69
W STRONĘ POROZUMIENIA
rozważaniach o języku poczyniliśmy milcząco kilka założeń filozoficznych, wynikających z podstawy zasadniczego realizmu poznawczego, które jednak wydają się nam tak bliskie zdrowemu rozsądkowi, że nie uważamy obecnie za konieczne poddawać ich rozpatrzeniu.
Po tym wszystkim, co powiedziano, pragniemy przystąpić do przedstawienia dwu konkretnych osiągnięć wspólnej pracy nad problematyką niniejszego numeru „Znaku”. W pierwszym wypadku idzie o „problem ludzki”, powstający na marginesie fizyki, w drugim — o zagadnienie z pogranicza biologii. Przedmiotem naszych rozmów były już także kwestie z dziedziny nauk humanistycznych, wydaje się jednak, że od tych właśnie, co dopiero wspomnianych, trzeba zacząć, tak dla jasności wypowiedzi, jak i dla bardziej, jak sądzimy, fundamentalnego charakteru tych właśnie kwestii dla całości naszych dociekań z dziedziny porozumienia między „człowiekiem” a „fachowcami”.
Pierwsze zagadnienie: czy można powiedzieć, że to, co się nazywa w fizyce współczesnej „cząstkami elementarnymi”, istnieje w sensie nadawanym potocznie temu słowu. Jeśli się okaże, że tak, to dalej — czy można tu mówić o istnieniu w sensie, w jakim mówimy o istnieniu rzeczy, czy raczej o istnieniu zjawiska.
Drugie zagadnienie: co znaczy, gdy w naukach biologicznych mówi się o ustrojach żywych jako o „uporządkowanych całościach” czy „strukturach”, czy po prostu „organizmach”? Czy wolno kojarzyć te wyrażenia z potocznym rozumieniem całości nie będącej jedynie sumą swych części?
Jasny jest związek tych dwu kwestii z zapowiedzianymi w toku dotychczasowych rozważań problemami. Dalszy bieg naszych wypowiedzi przekona o tym, być może, bardziej dowodnie.
2. DIALOG MIĘDZY FIZYKIEM A FILOZOFEM CZYLI O ISTNIENIU CZĄSTEK ELEMENTARNYCH
Co to znaczy — wszczyna swoją refleksję filozof — gdy mówimy: „ta krowa jest?” Przeżywam, znalazłszy się na zielonej łące — poznawczo — zespół zjawisk wcale dynamicznych, barwnych i głośnych. Moje realistyczne myślenie filozoficzne zaczyna się od podstawy zaufania do tych zjawisk. Jest to, skoro już staram się być filozofem, zaufanie krytyczne, świadome, a nie tylko spontaniczne. Wynik tego zaufania do świata rzeczywistego, do mnie samego jako tego, który poznaje, jest taki, że stwierdzam: moje przeżycia poznawcze mają w rzeczywistości swój odpowiednik. Więcej jeszcze, moje przeżycia biorą się z oddziaływania rzeczywistości