyciszone szepty.

Słychać było tylko przyśpieszone oddechy i ciężkie westchnienia".

Czas płyną! powoli, minuty zdawały się wiekiem. Nareszcie jednak północ nastała. Na dźwięk bijącego wolno zegara serca do słownie zamarły.


I nagie śmiertelną ciszę przeszył glos, dobrze wszystkim znany, głos nieboszczyka Pardifa

Zmarł on przed rokiem na delirium tre mens, zakłóciwszy przed tym okropnymi awanturami spokojne noce mieszkańców.

Caliier'owie po paru miesiącach udręki uzyskali wreszcie wyrok eksmisji i miełi się właśnie pozbyć uciążliwego lokatora, gdy śmłerć przecięła pasmo jego żywota.

Nie mając nic przeciwko wdowie, jej pozwolili dalej zostać.,

—    Ustąp się! — ryczał za ścianą ochry pły bas pijaka.

Obecni przeżegnali się znakiem krzyża.

—    Znowu piłeś, niegodziwcze! — usły szeli łkanie pani Pardit.

—    Piłem? J3? Licz no się ze słowami!

Wybuchła piekielna kłótnia. Posypały

wyzwiska, przekleństwa i posypały się razy. Nieszczęsna kobieta, zasłaniając się przed ciskanymi w nią przedmiotami, czół gała się na kolanach i błagała o zmiłowanie.

Musiała widocznie upaść zemdlona, bo raptem wszystko zamilkło.

—    Odszedł! — szepnął Cahier.

—    Boję się... — drżała, jak liść, pani kondukforowa.

Rozeszli się powoli do siebie, lecz tej nocy, nikt nic mógł zasnąć.

R3no sąsiadki, odbywszy długą naradę postanowiły jadr.oglośnic rozmówić się z wdową. Zastukały silnie podniecone i ku swemu zdumieniu zastały ją, spokojnie jak


zawsze robiącą na drutach. Siedziała \\j

([Odnie na fotelu pod oknem y, kotkiem i ttbieńcetn na kolanach.

— Czym mogę służyć? — zapytała u przejmie.

— My względem togo, co się u par dzieje od dwóch nocy... Słyszeliśmy wszy scy, jak nieboszczyk po dawnemu się na

nwc? 2nęCalCzernu Pani n,c Wołała na p

Pani Pardit próbowała z początku uda wać, że nie wie, o co chodzi. Jednak, wo hec stanowczej postawy kumoszek wyzna ła prawdę.

— Za czasów, gdy mąż, jak partiom wi domo — zaczęła zgnębionym tonem — wr cał do domu nietrzeźwy, była chwila, postanowiłam się starać o separację, i wt dy, aby mieć dowód, że nie mogę z nir dałej żyć, postanowiłam poprosić bratu który pracuje w fabryce gramolonów, żc by mi na płycie utnvaJi* jedną z naszyci nocnych awantur. Potem się rozmyśliłam płytę schowałam do komody. Aż tu przed wczoraj, laka mnie zdjęła żałość i tęsknot; że zapragnęłam ją puścić. Nie umiem po wiedzieć, juta byłam szczęśliwa, gdy usi; szafom głos męża. Cala dawna miłość v mym sercu odżyła. Zdawało mi się, żc gf widzę i źe znów go proszę o przebaczenie Zapomniałam tylko, że to może innym przi szkadzać. Frzepranzam najmocniej. Odtą. już będę we dnie puszczała gramofon.

Tł. Kw.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
skanuj0061 wiedziała o tym pośrednio, kiedy powiedziałem, że się leją i może on się mi powiększy, od
str15901 djvu ŻYDOSTWO jaźni, próbą niezaszczytną 1 godną pożałowania. Zdaje mi się jednak, że siln
page0099 91 Piotr wojewoda nadszedł z całemi siłami swe-mi najgrawając się ze szczupłych sił wojsk
IMGY Pomoce dydaktyczne do scenariusza nr 2 ze strony 29 Kiedy rybę chcesz złapać na wędkę, musisz n
i skrzydła miałem zesztywniałe, a dziób tak mi drętwiał z zimna, że nawet zaklekotać nie mogłem. A d
20563 ORTOGRAFIA KL1 4 ZESZYT 2 Ó U (49) **r i i. Opowiedział mi dzisiaj królik, że w nocy zakradł s
img050 tego ostatniego). Znaczenie nie przeszkadzało mi, pod warunkiem, że pasowały mi ich synonimy.
mowisz masz (168) 172 MÓWISZ, MASZ Powiedz do siebie: „Okropnie mi przykro. Wiem, że powinienem pami
STA51163 i ZE ŚWIATA ■wy • mm Nr u 1422 ) 4 i 10 IV 2008 ■ Piwo zwykło się traktować w naszym kr
(akie jakieś wrażenie: ci, którzy mieli najlepszą opinię, wydali mi się bodaj że największymi nędzar
250 KLEMENS JANICJUSZ Lubrańskiegom opiewał w nich, bo mi się zdało, Że jego winien czcić mych pieśn
List tak bardzo mi się spodobał, że poprosiłam Dorotę, żeby mi go podarowała... I list ten dostałam,
Udało mi się udowodnić, że okresem podstawowym funkcji f(x)=3 cos 2x + 5 sin 3x jest 2n. (Pomagałem

więcej podobnych podstron