-Tak. Ryk podobno słychać zawsze o północy - odpowiedział również przestraszony.
Stali w miejscu nie ruszając się. Will szybkim ruchem wyjął z plecaka komórkę. Zaświecił nią w stronę krzaków. Nic nie było widać, ani słychać. Oboje ochłonęli trochę i starali się znaleźć drogę powrotną. Niestety bezskutecznie.
-To koniec. Zabłądziliśmy- rozpłakała się Rosalyn.
-Musimy tu przenocować, nie ma innego wyjścia-odparł ciągle przestraszony- Jutro wstaniemy wcześniej, znajdziesz komórkę i w szkole przebierzesz się w strój od wf-u, bo ten masz cały z błota. Teraz chodźmy spać, bo już późno.
Zasnęli bardzo szybko. Nie mieli jednak pojęcia, że ktoś cały czas ich obserwuje. Na drzewie ktoś siedział. Była to dziewczyna. Zeszła na dół po pniu, obejrzała nieznajomych. Nie wiedziała, że Rosalyn usłyszała ją i nie śpi. Dziewczyna leżała w bezruchu i obserwowała postać stojącą nad nią. Zauważyła tylko że to dziewczyna, po długich włosach które szybkim ruchem odbiły się w świetle księżyca.
Nieznajoma weszła na drzewo i tam jeszcze przez chwilę obserwowała przyjaciół. Później zasnęła tak jak oni.
Sobota. 4:15.
Will obudził się jako pierwszy. Był nie wyspany ponieważ musiał spać na trawie w której było mnóstwo małych kamyczków i połamanych gałęzi drzew. Skorzystał z okazji że Rosalyn jeszcze śpi i postanowił odnaleźć jej komórkę. Poszedł ścieżką szukając sterczącego korzenia na którym potknęła się dziewczyna. Zajęło mu to dłuższą chwilę ale w końcu znalazł korzeń i leżącą obok niego, porozbijaną na części komórkę. Poskładał ją, włączył i wrócił na miejsce biwaku.
Rosalyn już nie spała. Wstała, i otrzepała się z gałązek i igiełek, na których leżała. Zauważyła Willa idącego w jej stronę:
-Gdzie byłeś? -spytała.
-Szukałem twojej komórki.- odparł.
-I? Znalazłeś?- zaciekawiła się.
Tak- uśmiechnął się- Nic się nie stało, działa.- powiedział i podał komórkę koleżance.
Dziewczyna ucieszyła się, podziękowała i zobaczyła na ekranie 8 nie odebranych połączeń od taty. Załamała się. Usiadła i była bliska płaczu. Will zobaczył, że Rosalyn jest smutna. Usiadł obok i przytulił
-Nie martw się- próbował ją pocieszyć- Powiesz tacie, że spałaś u mnie a telefon rozładował się i nie zauważyłaś że dzwonił.
-Nie wiem, czy mi uwierzy.- odparła- Już rano go okłamałam.
Siedzieli tak dłuższą chwilę w ciszy, gdy nagle usłyszeli głośne kichnięcie. Dobiegało ono z gałęzi drzewa. Spojrzeli oboje w górę. Na dość grubej gałęzi bardzo wysoko nad nimi siedziała nieznajoma, która obserwowała Rosalyn w nocy. Miała bardzo długie poplątane brązowe włosy, brudną koszulkę i