16

16



Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe

było dużo ludzi, tata musiał brać nas na ręce i podnosić do góry. Tak naprawdę to wziął na ręce tylko mnie. Próbował z Alcestem, ale nie dał rady. My chcieliśmy obejrzeć co innego, ale tatę małpy bardzo bawiły. Wtedy Alcest zauważył, że ludzie rzucają im dojedzenia różne rzeczy i że on też by chciał. Tata kupił sucharki i dał Alcestowi, żeby karmił nimi małpy. Ale Alcest nie rzucał sucharków. Kiedy tata zapytał go dlaczego, odpowiedział, że się rozmyślił i woli sam zjeść sucharki, niż dawać je małpom, których nie zna.

Potem poszliśmy oglądać lwy. Lwy nie są zbyt zabawne: leżą tylko i ziewają. Mogę to samo robić w domu. Alcestowi lwy też się nie podobały, bo w klatce było mięso, a one go nie jadły. Alcest powiedział, że to marnotrawstwo. Tata chciał nam opowiedzieć mnóstwo rzeczy o lwach, ale pociągnęliśmy go za rękę, żeby iść dalej.

Zobaczyliśmy dziwne zwierzę. To lama, wyjaśnił tata po przeczytaniu tabliczki na ogrodzeniu. Powiedział nam też, tak było napisane, że lama, kiedy jest zła, pluje na ludzi. Zaczęliśmy z Alcestem robić miny i rzeczywiście! Lama się zezłościła i opluła tacie krawat. Tata nie był zadowolony, tym bardziej że nadszedł strażnik i skrzyczał tatę, mówiąc mu, że nie wolno drażnić zwierząt. Tata mu odpowiedział, że to nie jego wina, że zwierzęta w zoo są źle wychowane i że te wredne bydlęta plują na ludzi, którzy płacą za to, żeby je oglądać. Strażnik mu odpowiedział, że rozumie zwierzęta i sam też chętnie by opluł niektórych zwiedzających. Ponieważ tata i strażnik krzyczeli, zaczęli się schodzić ludzie, żeby posłuchać, co się dzieje, a potem strażnik i my rozeszliśmy się w różnych kierunkach.

Szliśmy sobie dalej, kiedy tata zobaczył słonie.

- To się wam spodoba! - powiedział i zaciągnął nas do słoni.

Tata kupił paczkę sucharków, których nie dał Alcestowi, ponieważ chciał je dać słoniom. Było ciekawie, bo przed miejscem, gdzie znajdowały się słonie, robotnicy naprawiali alejkę. Robotnicy mieszali piasek, cement i wodę, robili z tego masę i kładli na alejce. Patrzyliśmy z Alcestem i myśleliśmy sobie, że na plaży można by z takiego cementu budować niesamowite zamki. Fajna musi być taka praca. Ale my chcieliśmy iść gdzie indziej, więc żeśmy się obejrzeli, żeby zobaczyć, co robi tata. Tata świetnie się bawił: dawał sucharki słoniom, które wyciągały po nie trąby, a tata się śmiał. Myślał, że stoimy obok niego, i mówi! na glos różne rzeczy. „Widziałeś, Mikołaj, jaki ma wielki nos? Zupełnie jak wujek Piotr!” Albo: „A ty, Alcest, jak nadal będziesz się tak objadał, staniesz się taki gruby jak ten słoń, o tam!”.

Było nam trochę przykro przeszkadzać tacie, aleśmy go stamtąd zabrali, bo wszyscy na niego patrzyli, jakby byl trochę pomylony.

Potem oglądaliśmy jeszcze masę różnych zwierząt. Żyrafy nam się spodobały, bo obok były huśtawki i mieliśmy z Alcestem świetną zabawę. Później tata zaprowadził nas do niedźwiedzi i tam spotkaliśmy malucha, który miał piłkę - pograliśmy z nim trochę, ale żeśmy go zostawili, kiedy zaczął płakać, bo niechcący kopnąłem piłkę, tak że wpadła do klatki z hienami, a ja nie chciałem po nią iść. Odnaleźliśmy tatę i poszliśmy oglądać foki. Alcest, który zachował papier z paczki po sucharkach, żeby go wylizać, zrobił z niego okręcik - puszczaliśmy go w basenie i fajnie pływał. Szkoda tylko, że w wodzie były foki, bo robiły za duże fale.

Przy wielbłądach Alcest, który miał przy sobie pieniądze, kupił czerwony balon. Bawiliśmy się nim, kiedy tata odwrócił się od wielbłądów i nas zobaczył. Był niezadowolony i zaczął krzyczeć, że jak nie lubimy zwierząt, to trzeba mu było powiedzieć,

529


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe -    Chcę aperitif! - krzyknęła Izabela. Tata i
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe pyszny, że kiedy skończyliśmy jeść, było mi trochę niedobrze.
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe tern, ciocia Matylda opowiadała mamie historie o tym, co trzeba
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe tek, a kiedy już skończył pisać, spytałem, czy nie mógłbym dost
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe Ciocia Matylda przybiegła z kuchni. -    To ty,
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe że on się dla nas poświęca i że ma co innego do roboty niż chod
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe - Nie jestem zmęczona - zapewniła Izabela. - Ojojoj! Nie jestem
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe - Przecież jest dopiero szósta, Mikołaj, a w szkole masz być na
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe Doszliśmy do drzew i pani powiedziała, że nie wolno na nie wcho
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe tem, ciocia Matylda opowiadała mamie historie o tym, co trzeba
Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe Bardzo lubię sok porzeczkowy - jest czerwony - ale Izabela pokr

więcej podobnych podstron