pobiegła do sypialni Brzozowskiej.
- Olka! - zatrzasnęła za sobą drzwi i dopadła śpiącą koleżankę.
- Baśka, co Ty tu robisz o tak nieludzkiej porze? - Ola nieprzytomnie usiadła na łóżku i spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 8.30.
- Przestań, od szóstej powstrzymuje się, żeby nie przyjść! - przysiadła obok niej i smutnym wzrokiem spojrzała na Brzozowską - Olciaaa.... - jęknęła
- No, co się stało? Pokłóciłaś się z Markiem? - dziewczyna przetarła twarz, by sprawiać wrażenie bardziej żywej
- Nie, z ojcem! - mruknęła
- To w sumie nic nowego - skwitowała - Jeżeli już się z kimś kłócisz, to najczęściej właśnie z nim
- Ale Ola, nie rozumiesz! Pokłóciłam się z nim o Marka! - stanęła przy oknie
- Jednak się domyślił?
- Widział nas jak się całujemy pod domem. Potem dał mu wyraźnie do zrozumienia, że jest gorszy i zabronił mi go przyprowadzać do domu! Ola, co ja mam robić? Kocham Marka, ale ojciec tego nie akceptuję... - w oczach stanęły jej łzy - A ja nie zrezygnuje z niego, nigdy!
- To było do przewidzenia. Zwykły chłopak z osiedla i Ty? Z tego musiała być afera - Brzozowska podeszła bliżej przyjaciółki współczująco klepiąc po ramieniu
- Afera? Jemu chodzi tylko o to, że ktoś „ważny" mógłby nas zobaczyć, że przestanie bywać na salonach! - cała kumulująca się w niej złość wreszcie znalazła ujście - Czy on zawsze musi być tak kryształowo idealny?! Duszę się z nim pod jednym dachem! Powiedz mi, co ja takiego robię źle?
- Basia spokojnie, nie denerwuj się - Ola starała się uspokoić dygoczącą z nerwów przyjaciółkę.
- Ale powiedz, czy bycie szczęśliwym jest czymś złym? Jestem jego jedyną córką, a nie potrafi zaakceptować mnie takiej, jaką jestem! Zawsze jego musi być na wierzchu, ale nie tym razem! Nie zamierzam rezygnować z Marka! Kocham go i chcę z nim być! - na samą myśl o nim poczuła się lepiej - Nie obchodzi mnie, że nie ma kilku tysięcy na koncie, nie jest wykształcony czy mieszka w starej kawalerce z matką i młodszym bratem!
- Basiu, zdajesz sobie sprawę, że twój ojciec tak łatwo nie ustąpi...
- Wiem, ale mimo to zamierzam być cholernie szczęśliwa z chłopakiem, w którym jestem zakochana do szaleństwa, tyle że ten chłopak nie odbiera telefonu, w ogóle od wczoraj się nie odezwał... - jej głos niebezpiecznie zadrżał
- Może jest w pracy?
- Zawsze na dzień dobry pisze mi sms'a, a dziś nic... cisza... Boję się, że po tym jak wczoraj potraktował go mój ojciec, Marek mnie zostawi...
- No, co Ty? Baśka! Marek nie jest głupi! Zresztą zejdź na dół, może jest u nas. Przecież wiesz, że często tu bywa - Basia po tych słowach szeroko się uśmiechnęła i odrobinę rozpromieniona wybiegła z pokoju.
Chwilę później znalazła się w ogrodzie, wzrokiem szukając znajomej postaci. Niestety, Marka nigdzie nie było widać. Gdy miała z powrotem wchodzić do środka spostrzegła go. Szedł od strony furtki z lekko zwieszoną głową. Nie zauważył jej, więc podbiegła do niego, natychmiast mocno się przytulając.
- Tęskniłam! - pocałowała go, jednak chłopak szybko ją odsunął
- Co tu robisz tak wcześnie? - zapytał beznamiętnie, unikając jej wzroku.
- Bywam! - przyjrzała się uważnie jego smutnej twarzy - Co się dzieje?
- Nic się nie dzieje, dlaczego miałoby się coś dziać? - wzruszył ramionami grzebiąc butem w ziemi
- Marek, przecież Ty nie umiesz kłamać.... Powiedz mi! - chwyciła jego dłoń, którą on szybko zabrał
- Chodzi o to, co stało się wczoraj, tak?
- Tak, właśnie tak! - odsunął się kawałek.
- Przepraszam Cię za tatę, ale on już taki jest, sam o tym wiesz. Zresztą on się nie liczy, prawda? -z wyczekiwanie czekała na jego odpowiedź.
- Tak, ale mogłaś mu chociaż o mnie wspomnieć! - spojrzał na nią z wyrzutem - Ale rozumiem, nie było się czym chwalić! - na jego twarzy zagościł lekki, ironiczny uśmiech.
- Marek, nie mów tak... przecież wiesz, że ja....
- Nie mam teraz czasu - stwierdził szorstko - Spieszę się trochę!
- Marek, przecież wiesz jaki jest mój ojciec... nie da się z nim porozmawiać! - spuściła głowę.
- Tak wiem, szukałaś odpowiedniego momentu, żeby przekazać mu tą smutną wiadomość. Ty i takie zero jak ja!
- Marek, przestań! Przecież wiesz, że tak o Tobie nie myślę! Dlaczego mi to robisz? - uniosła lekko głos, zdenerwowana zachowaniem swojego chłopaka.
- Daj spokój Baśka. Ja nie należę do waszego świata, nie pasuję tam! Wy macie klasę, a ja nawet nie wiem jak wygląda widelec do krabów! - w jego głosie słychać było rozżalenie - Nie liczę co miesiąc zer na koncie!
- Chcesz mi zrobić przykrość, o to Ci chodzi?! Dobrze wiesz, że mam gdzieś kasę mojego ojca!
- Masz gdzieś, ale nie powiedziałaś mu kim jest Twój chłopak - nie odpowiedziała - No właśnie! W takim razie może lepiej będzie jak zakończymy naszą znajomość - odwrócił się do niej plecami i bez