PROBLEMY BIBLIOTECZNE OBECNEJ DOBY 11
wykładowców. Jedna katedra czy nawet studium bibliotekarstwa na Uniwersytecie w Łodzi nie może tu wystarczyć. Możemy znowu powołać się na dekret, który w art. 5 postanawia, że wszystkie biblioteki, zarówno należące do sieci, jak i działające poza nią, mają obowiązek posiadania personelu należycie przygotowanego do pracy z książką i czytelnikiem i na tej podstawie domagać się kredytów w budżecie państwowym na kształcenie bibliotekarzy.
Powinniśmy też, opierając się na tym postanowieniu, wyjednać u czynników decydujących uznanie bibliotekarstwa jako zawodu specjalnego i wydanie oddzielnej pragmatyki dla państwowej służby bibliotecznej. Panujące bowiem pod tym względem stosunki są dla stanu bibliotekarskiego krzywdzące a dla bibliotek wprost szkodliwe. Jeszczę. ciągle spotykamy się z nieuznawaniem facho-wośći» i potrzeby specjalnych kwalifikacji pracowników bibliotecznych, jeszcze ciągle obsadza się — nawet biblioteki ministerstw — siłami niewyszkolonymi. Jeszcze nie wyodrębniono etatów bibliotekarskich w ramach szkół wyższych, a sztywność etatów utrudnia awansowanie, tak, że nieraz siły o najlepszych kwalifikacjach muszą pozostawać na niesprawiedliwie niskich stanowiskach, w podrzędnych grupach uposażenia. Stosunkowo mała liczba etatów w poszczególnych bibliotekach i w państwowej służbie bibliotecznej w ogóle uniemożliwiają żywszy, racjonalny ruch służbowy. Jeżeli chcemy, aby do bibliotekarstwa zgłaszały się siły wartościowe, aby z niego nie uciekali co zdolniejsi pracownicy, musimy stworzyć im należyte i słusznie żądane warunki bytu i stanowisko społeczne. Bodaj analogicznie jak w nauczycielstwie automatyczne awanse, zależne od lat służby i uznanie bibliotekarzy naukowych za po-mocnicze siły naukowe, jak np. asystenci i adiunkci w szkołach akademickich. Stosowane obecnie dodatki naukowe i t. zw. *nau-czycielskie» dają wprawdzie wyraz uznaniu bibliotekarzy za pracowników równorzędnych z wymienionymi kategoriami pracowników państwowych, ale to jeszcze sprawy ostatecznie i w stopniu wystarczającym nie załatwfa. Tu może wprowadzić należyty ład • tylko specjalna pragmatyka, o jaką zresztą słusznie upominają się również archiwiści.
Analogicznej rewizji wymaga też los bibliotekarzy samorzą-