Rudolf Ochman
W ZADYMIONEJ P U T Y C E
O pierwszym zebraniu socjalistycznym w Lutyni Polskiej, odbytym w niedzielę 5 maja 1893 roku. Według opowiadania ojca Jozefa Ochmana, górnika z Szybu Głównego w Orlowej zapisał Rudolf Ochman.
Juz- od trzynastego roku życia zacząłem pracować na kopalni, bo w domu była wielka bieda, nie było z czego zyc. P© śmierci mojego Ojca Ludwika Ochmana, zatrutego gazami podczas eksplozji metanu na kopalni Bettina w Dąbrowie w roku 1885, nastały u nas złe czasy. Matka wdowa z sierotami, pięcioro nas bowiem pozostało, otrzymała co trzy miesiące 18 koron emerytury.
Byłem najstarszym z rodzeństwa. Nawet szkoły ludowej. nie dokończyłem. Burmistrz. Helis na prośby mej matki zmienił mi datę urodzenia w ksiązecz -o robotniczej, żebym miał ukończonych czternaście lat, bo tylko no ukończeniu tego wieku, wolno było przyjmować do pracy na kopalni.
Zacząłem pracować jako taczkarz. Obrzydzenie się bierze, kiedy wspomnę na te czasy Mn iłem wtedy zdarte do krwi plecy i palce u rąk. Naładować i nataczkowac dziesięć wózków węgla, była to praca nielada. Taczki, czyli tak zwane po naszemu "kary" z przykladkami, dobrze dały się we znaki, cztery takie kary,nazywaliśmy je "sztwiorami"> pełne węgla, trzeba było ppzywiezc z przodku do "gospody" i przewrocie do wozu. Moj pirrwszy taczkarski chrzest odbył s ię, na pokładzie Ludwik o miąszosci jednego metra. W jeszcze niższych pokładach karowano taczkami o niższych przykładach, takie taazki nazywano "piącio-rami" lub "szesciorami"czyli "pisklami".
Ha! Harowanie było harówkę, co się zowie. Nie dziwota więc, ze po latach jeszcze śpiewaliśmy piesn zaczynającą się od slow: Na Obszochcie niskie fleca,
Odrzolech tam moye pieca....
Po "odkarowaniu" moich chłopięcych lat, byłem krotko wozakiem. a wcześnie, bo juz w osiemnastym roku życia, awansowano mnie na "hajera" czyli rębacza. W tych czaspch zaczęto mowie u nas o socjalistach i ruchu socjal •tycznym, który miał na celu obniżenie czasu pracy górników, uświadamianie ich i polepszenie