Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe
pyszny, że kiedy skończyliśmy jeść, było mi trochę niedobrze. Zdziwiłem się, bo tata też wyglądał tak, jakby się nie czuł najlepiej. A przecież jadł tylko sucharki, szpinak i trochę piersi kurczaka.
Wyszliśmy we dwóch do ogrodu. Tata usiadł na leżaku, a ja położyłem się na trawie. A potem przyszedł Alcest, żeby się ze mną pobawić. Alcest to ten kolega ze szkoły, który jest strasznie przytyty. Bez przerwy je. Alcest powiedział tacie „cześć”, wyjął z kieszeni kawał czekoladowego ciasta i zaczął jeść. Ciasto było trochę zgniecione, ale wyglądało na dobre. Nie poprosiłem, żeby mi dał gryzą, bo Alcest się strasznie złości, kiedy chce się jeść jego rzeczy. Tata spojrzał na Alcesta, przejechał językiem po wargach i powiedział:
- Powiedz, Alcest, w domu nie dają ci jeść?
- Dają - odpowiedział Alcest - dziś na obiad była duszona wołowina z pysznym sosem, który wyciera się chlebem. Mamie ten sos zawsze świetnie wychodzi. Robi też dobry bigos, a wczoraj na kolację...
- Dobrze, dobrze, wystarczy! - krzyknął tata i zaczął czytać gazetę.
- Co mu jest? - spytał mnie Alcest. - Nie lubi duszonej wołowiny?
Zaproponowałem, żebyśmy pograli w piłkę.
Graliśmy sobie, kiedy zza płotu wyjrzała głowa pana Bledurt. Pan Bledurt to nasz sąsiad, bardzo lubi się z tatą przekomarzać i jest strasznie śmieszny.
-1 jak tam, dzieci? - spytał pan Bledurt. - Bawicie się?
A potem spojrzał na tatę, który wciąż czytał gazetę.
- Powinieneś z nimi pograć - powiedział pan Bledurt. - Trochę ruchu dobrze by ci zrobiło, ostatnio zacząłeś tyć!
- Tata już nie przytyje - powiedziałem. - Jest na diecie.
Pan Bledurt głośno się roześmiał i to się tacie nie spodobało.
- Żebyś wiedział, że jestem na diecie - krzyknął tata. - Żebyś wiedział! Jestem na diecie, żeby nie stać się taki gruby, brzydki i głupi jak ty!
- Ja jestem gruby, ja? - krzyknął pan Bledurt, który przestał się śmiać.
- No - powiedział Alcest.
- Prawda przemawia ustami dzieci - powiedział tata. - A ty będziesz dalej tył, bo nigdy nie będziesz miał dość silnej woli, żeby przeprowadzić dietę!
- Ja nie będę miał silnej woli? - zapytał pan Bledurt.
- Ty, grubasie - odpowiedział tata.
Pan Bledurt przeskoczył przez płot - jest gruby, ale dobrze skacze - i zaczęli się z tatą popychać. Patrzyliśmy, jak się bawią, kiedy z domu mama zawołała:
- Chodźcie dzieci, podwieczorek gotowy!
Kiedy skończyliśmy podwieczorek, wyszliśmy znowu do ogrodu. Pan Bledurt już sobie poszedł i tata zbierał kawałki gazety.
- Zamiast się wygłupiać, lepiej zjadłby pan podwieczorek -powiedział Alcest. - Był piernik. Nie za dużo, ale naprawdę przepyszny.
553