spożytkować te w ten sposób zewsząd nagromadzone skarby mądrości” (J.A. Komeński, Pisma wybrane, Warszawa 1956, s. 137).
Konarski nie tworzył idealnego, abstrakcyjnego modelu nauczania, meliorował tylko system istniejący, działanie jego było uwarunkowane ówczesną rzeczywistością. W szkolnictwie katolickim zastał monopol książki przestarzałej, źle wykorzystywanej. Teoretycznie szkoła podkreślała oczywiście kult książki, który jednak praktycznie sprowadzał się do dyktowania anachronicznych podręczników z zaniedbaniem samodzielnej lektury dzieł oryginalnych.
Czytanie i komentowanie tekstów uzupełniały godziny lekcji i zajęć domowych. Program szkolny przeładowany był lekturami obowiązkowymi. Ale za jeden z najważniejszych celów edukacji uznane zostało przyzwyczajenie do czytania, nawyk aktywnego obcowania z książką, przedłużający na całe życie korzyści nauki szkolnej. Konarski nie zawahał się nawet powtórzyć, znanego już od starożytności twierdzenia, że książki są najlepszym nauczycielem. Reforma pijarska kładła wielki nacisk na prywatne lektury uczniów i na przyzwyczajanie ich do kupowania książek. Przy czym rzecz charakterystyczna, było to novum przyjmujące się z trudem, budzące zdumienie i sprzeciw nie tylko samych uczniów, ale i rodziców.
Warto przypomnieć niektóre, przynajmniej najbardziej charakterystyczne sformułowania Konarskiego, pamiętając, że podniesione do rangi ustawy, oddziaływają później również na programy Szkoły Rycerskiej i Komisji Edukacji Narodowej, ukierunkowały i ugruntowały znów na dłuższy czas kult książki w szkolnictwie polskim. Oto programowe zalecenia autora: „(...) Wreszcie jako to już na innym miejscu wspomnieliśmy nauka bez dobrych
7