95
Do wielojęzyczności podchodzi się też różnie wśród tutejszej Polonii. Stanowi ona dość specyficzne środowisko społeczne. Ja sama nie wyobrażałam sobie przed kilkoma laty, kiedy opowiadałam swojemu synowi bajkę, żeby Czerwonego Kapturka mógł zjeść „Wolf”, Mówiłam „wilk”, a więc inaczej niż matki z wielu rodzin, które przyjechały tutaj na tzw. pochodzenie. Dla tych ludzi było oczywiste, że od pierwszych dni życia dziecka należy rozmawiać z nim wyłącznie po niemiecku. Kiedy po raz pierwszy zamiast lekcji polskiego przeprowadziłam zajęcia z historii, byłam pod wrażeniem słuchających z wypiekami na twarzach dzieci. Padały pytania: „Skąd pani to wszystko wie? Czy mogę pożyczyć do domu atlas? Opowiem to wszystko i pokażę tacie!” Tak, ale tata to wszystko wie...
Rodzice chętnie przyprowadzają swoje pociechy na lekcje polskiego wówczas, kiedy te chodzą jeszcze do czteroklasowej szkoły podstawowej. Później, od piątej klasy, kiedy zaczyna się szkoła średnia, rodzice coraz częściej zadają sobie pytanie, czy ich dzieci dadzą sobie w nich radę i czy sprostają np. wymaganiom programu nauczania języka angielskiego (jest go 5 godz. tygodniowo). Wówczas słyszymy stwierdzenia w rodzaju: „Niech nie mieszają się dziecku języki”. Na szczęście nie jest to zjawisko powszechne. Zauważamy np. rosnące zainteresowanie językiem polskim wśród młodzieży, która może wybrać na maturze zamiast angielskiego język ojczysty. Poza tym od kilku lat widać, iż Polonia niemiecka coraz przychylniej zaczyna odnosić się do kraju swego pochodzenia.
Władze niemieckie nie partycypują w finansowaniu działalności szkółek polonijnych, gdyż nie pozwalają na to przepisy budżetowe. Nie można wspierać z funduszów landowych bądź komunalnych nauczania języków obcych w systemie pozaszkolnym. Jak zatem sobie radzimy? Naukę finansują przede wszystkim rodzice. Odpłatność jest jednak symboliczna, niejednokrotnie uzyskane w ten sposób środki nie wystarczają nawet na pokrycie kosztów przygotowywanych materiałów do lekcji i przejazdów. W punktach nauczania, które powstały z inicjatywy rodziców, działamy jako wolontariusze. Wiele prac wykonujemy nieodpłatnie organizując liczne imprezy, które zasilają szkolny budżet.
Od 1997 roku uczę języka polskiego w dwóch szkółkach polonijnych. Warunki, w' jakich pracujemy, są bardzo trudne zarówno dla ucznia, jak i nauczyciela. Zmuszają one nauczyciela do ciągłego poszukiwania i odkrywania nowych, innych dróg nauczania.
Ucząc dzieci dwujęzyczne napotykam na wiele trudności: uczniowie są w różnym wieku (co nie zawsze idzie w parze z umiejętnościami), niełatwo dokonać od razu trafnego podziału uczniów na grupy — potrzeba na to czasu, obserwacji i czynnej pracy, ograniczona jest ilość godzin, niejednokrotnie warunki pracy są prowizoryczne, brakuje pomoc)' dydaktycznych.
To tylko ogólny zarys trudności i problemów, na jakie natrafiają uczniowie i nauczyciel. Specyfika pracy wymusza na nauczycielu stworzenie takich warunków, w których uczniowie nie będą przyswajać sobie przekazywanej wiedzy o języku, ale rozwijać drugi język poprzez rozwój osobowości.
W nauczaniu dzieci i młodzieży w' Niemczech bardzo istotne jest jednoczesne kształcenie języka w mowie i piśmie. Codzienny kontakt ucznia z językiem polskim ogranicza się zazwyczaj do rozmów z rodzicami; z rówieśnikami (również tymi dwujęzycznymi) uczniowie porozumiewają się zazwy czaj w języku niemieckim. Dlatego ważną rolę w procesie nauczania-uczenia się odgrywa ciągłe powtarzanie, ćwiczenia. Nauczyciel chcąc stanąć na wysokości zadania, musi opracowywać nieszablonowe bloki lekcyjne. Bardzo istotne staje się kształtowanie samodzielności, dzięki której uczniowie nabywają umiejętność podejmowania decyzji i dokonywania wyborów.
Praca z uczniami dwujęzycznymi jest pewnego rodzaju wyzwaniem. Odmienność wa-