KURIER WILEŃSKI. Piątek, 1? lipca 2015 r. REPORTAŻ 13
zestr. 12 » Ile jest warto ludzkie życie
Propozycję złożoną przez Lufthansę nazywa „bezczelną’,’ zwłaszcza w porównaniu do innych tego typu przypadków. Po wypadku maszyny tureckich linii Birgenair w 1996 roku krewni, których reprezentował, otrzymali po około 100 tysięcy euro zadośćuczynienia. A po katastrofie Concorde’a w Paryżu w 2000 roku rodzinom wypłacono po 1,2 miliona.
W Stanach Zjednoczonych można teoretycznie oczekiwać bardzo wiele. Państwo, zasądzając wysokie odszkodowania, dąży do wprowadzenia w liniach lotniczych wyższych standardów bezpieczeństwa. Jeśli amerykańscy sędziowie dojdą do wniosku, że Lufthansa popełniła błąd, zatrudniając niewłaściwego człowieka jako drugiego pilota, mogą zmusić ją do wypłat w milionowej wysokości.
Wątpliwe jest jednak, czy
tak wiele rodzin może złożyć skargę w USA. W przypadku tych z Niemiec może być zastosowane jedynie znacznie bardziej restrykcyjne prawo niemieckie - twierdzi Gerhard Wagner, profesor prawa zobowiązaniowego z Uniwersytetu Humboldta w Berlinie.
Przy skargach składanych w obrębie Unii Europejskiej zasada brzmi: jeśli towarzystwo lotnicze i ofiary pochodzą z tego samego państwa, obowiązuje tamtejsze prawodawstwo. Germanwings ma siedzibę w Niemczech, dla miejscowych krewnych oznacza to więc, że wysokość wypłat będzie określana wyłącznie według prawa niemieckiego.
Z perspektywy Lufthansy chodzi tu o więcej niż uczciwą ofertę - koncern wypłacił już po 50 tysięcy euro natychmiastowej pomocy. Teraz krewni każdej z niemieckich ofiar mają otrzymać po 25 tysięcy euro i dodatkowo po 10 tysięcy dla członków najbliższej rodziny.
Gdyby linie lotnicze działały dokładnie według niemieckiego prawa, niemieccy krewni dostaliby znacznie mniej - wyjaśnia Wagner. Rodzicom, którzy stracili dziecko, „oprócz zwrotu kosztów pogrzebu i ewentualnie niewielkiego zadośćuczynienia za udowodniony uszczerbek na zdrowiu, spowodowany Szokiem, nie przysługiwałoby nic więcej’.’
Dyskusja, jaka toczy się w kwestii odszkodowań i zadośćuczynień, dotyka delikatnych problemów. Ile warte jest ludzkie życie? Jak wycenić ból? I od jakiej wysokości rodziny ofiar nie potraktują oferowanej im kwoty jako szyderstwa?
Być może każda próba określenia liczbami tego, co niepojęte, z góry skazana jest na porażkę.
- Ból i żałoba to nie są kategorie, które można traktować z punktu widzenia finansowego -mówi Thomas WeiBer, profesor etyki z uniwersytetu w Bamber-gu. Mimo to zadośćuczynienie jest ważne jako gest, znaczenie ma też konkretna kwota. - Dla krewnych jest to wyraz uznania ich cierpienia - stwierdza WeiBer.
Co teraz? Po zaoferowanym ryczałtowo zadośćuczynieniu niektórzy adwokaci reprezentujący rodziny ofiar obawiają się scenariusza, w którym wysokość przyznawanych odszkodowań może być bardzo zróżnicowana.
- Oferta skierowana do krewnych z Niemiec kryje w sobie niebezpieczeństwo, że na koniec o wysokości wypłaty zadecyduje narodowość ofiary - mówi berliński adwokat An-dreas Schulz.
Prawnik ten, doświadczony w międzynarodowych sprawach o odszkodowanie, kreśli obraz cynicznego dwuklasowe-go systemu, gdyby niemieckie prawo nie objęło cudzoziemców. Krewni ofiar spoza Europy mogliby na przykład składać skargi w USA, gdzie są większe szanse na uzyskanie wysokich sum. Dla niemieckich rodzin brzmiałoby to „jak policzek’’
Schulz reprezentuje rodzinę trzydziestoletniego Milada Hojjatoleslamiego, irańskiego dziennikarza sportowego, który przed tamtym śmiertelnym lotem był sprawozdawcą meczu Real Madryt - Barcelona. Wraz z kolegą chciał 24 marca odwiedzić swoich przyjaciół w Niemczech.
Jego ojciec, matka i siostra przybyli z Teheranu do południowej Francji, aby pochować go niedaleko miejsca katastrofy.
- Rodzina jest zupełnie wytrącona z równowagi - mówi mieszkający w Niemczech przyjaciel. - Bólu po stracie syna nie da się złagodzić kwotą 25 tysięcy euro.
Krewni są zdecydowani na proces z Lufthansą.
Skargi rodzin spoza Europy takich jak Hojjatoleslami, mogi skończyć się dla Lufthansy bar dzo nieprzyjemnie. Schulz roz waża, czy procesu, zamiast Stanach Zjednoczonych, nie po prowadzić w Teheranie. Tamtej szy rząd mógłby w przypadku znanego dziennikarza wywrzeć większy nacisk na linie lotnicze tak by irańska rodzina nie dosta la na koniec mniej niż amery kańskie. W grę - uważa adwokat - wchodziłaby nawet konfiskata odrzutowców Lufthansy na te-herańskim lotnisku. B
„Der Spiegel" Fot. archiwum
Przy skargach składanych w obrębie Unii Europejskiej zasada brzmi: jeśli towarzystwo lotnicze i ofiary pochodzą z tego samego państwa, obowiązuje tamtejsze prawodawstwo