mózgu, zakres zdobytej wiedzy zmienia nasz widnokrąg wizualnych doznań.
Czasem też, niezależnie od naszej wiedzy, psychofizjologia widzenia wciąż zaskakuje nas „efektami specjalnymi” - złudzeniami czegoś, czego materialnie, obiektywnie nie ma, a co odbieramy jako rzeczywiste. Tak jest np. w przypadku kontrastu współczesnego (równoczesnego), kiedy ten sam ton koloru odbieramy zmiennie pod względem natężenia, w zależności od jasności tła, na którym występuje. Zjawisko powidoku negatywowego czyni, że doznania kolorystyczne danego koloru, np. zielonego, przeniesione na inny ton, zmienią się w odczucie bardziej złożone, przeciwstawne jasnościowo i zabarwione kolorem komplementarnym, w tym wypadku czerwonym. Irradiacja oszukuje nas co do pola rozległości form jasnych, intensywnych, na tle ciemniejszych.
Oczywiście pogłębiana wiedza na ten temat pozwala nam te zjawiska rozumieć, odkryć tę granicę „prawdy i fałszu” w percepcji wzrokowej, ale tez dowodzi, że niezależnie od zdobyczy świadomościowych, tak naprawdę w sztuce liczą się przede wszystkim chwile ulegania jej ułudzie, iluzji, chwile przyjęcia jej autonomicznych reguł, którym poddając się mamy szansę zaznać zachwytu, olśnienia, zadziwienia, refleksji dotyczących prawd nadrzędnych.
Nazbyt racjonalne podejście do procesów postrzegania i do zależnych od nich mechanizmów odbioru dziel sztuki, nie w pełni wyjaśnia fenomen ich wyjątkowej struktury. Wielkie dzieła wpisane w swój czas epoki, są zarazem świadectwem losu artysty. Oceniając je tylko po formie, zubażamy ich wartość. Każde dzieło to wyjątkowy jednostkowy przykład materializacji losu ich autora, jego nabytych doświadczeń, określonych myśli i psychofizycznej kondycji. Oko jako aparat percepcji, jak każda komórka i tkanka podlega procesom starzenia się. Choć mózg posiada zdolności korygowania zaburzeń widzenia na rzecz „właściwej” projekcji obrazu, to jednak nie można wykluczyć negatywnego wpływania takich zmian na jakość widzenia. Z wiekiem utrata zdolności akomodacji oka, zwłaszcza po 70. roku życia, wpływająca na ostrość widzenia przy przechodzeniu od spojrzenia krótkiego dystansu na długi, a także bezpowrotne mętnienie soczewki wpływające na chromatyczność widzenia - może być podstawą pewnych spekulacji co do związku stanu oka artysty z charakterem jego dzieła.
I tak hipotetycznie, bez źródłowego potwierdzenia można by sugerować, że późne obrazy Tycjana -rozmazane, przymglone i „impresjonizujące" - to nie tyłko genialne odkrycie istoty plamy i światła w malarstwie, integralnie wpisane w linię rozwojową malarstwa weneckiego przełomu XV i XVI wieku, ale właśnie duży wpływ wieku artysty. Niezwykłe obrazy, oparte na gamie tylko czterech kolorów (czerni, bieli, żółtej ochry i czerwieni): Koronowanie cierniem, Pieta mistrz zaczynał malować już po 80. roku życia (ponoć zmarł w dobrej kondycji fizycznej dożywszy prawie dziewięćdziesiątki, w trakcie weneckiej epidemii dżumy w 1576 r.).
Domniemywano też, że manierystyczna, płomienna stylizacja El Greca to efekt nie tylko rodzącego się baroku i typowej dla niego ekspresji: giętkiej i spiralnej, ale i odkształceń soczewki oka - astygma-tyzmu, u tego wyjątkowego artysty. Powodowałyby one u niego zaburzenia widzenia, w rezultacie skłonność do przedstawiania typowych, zdeformowanych, wydłużonych, postaci. „Ale i to przypuszczenie zostało już odrzucone. «Astygmatyzmu» El Greca nie mogłaby poprawić żadna soczewka; nie był to sposób widzenia jego oczu, lecz jego geniuszu1
W przypadku Jana Matejki potwierdzona krótkowzroczność miała niewątpliwy wpływ na sposób komponowania i konstruowania jego wielkich obrazów. Skłębione w swym dramatyzmie obrazy mistrza Jana przytłaczały dokładnością szczegółów, widzianych i malowanych z krótkiego dystansu. Ginęła klarowna całość na rzecz wymowy znaczenia fizjonomii modeli, plastyczności sztafażu.
Osłabianie się wzroku wpływało istotnie na twórczość Edgara Degasa, by w momencie jego utraty całkowicie wykluczyć działania malarskie artysty na rzecz małej rzeźby. Józef Czapski heroicznie walczył z utratą wzroku. W ostatnich latach życia malował już właściwie po omacku. Miał posegregowane farby w dużych kopertach, podpisanych dużymi literami. Przypuszczając tylko jakimi kolorami się po-