216
ADAM BOCHEŃSKI
zwiększenie budżetów bibliotecznych, ale temu musi się zaradzić i na to środki muszą się znaleźć.
Organizacja bibliotek szkół wyższych pozostawia bardzo wiele do życzenia. Mimo wielokrotnie od lat podnoszonych głosów w sprawie reorganizacji tych bibliotek, nic się dotąd nie zmieniło. Panuje tu jeszcze ciągle wielki chaos.
Mówiąc o bibliotekach szkół wyższych mam na myśli zarówno biblioteki centralne czy główne, jak i biblioteki zakładów czy seminariów.
Dyskusje podjęte na łamach Życia Nauki w r. 1948 i 1949 oraz prace Komisji Bibliotekarsko - Normalizacyjnej b. Państwowego Instytutu Książki rzuciły światło na różne niedomogi naszych bibliotek 1). Był to pewien krok naprzód, nie dał jednak jak dotąd niemal żadnych pozytywnych rezultatów. Dziś, gdy stoimy przed Kongresem Nauki Polskiej, kiedy wielkim nurtem idą prace w poszczególnych sekcjach i podsekcjach Kongresu, każdy głos w sprawie organizacji bibliotek naukowych może mieć znaczenie. Wielokrotnie ostatnio zwracano uwagę na to, że podstawowym warunkiem racjonalnego i szybszego niż dotąd rozwoju nauki jest planowanie w zakresie prac naukowych i dydaktycznych. Stąd wynika postulat pracy zespołowej, gdyż tylko na tej drodze można mówić o pracy planowej, stąd w dalszej konsekwencji wynika myśl tworzenia instytutów i zespołów katedr, czyli łączenia mniejszych jednostek w większe całości.
Do tych planów muszą się dostosować i biblioteki szkół wyższych, zwłaszcza biblioteki zakładowe. Dziś stan jest taki, że w każdej szkole wyższej istnieje biblioteka główna, czy centralna, oraz szereg bibliotek przy poszczególnych katedrach. Bardzo nieliczne są biblioteki instytutowe. Te małe biblioteki zakładowe żyją (a niekiedy tylko wegetują) własnym życiem, bez jakiejkolwiek współpracy, bez jakiegokolwiek kontaktu między sobą i z biblioteką główną. Są one zazwyczaj bardzo skromnie dotowane i nie mogą należycie uzupełniać
) Por. mój artykuł: O bibliotekach szkół wyższych. Zycie Nauki T. 7. 1949 Nr 37, s. 33-40.