ną i polityczną treść5. Autor tego skrajnie liberalnego poglądu na temat udostępniania wszelkich treści pominął jednak wydawnictwa antyklerykalne, ateistyczne, pornograficzne, a nawet - tak niewinne w porównaniu z nimi - informacje na temat antykoncepcji.
Bibliotekarze amerykańscy nie dopuszczają małoletnich do oglądania internetowych stron związanych z seksem czy pedofilią w swoich bibliotekach. Tych ograniczeń domagają się od nich rodzice i opiekunowie oraz nauczyciele. Ale już bibliotekarze duńscy nie mają żadnych oporów, udostępniając nastolatkom broszury o życiu seksualnym człowieka i antykoncepcji. Nie wydaje się, by można było tworzyć jakieś ogólne czy odgórne zalecenia czy zakazy. Za gromadzenie zbiorów i ich udostępnianie odpowiedzialny jest bibliotekarz i nikt go od tej odpowiedzialności nie może zwolnić. Oczywiście, musi on brać pod uwagę rozmaite uwarunkowania kulturowe i obyczajowe, specyficzne dla poszczególnych krajów. Nie znaczy to jednak, że musi się im całkowicie podporządkować. W dążeniu do zachowania autonomii własnej i biblioteki musi też liczyć się z poglądami, zainteresowaniami i aspiracjami czytelników.
Dzieje czytelnictwa dostarczają aż nadto dowodów, że czytanie ma bardzo rozmaite uzasadnienia. Bywa, że czytamy przeciwko komuś albo przeciwko czemuś. Sięganie po książkę było niejednokrotnie wyrazem buntu i niezgody na zastaną rzeczywistość. Czytelnicy Manifestu Komunistycznego szukali w nim potwierdzenia swojej niezgody na niesprawiedliwość tego świata, czytali wbrew poglądom rodziców oraz bliskiego im środowiska i co oczywiste wobec establishmentu władzy. W Polsce drugoobiegowa literatura stanu wojennego czytana była nie tylko w celach poznawczych, ale także jako wyraz protestu przeciwko poczynaniom komunistycznego reżimu. Amerykanie z Południa odrzucali treści zawarte w powieści Harriet Beecher Stowe Chata wuja Toma, jako niezgodne z ich wyobrażeniami o rzeczywistym życiu czarnoskórych niewolników na plantacjach bawełny, traktując tę książkę jako naruszającą porządek społeczny, do którego przywykli i traktowali jako niezmienny. Paradoksem jest, że współcześnie to afroamerykanie kwestionują treści Chaty wuja Toma, dowodząc, że autorka przedstawiła ich życie
Z. Żmigrodzki: Wirus biblioteczny bias. „Bibliotekarz” 2001, nr 10.
74