12 REPORTAŻ KURIER WILEŃSKI • Piątek, 1? lipca 2015 r.
12 REPORTAŻ KURIER WILEŃSKI • Piątek, 1? lipca 2015 r.
To, co Lufthansa zaproponowała krewnym ofiar, nie jest hojną ofertą
Andreas Lubitz, pilot samolotu linii Germanwings, który celowo doprowadził do katastrofy
Rodziny zabitych wciąż starają się odzyskać równowagę po przeżytej tragedii. Obecnie rozgorzały spory o odszkodowania. Krewni ofiar i linie lotnicze zmagają się z bolesnym problemem: ile warte jest ludzkie
Wczoraj znowu musieli skonfrontować się z tym, co niepojęte.
- Kamieniarz chciał wiedzieć, kiedy umarł Jens - mówi Wolfgang VoB. - Żeby wypisać datę na nagrobku.
Ojciec podyktował: 24 marca 2015 roku. Myślał przy tym: to nie może być prawdą. Jens przecież powinien pochować mnie, a nie ja jego!
W tamten wtorek stracił syna. VoB wraz z żoną Brigitte siedzi teraz w salonie swego mieszkania w Lipsku i trzyma w ręku czarną książkę, którą podarowali im przyjaciele. Na okładce widnieje zdjęcie ich syna, z rozczochraną fryzurą i promiennym uśmiechem. Miał 37 lat.
Minęło już dobre czternaście tygodni od chwili, kiedy samolot Germanwings, siostrzanej firmy Lufthansy, rozbił się we francuskich Alpach. Od tamtej pory Wolfgang i Brigitte VoB usiłują dojść jakoś do siebie. Pustka, jaką czuli na początku, ustąpiła dziś miejsca złości - na drugiego pilota, którego nazywają seryjnym mordercą, a także na Lufthansę.
- Rodziny tych, którzy zginęli, zostały zranione po raz drugi - mówi Brigitte. Ma na myśli list, w którym adwokaci Germanwings oferują im 25 tysięcy euro zadośćuczynienia za ból spowodowany śmiercią syna, do tego po 10 tysięcy euro dla niej i jej męża jako najbliższych krewnych. - Życia
Jensa nie da się przeliczyć na pieniądze - stwierdza drobna, krucha kobieta. - Z powodu tej straty będziemy cierpieć do końca naszych dni.
Podczas katastrofy zginęło
150 ludzi - wszyscy, którzy byli na pokładzie samolotu. Wielu członków ich rodzin uważa propozycje Lufthansy za bezczelność.
- Tworzy się opór - mówi Wolfgang VoB. Krewni ofiar uważają, że koncern chce po prostu jak najszybciej pozbyć się problemu.Tak prędko się to jednak nie stanie. Adwokaci z kilkunastu państw sondują obecnie, w jaki sposób różna sytuacja prawna w poszczególnych krajach europejskich i w USA wpłynie na wysokość odszkodowań. Akurat w Niemczech, siedzibie linii lotniczych, rodziny ofiar katastrofy mogą spodziewać się niewiele lub nic - z reguły nie przysługuje im żadne zadośćuczynienie.
Odszkodowanie za ból, jakiego doświadczają krewni ofiar, w Niemczech przysługuje jak dotychczas jedynie za tak zwaną stratę w wyniku szoku: uszczerbek na zdrowiu doznany na skutek znacznych cierpień psychicznych. Za zwykłą żałobę, bez utraty zdrowia, nie ma żadnej finansowej rekompensaty.
- Niemcy są pod tym względem całkowicie odosobnione - stwierdza Thomas Kadner Graziano, profesor prawa cywilnego z Genewy. W pozostałych krajach europejskich przewidziane jest zwykle odszkodowanie dla rodzin. We Włoszech na przykład krewni mogą otrzymać do 304 tysięcy euro.W Niemczech stale pojawiają się próby zmiany owej sytuacji. CDU/CSU i SPD w umowie koalicyjnej z 2013 roku wpisały „niezależne prawo do zadośćuczynienia” dla bliskich krewnych do swojego programu. Do jesieni koalicja zamierza wnieść projekt ustawy w tej kwestii.
- To, co Lufthansa zaproponowała krewnym ofiar, nie jest zbyt hojną ofertą - uważa poseł do Bundestagu Johannes Fechner, który prowadzi negocjacje w imieniu SPD.
Wprowadzenie nowej regulacji nie będzie jednak rzeczą łatwą. SPD, jeśli w ogóle, chce jedynie określenia dolnej granicy odszkodowania, w żadnym razie nie górnej. W przypadku CDU/CSU wygląda to dokładnie odwrotnie. Owa inicjatywa prawna ma jednak pewien istotny hak: krewni muszą przed sądem udowodnić sprawcy jego winę, to zaś jest procedurą długotrwałą i drogą.
Elmar Giemulla, profesor prawa lotniczego z Berlina, reprezentuje wielu krewnych ofiar, między innymi rodziny uczniów i nauczycieli z Hal-tern, którzy byli na pokładzie feralnego samolotu lecącego z Barcelony. Od ponad dwudziestu lat jest adwokatem specjalizującym się w katastrofach lotniczych.
sir. 13 »