TEMAT NUMERU
Nie chcę tu pisać o konkretnych elementach etosu akademickiego i profesorskiego, lecz o warunkach jego funkcjonowania i rozprzestrzeniania się.
Pierwszy z nich jest oczywisty: chodzi o bezpośredni kontakt sprzyjający budowaniu relacji między mistrzem a uczniem. Co ważne, uczeń nie oczekuje od mistrza „profesorskiej", mentorskiej postawy, ale żywego wzoru bycia, wzoru nienachalnego, ale zaraźliwego. Jak napisałem, miałem i mam szczęście takie wzorce spotykać.
Drugim warunkiem funkcjonowania i rozprzestrzeniania się etosu profesorskiego jest wolność akademicka i związana z nią odpowiedzialność za swoje działania. Chodzi m.in. o wolność wyboru tematów badawczych oraz treści przekazywanych na wykładach. Dlatego pewien niepokój budzą we mnie próby ograniczenia tej wolności w imię lepszego dostosowania procesu kształcenia do wymogów rynku pracy. To
ludzi do życia zawodowego. Obecnie wymóg ten rozumie się jednak bardzo wąsko: chodzi o przygotowanie zawodowe w zakresie umiejętności znajdujących bezpośrednie zastosowanie w tym czy innym fachu.
będzie musiał zmierzyć się absolwent studiów uniwersyteckich, jest wolność rozumiana jako swoboda wyboru swojej drogi życiowej oraz odpowiedzialność za własne decyzje. Dlatego kształcenia uniwersyteckiego lepiej nie sprowadzać do czysto zawodowego, a etosu profesorskiego do sprawności i umiejętności zawodowych. W grę wchodzi umiejętność najważniejsza: radzenia sobie z własną wolnością i związaną z nią odpowiedzialnością.
Na zakończenie zaryzykowałbym następującą hipotezę. Jeśli polskie środowisko akademickie ponosi jakąkolwiek winę za nieprzygotowanie młodych ludzi do funkcjonowania na rynku pracy, to nie chodzi o zaniedbania w przekazywaniu tych czy innych praktycznych umiejętności, ale o obniżenie poziomu wymagań. Student, który otrzymuje pozytywne oce-
nawyków. Przede wszystkim się rozleniwia. Człowiek leniwy nie sprosta wyzwaniu wolności.
Tekst pisany dzień po kolokwium habilitacyj-
fc] |
Na wstępie chciałbym nałożyć na swoją wypowiedź pewien bezpiecznik, który uchronić mnie może przed katastrofą. Pisanie o modelu profesury w momencie, kiedy profesorem nie jestem, pachnie na kilometr mędrkowaniem i próżnością. Od razu więc prostuję - mędrkować nie chcę, a próżność chowam na lepsze okazje, wszakjeśli już nią grzeszyć, to przy lepszych okazjach. | |
Międzynarodowych US |
załóżmy, że profesorem zostanę, to przecież za lat dziesięć czy piętnaście, ktoś może ów tekst wyciągnąć z bibliotecznych czeluści, pokazać |
mądralą; i co z tego zostało?" Tak czy siak, to stąpanie po kruchym lodzie, ale skoro samodzielnie, nieprzymuszony w nadmierny sposób zgodziłem się zabrać głos, będę brnąć dalej przez to smętne jezioro. |
FWąii |