Rozdział IX. Czekoladowo-truskawkowe
tek, a kiedy już skończył pisać, spytałem, czy nie mógłbym dostać kapusty zamiast frytek, i kelner nie był zadowolony.
Czekaliśmy, aż nas obsłużą, a ja patrzyłem na inne stoły i zobaczyłem grubego pana, który chyba jadł dobre rzeczy.
- Co ten pan je? - spytałem taty.
Tata powiedział, że nieładnie jest pokazywać palcem, i obejrzał się za siebie.
- Nie - powiedziała mama - nie ten, tamten!
I pokazała na pana, o którym mówiłem. Tata na niego spojrzał, a pan krzyknął:
- Jem sardynki i chciałbym je jeść w spokoju, kto to widział tak się zachowywać?
Tata mu odpowiedział, żeby mu nie robił uwag i że powinien jeść brom, a nie sardynki, a ja zapytałem, czy brom jest smaczny. Pan spojrzał na mnie, wzruszył ramionami i zabrał się z powrotem do sardynek. Mama powiedziała tacie i mnie, żebyśmy się zachowywali spokojnie, a ja powiedziałem, że chciałbym dostać sardynki.
Kiedy przyszedł kelner z przystawkami, mama dosyć się rozczarowała, bo rubinowa impresja w drażniącym sosie to była sałatka z pomidorów.
Ponieważ chciałem sardynki, tata spytał kelnera, czy może zamienić jajko w majonezie na sardynki, a kelner powiedział, że tak. To mi się wydało fantastyczne i chciałem zobaczyć, jak to zrobi. Niestety przemiana odbyła się w kuchni.
Kiedy przyniósł sardynki, zapytałem kelnera, czy umie też wyciągać króliki z kapelusza. Tata, który szukał czegoś w pasztecie szefa, uniósł głowę i spytał kelnera, czy ma królika. Kelner wyglądał, jakby był zdziwiony tym, co do niego mówimy. Odpowiedział, że tak, a wtedy tata go poprosił, żeby zamienił jego pasztet na królika, a ja powiedziałem kelnerowi, żeby nie robił tak jak z sardynkami, tylko żeby przy nas wyciągnął tego królika z kapelusza. Mama zwróciła mi uwagę, żebym nie mówił z pełnymi ustami.
Kiedy kelner przyszedł z daniami, sprawiał wrażenie zdenerwowanego. Mama nie była zadowolona: powiedziała, że ten jego jarząbek na aksamitnym posłaniu to zwykły kurczak z piure, tata powiedział, że nie zamawiał kapusty, tylko królika zamiast kiszki, że to ja chciałem kapustę, ale on, tata, mi powiedział, że dostanę frytki, bo nie można bez przerwy zmieniać zdania, i że jak się nie ma pamięci, to nie powinno się być kelnerem.
- Dość! - krzyknął kelner i powiedział tacie, że tata sam nie wie, czego chce, że mama zamawia dania, a potem spodziewa się, że podadzą jej co innego, że ja jestem nieznośny i że wszczynamy kłótnie z klientami.
Tata powiedział kelnerowi:
- No to zobaczymy, proszę zawołać właściciela!
Kelner powiedział:
- Dobrze.
517