tym jest — podobnie jak kultura — ściśle związany z antropologią termin „relatywizm kulturowy”.
Dyskusja o relatywizmie we wszelkich możliwych jego wariantach jest zawsze wypadkową stanu nauki i stanu kultury. Mam tutaj na myśli wzajemny związek między nauką jako autonomiczną dziedziną teorii i praktyki, a ogólną kulturą zawierającą w sobie tę pierwszą jako wyróżniony składnik. Otóż dopóki jest tak, że to nauka ma objaśniać kulturę i samą siebie, refleksja nad względnością świata społecznego nosi cechy refleksji przede wszystkim epistemologicznej i teoretyczno-metodologicznej. Wspiera się ona nadto na kategorialnej koncepcji racjonalności, stąd tak typowa dla niej opozycja między relatywizmem (przedmiotowym i epistemolo-gicznym) a racjonalnością (kultury i nauki).
Podstawowe nieporozumienie, które towarzyszyło sporom racjonalistów z relatywistami, zawierało się w tym, że w debacie posługiwano się dwoma różnymi sensami pojęcia „relatywizm” jako doktryny ogólnej. Czym innym jest bowiem relatywizm dla „koneserów zróżnicowania”, czyli antropologów, czym innym zaś dla epistemologów. Weźmy typowo relatywistycznie twierdzenie dekretujące, że prawda jest zawsze i tylko prawdą dla danej kultury, społeczeństwa, jednostek, epoki historycznej. Racjonaliści mogą bardzo łatwo uporać się z podważeniem jego sensowności, mówiąc, że skoro każda partykularna prawda jest względna wobec innych głoszonych prawd, to w konsekwencji twierdzenia samych relaty-wistów muszą być podobnie względne. Zaplecze myślowe tak argumentujących krytyków zakłada tym samym, że „prawda” jest pojęciem uniwersalnym, a zatem prawomocne może ono być wyłącznie w sensie absolutnym, a nie zrelatywizowanym. Problem w tym, że relatywiści kulturowi nie używają pojęcia prawdy w tym uniwersalnym sensie. Jako badacze kultury, tropiciele jej zróżnicowania, interesują się wyłącznie kwestią, co jest prawdą dla takiej to a takiej kultury. Racjonaliści traktują tedy kulturowych relatywistów jak epistemologów i jako takich krytykują. Z kolei ci drudzy „przesuwają” tych pierwszych na pozycje „zwykłych” badaczy kultury, odmawiając im tym samym prawa do epistemologicznego osądzania tego, co sami twierdzą, badając kulturowe zróżnicowanie.
Pod wpływem idei związanych z szeroko pojmowanym postmodernizmem dzisiejsi antyrelatywiści zostali zmuszeni do zmiany argumentacji i — generalnie — do poniechania sporów epistemologicznych. Epistemologia jest bowiem traktowana jako wytwór kultury o podobnym statusie jak pojęcie „prawdy”, „wiedzy” czy „prawomocności”. W przypadku problemów związanych z zagadnieniem relatywizmu kulturowego pozwala to na wydobycie się z utartych sposobów argumentacji i podjęcie
A
192