-Nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony nie nawiedzała, by już nas i nie atakowała pierwszej lepszej osoby z rzędu. Zaś z drugiej strony na pewno nie byłoby słychać ryku w nocy a wieści o potworze nie byłoby już w ogóle w gazetach ani w telewizji.
-Mam pomysł. Pamiętasz kiedyś mówiłaś mi, że ona nie chce mówić o tym dlaczego mieszka w lesie, a nie w domu. Może jak znajdziemy jej rodziców i pomożemy jej stać się znów normalną dziewczyną, odwdzięczyłaby się nam tym, że nie słyszelibyśmy ryku i wieści o potworze z lasu ucichłyby same od siebie.
-Faktycznie! Dobry plan i nie ma co dłużej zwlekać. Dzisiaj po lekcjach idziemy do lasu i dowiemy się od niej czegoś. Miejmy nadzieje, że pożytecznego - uśmiechnęła się dziewczyna.
-Ok. A teraz chodź na lekcje. Zaraz dzwonek.- zaśmiał się Will.
14:30. Las.
Will i Rosalyn weszli do lasu. Niestety nigdzie nie znaleźli Vanessy.
-Chodź do dżungli. Myślę, że tam ją znajdziemy.-powiedziała Rosalyn.
Przeszli przez pieniek i zaczęli szukać po drzewach Vanessy. Szukali jej dłuższą chwilę aż w końcu Rosalyn krzyknęła:
-Vanesso zejdź do nas, wiemy, że gdzieś tu jesteś. Chcieliśmy porozmawiać om tych zdjęciach z aparatu!
Momentalnie przed nimi pojawiła się Vanessa. Cała zapłakana.
-Dajcie spokój- prychnęła- Twoja siostra nie musi tych zdjęć dawać tej redaktorce. Sama odejdę. Wyjadę daleko stąd gdzieś gdzie nikt się o mnie nic nie dowie.
-Nie, nie musisz wyjeżdżać. Pamiętasz może, powiedziałaś mi kiedyś, że nie chcesz rozmawiać o tym, że mieszkasz w lesie. Mogę wiedzieć dlaczego?
-Skoro i tak już się nie zobaczymy... No więc... jak miałam 8 lat uciekłam z domu. Rodzice nie zwracali na mnie uwagi odkąd urodziła się moja młodsza siostra. Nie interesowałam ich. Czułam się odrzucona nie chciana. Miałam dosyć tego, że rodzina mnie olała więc wyjechałam i przeprowadziłam się tutaj do Cody. Zaczęłam, żyć z dala od ludzi bo czułam, ze do nich nie pasuję. Pewnego dnia gdy już tu się zadomowiłam. Poszłam nad rzekę po wodę. Po drugiej stronie zauważyłam ludzi, którzy przeganiają stado małp. Jednej nie zauważyli. To był właśnie Ko-Ko. Postanowiłam się nim zaopiekować. Od tamtego momentu mieszkamy razem w lesie zdani na siebie. Zawsze razem...
Rosalyn i Will stali jak słupy soli. To co usłyszeli zszokowało ich.
-To, że przez jakiś czas rodzice zajmowali się młodszą siostrą nie znaczy, że całkowicie cie opuścili i cie nie kochają.- powiedziała Rosalyn.