i czytano bajki, posyłano do przedszkola, gdzie było dużo książek, kupowano pięknie ilustrowane wydawnictwa, chodzono całą rodziną do księgarni i biblioteki, kompletowano domowy księgozbiór, jednym słowem budowano infrastrukturę książkową, traktując ją jako naturalne, najbliższe otocznie sprzyjające inicjacji lekturowej.
Według opinii Daniela Pennaca temu, że dzisiejsza młodzież nie lubi czytać nie jest winna telewizja, nowoczesność ani szkoła, tylko my sami. Czytaliśmy dzieciom bajki, opowiadaliśmy różne dziwne historie, pobudzaliśmy ciekawość i wyobraźnię, a jak tylko nauczyły się one składać litery potraktowaliśmy czytanie jako przymus i co najważniejsze przestaliśmy im towarzyszyć w lekturach. „Otworzyliśmy je na nieskończoną różnorodność wyobrażeń, wtajemniczyliśmy je w rozkosze podniebnych podróży, podarowaliśmy im wszechobecność, wyzwoliliśmy spod władzy Chronosa, zanurzyliśmy je w cudownie zatłoczoną samotność czytelnika [...]. Historie, które im czytaliśmy, roiły się od braci, sióstr, krewnych, sobowtórów, całych eskadr aniołów stróżów, zastępów duchów opiekuńczych, które rozpraszały ich smutki”13.
Dziś lektury przebiegają inaczej, bo wiele zmieniło się wokół nas. Bibliotekarzom i nauczycielom (nie wszystkim oczywiście) trudno się zgodzić z Pennacem, że młodzi ludzie mają prawo nieczytania, przeskakiwania stron, niekończenia książki, czytania byle czego, byle gdzie, na wyrywki, na głos, itp.
Trudne do zaakceptowania również jest i to, że w bibliotece czytelnik ma prawo zwrócić nieczytaną książkę, wziąć następną i po jej przekartkowaniu zrobić to samo. Wszelkie zachęty bibliotekarza, że może by spróbował, bo to dobra książka tylko pogorszają sytuację. Bo bibliotekarze patrzą z dumą na zapchane książkami półki, które stoją niczym kompanie wojska przed defiladą. A gdyby tak dać młodym czytelnikom prawo do zburzenia tego porządku, pewnie nie bacząc na z trudem zdobyte pieniądze warunkujące zakupy nowości, wyrzuciłby co drugą pozycję.
Wszystkie te starania bibliotekarzy i nauczycieli nie zawsze były i są uwieńczone powodzeniem. Bywa wcale nierzadko, że górę biorą inne zainteresowania, a zwłaszcza oglądanie programów te-
D. Pennac: Jak powieść. Warszawa 2007, s. 17.
31