DEFINICJA KOGNITYWNA TERMINÓW „TABLOID" I „TABLOIDYZACJA” 35
podsumowuje to stanowisko. W opinii badanych respondentów czytanie tabloidów staje się indeksem niskiego statusu społecznego i miernego poziomu wykształcenia. Kategoryzacja MY-ONI dotyczy również postaci, głównych bohaterów tabloidów. ONI to „rzekome gwiazdy” i „gwiazdy podejrzanego autoramentu” — czyli grupa, którą ocenia się negatywnie, a w najlepszym razie traktuje protekcjonalnie. W tym miejscu można jednak zapytać: jak ów binarny podział wyglądałby w definicjach pisanych przez członków innych — niżej sytuowanych — grup społecznych? Czyż „ONYMI” nie byłaby wtedy inteligencja lub związane z nią osoby utożsamiane ze skorumpowanymi lub/i zepsutymi elitami?
Opozycyjne zestawienia widoczne w analizowanych eksplikacjach świadczą
0 kilku ważnych zjawiskach. Po pierwsze, opozycja MY-ONI nadal jest postrzegana jako fundamentalne rozróżnienie społeczne służące identyfikacji grupowej i określeniu własnej tożsamości oraz posiadanego statusu. Po drugie, jednoznacznie dowodzi wartościowania przez dystynkcję, czyli budowania mechanizmów społecznej hierarchizacji i różnicowania. Snobistyczny charakter dystynkcji każe intelektualiście podkreślać dystans dzielący prostacką kulturę niską (reprezentowaną przez tabloidy) od kultury wysokiej (nie-tabloidowej) (Majkowska 2001: 38). Czyż braku definicji terminu „tabloid” w najważniejszych wydawnictwach leksykograficznych nie można interpretować jako swoistego aktu wykluczenia, dokonanego przez grupy dominujące? Nie tylko tego słowa, ale i obszaru przez nie nazywanego? Teza to zapewne ryzykowna, ale sądzę, że mająca swe uzasadnienie. Po trzecie, widoczny jest brak eksplikacji odnoszących się do cechy definicyjnej tabloidu często podkreślanej przez teoretyków: zainteresowania „zwykłymi sprawami zwykłych ludzi” (Pisarek 2008: 134). Respondenci nie dostrzegali w tabloidach ważnych dla siebie spraw — badani na pewno nie uważali siebie za owych „zwykłych ludzi”, którzy mają być głównymi czytelnikami tabloidów.
Omówione definicje terminów „tabloid” i „tabloidyzacja” odsłaniają zatem pewien paradoks. Tkwi w nich bowiem pułapka semantyczna — pułapka języka opisu. Otóż, jednoznaczna aksjologia w omawianych kategoryzacjach nie świadczy o wyrafinowaniu i subtelności definicyjnej; przeciwnie — doskonale się mieści w ramach racjonalności potocznej, która wyraźniej akcentuje jednoznaczność niż złożoność
1 wielowarstwowość. To właśnie w typie racjonalności potocznej aktem wstępnym każdego rozumienia jest wartościowanie połączone z ustanawianiem opozycji semantycznych (Bartmiński 2006: 20). Tym samym, zebrane eksplikacje tabloidów są równie „tabloidowe” jak definiowane przez nie pojęcia. Zamiast krytycznego opisu, zamiast języka neutralnej aksjologicznie diagnozy, języka opisu obiektywnie istniejących zjawisk medialnych, mamy do czynienia w definicjach respondentów z jednoznacznym wartościowaniem, obraźliwą leksyką oraz wyraźną potrzebą zaznaczania personalnego dystansu — czyli właśnie z elementami typowymi dla stylu tabloidów: prostą aksjologią, przejaskrawieniem, emocjonalnym słownictwem, merytorycznymi uproszczeniami, stereotypizacją i skłonnością do wywoływania mocnego wrażenia. Pojawia się więc problem zasadniczy: czy w ogóle istnieją narzędzia
Oblicza Komunikacji 3/2010 © for this edition by CNS