mieć tylko 8 wózków, niektóre z koni po zapięciu większej ilości wózków zostawały stać i przestawały ciągnąc. Po prostu kiedy zaczął ciągnąc, skubniecia, które nastawaly przy każdym wózku., potrafił prawdopodobnie zliczyc do ośmiu, a przy dziewiątym zwier rzęcym instyktem wiedziony odgadł, ze chcą naruszyć jego siły i przestał ciągnąc. 0 inteligencji małej klaczy na Kopalni Henryk w Karwinie opowiadają dotąd.
Ojciec wspominał jeszcze o .innej historii. Na Kopalni Henryk w Karwinie zarzad kopalni, mogąc nigdzie " zakupie małego konia do niskich pokladow, postanowił sprowadzić osia. Z jakiejś wioski hrabiego Larischa przyprowadzono osia i na probe opuszczono do podziemia. Osioł ledwie wylazł z klatki położył się na płyty i nie rusiyl z miejsca. Wciągnięto go z powrotem do klatki i wywieziono na powierzchnie. Śmiechu było stad niemało.
Kopalnie w -ć-z&s-ie -odznaczały ogromnym zacofaniem techni
cznym. Taczkowało sie w ubiegłym stuleciu, taczkowalo się jeszcze
w niektórych kopalniach do r. 1939. Starsi górnicy do dziś jeszaze pamietaja czasy taczkowania węgla, czyli jak w Karwinskim Zagłębiu mowia "karowania" węgla z filaru do "gospody", w której bywał podstawiony woz. Taczki do węgla zwane u nas "karami" były różnej wielkości. Silny "szleper", jak wówczas nazywano taczkarzy, woził węgiel w "sztwiorach", cztery bowiem taczki musiał nakarowac do wozu kopalnianego, słabszy woził wegiel w "pięciorych", a szleper, który nie mogl podołać ani "sztwiorom", ani "pięcioróm" brał "sze-sciory" czyli tak zwane "pisklę". Podczas karowania z upalnicy miał do pomocy tzw. "frajtra", który pomagał ciągnąc taczki.
Starsi górnicy pamiętają jeszcze owe trudy "karowania", pamiętają zdarte do krmi plecy i członki palców. Wspominają czasy swego "frajtrowania" i harowania nie omieszkają splunąć i zakląć soczyście pod adresem tej prawdziwe niewolniczej harówki.
W jaki sposob odbywało się strzelanie w węglu wierzyć się dzisiaj nie chce. Według opowiadania dziadka Ludwika Ochmana strzelanie odbywało sie w następujący sposob: do roku 1909 otwory strzelnicze wiercono ręcznie za pomocą świdra i perlika. Do roku 1870 strzelano prochem /lontow strzelniczych wtedy nie znano/. Puste źdźbła wypełniano prochem strzelniczym, który zapalano za pomocą krzesiwa i hubki. Przed odstrzelemiem nabojow wyganiano z przodku metan rozganiając surdutem i "flekami" górniczymi po-.wfjttrze. Przed rozpoczęciem pracy wiertniczej w wypadku zagazo-
' i ,
weąfla przodku, wypalano metan w ten sposob, ze co kilka metrów