Marek Kuslba
Absolwant filologii polskiej UMCS. Reporter, poeta, krytyk literacki, publicysta, wydawca i tłumacz urodzony w 1951 roku w Krośnie. Mieszka w Toronto (Kanada). W latach 1976-1981 pracował w miesięczniku „Kontrasty" i „Gazecie Ws Laureat k<
Adama Polewki
aequo zTeresąTorafiską. Członek NSZZ „Solidarność", Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich i Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Autor tomów wierszy:„Tratwa" (Lublin 1976), „Wszystkie działa na mnie" (Białystok 1983),„Samobójstwo Marsjan" (Toronto 1987),„Rozwiązać siebie" (Berlin 1995), „Inne powody" (Warszawa-Rzeszów 2005), „Admirał Road" (Berlin 2006), artykułów, felietonów, reportaży, dwóch sztuk teatralnych oraz książki biograficznej o Januszu Żurakowskim (po angielsku). Tłumacz m.in. wierszy i reportaży Ryszarda Kapuścińskiego (wraz z Dianą Kuprel). Wydawca wspomnień Janusza Żura-kowskiego„Nie tylko o lataniu" (2002). Współpracuje z„Przeglądem Polskim", dodatkiem literacko-spo-łecznym „Nowego Dziennika'^ Nowym Jorku (stały felieton „Żabką przez Atlantyk", www.dziennik.com).
Wszystkiemu winien Hitler albo
■rysokie latanie
To się dzieje w pobliżu Ramallah, stolicy Autonomii Palestyńskiej.
Marek Kusiba podchodzi do zszytego z worków namiotu, w którym koczuje Beduin z rodziną. Mohammad Mlaihat akurat zapędził kozy do prowizorycznej zagrody i zaparzył kawę.
- Want some coffee? - pyta Beduin. Piją w milczeniu. Trwa to długą
minutę, zanim Mohammad spyta:
- What country are you from?
- Canada - odpowiada odruchowo Kusiba. Po chwili dodaje: - Poland.
- I wyjaśnia: - Mieszkam w Kanadzie, ale jestem z Polski... Jestem z Toronto.
Mohammad Mlaihat skinął głową:
- Aha.
Zatracić poczucie ojczyzny
O Beduinie Marek Kusiba pisze 3 czerwca 1995 roku w liście do Romana Sabo, eseisty i poety z Vancouver: A on sobie mieszkał, gdzie mieszkał, hodował kozy, płodził dzieci, miał wielbłąda. kilka żon, i na pewno żadnych problemów z określeniem własnej tożsamości. Był. / kawę ze mną pił, jakbyśmy się znali od dziecka. Nie marzył o lataniu do gwiazd, bo wiedział, że gwiazdy do nie
go przyjdą, gdy tylko zapadanie zmrok. Nie marzył o podróżach, bo żył od dziecka w podróży. Nie chciał poznawać obcych ludów, to one chciały poznawać jego; nie chciał mieszkać z łazienką, co mu proponowano, bo nie uznawał zamkniętych pomieszczeń. (...) Nigdy znikąd nie emigrował, bo nie miał ojczyzny geograficznej; miał ojczyznę etnograficzną.
Tam, gdzie pada deszcz
Ojczyzna Romana Sabo rozciąga się od Karpat po Kordyliery. Urodził się w Lesku. Studiował filologię polską na Uniwersytecie Śląskim. Z Polski wyjechał w 1980 roku i po jednorocznym pobycie w Europie Zachodniej przybył do Kanady. Zamieszkał w Vancouver nad Pacyfikiem. Po odbyciu studiów slawistycznych na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej i na Uniwersytecie Toron-tońskim, w 1991 roku uzyskał tytuł doktora. Jest ojcem 18-letnich bliźniaków. Ich matka jest rodowitą Irlandką. Prowadzą dom polsko-irlandzko-kanadyj-ski. Nie mają jednak problemów z określeniem tożsamości. „Moja ojczyzna jest tam, gdzie deszcz” - żartuje Roman. W Vancouver często pada. Ale jest to za-
24
wiadomości Uniwersyteckie-, grudzień 2007